Taa.. Ja w dalszym ciągu uwielbiam malować pisanki ;p
Mama zawsze wrzuca do takiej jakiejś gotującej sie wody chyba ze skórkami z cebuli czy coś.. Ale i tak dla mnie parę zostaje, żebym mogła pomalować ;p
Wersja do druku
Taa.. Ja w dalszym ciągu uwielbiam malować pisanki ;p
Mama zawsze wrzuca do takiej jakiejś gotującej sie wody chyba ze skórkami z cebuli czy coś.. Ale i tak dla mnie parę zostaje, żebym mogła pomalować ;p
a ja zawsze wrzucam jajka do wody z farba i same sie maluja :P
Moja mama tak robi ;D
A ja bym z chęcia buchła kilka i własnoręcznie pomalowała ;D
aaa ja tez bym sama malowala.. ale jak mam miec potem cale rece z farbek to ooo dziekuje :P
Ja to mieszkanie mogłabym przyozdobić całe, te święta po prostu nie mają takiej 'atmosfery' jak Boże Narodzenie ;)
Malowanie pisanek ograniczam do drapania igiełką, albo wrzucam do barwnika :D
:roll: na jajka polecam nakleiki 5 złotych za 10 i masz spokój. Nakładasz gotujesz i jest. Zero wysiłku :)
nie lubię malować pisanek :roll: bo talentu plastycznego nie mam (ani cierpliwości do tego) i zawsze wychodzą brzydactwa :twisted:
ale do rzeczy:
ostatnie 1,5 to jeden wielki kompuls :( :oops: przynajmniej 3000 dziennie :oops: :oops:
na wadze 63, w tydzień schrzaniłam prawie wszystko :evil: do tego paskudny humor :cry: jakiś taki dołek złapałam :( ja po prostu nie wiem co się ze mną dzieje... każdego dnia rano obiecywałam sobie, że wracam do diety, wszystko było ok, dopóki nie wracałam ze szkoły - w domu rzucałam się na jedzenie :x :oops: potem wyrzuty sumienia i obietnica, że na kolacje zjem malutko, cały dzień łażenia jak struta, potem wieczorem leżenie po ciemku na parapecie i myśli o tym jaka jestem beznadziejna, a potem nie wyrabiałam z głodu i ok. 21 znowu jakieś żarcie :roll:
jak by tego było mało wczoraj próbowałam sprowokować wymioty :cry: :oops: nic z tego nie wyszło, ale i tak czułam się podle... nie chcę pakować się w bulimię... nie wiem dlaczego to zrobiłam... to był taki nagły zanik logicznego myślenia, jak wtedy gdy sie objadam... :evil:
muszę się wziąć w garść i nie tylko pod względem diety, ale i psychicznie :roll: wczoraj minęło 8 lat od śmierci mojej mamy, myślałam, że się z tym już dawno pogodziłam, ale teraz to wszystko wróciło...
musiałam się wygadać :roll: w domu nie mam nikogo z kim bym mogła pogadać, więc was zanudzam :roll:
nie zanudzasz nas!!
tez dzisiaj zjadlam za duzo.. z reszta ostatnio to w ogole wiecej jem.. i to jest zle.. nie moge sobie z tym poradzic.. wiem ze musze zrzucic troche cialka tu i owdzie a za nic w swiecie sie nie staram..
ahh.. od jutra bierzemy sie w garsc ok??
Ja mam tak samo ale nie poddawajmy się. Trzymaj się ;* Wszystko będzie ok.
no jasne, że się bierzemy w garść :) ciesze się, że mam was dziewczyny :* jakoś mi się lepiej zrobiło jak wyrzuciłam to wszystko z siebie :)
dzisiaj już jakiś postęp jest, wyszło mi 1900kcal, teraz sobie czerwoną herbatkę piję :)