trzymam kciuki ;) i wierzę w Ciebie Devise.
Wersja do druku
trzymam kciuki ;) i wierzę w Ciebie Devise.
Też trzemam kciuki! Dasz radę! ;*
Eh, jak na razie ok.
Ścniadanie normalne, obiad też normalny i podwieczorek tak jak zwykle sobotni.
Martwi mnie, że dzisiaj nie mam treningu po południu co się równa większej możłiwości podjadania..
Ale rano sie już powstrzymałam :) może dam jednak radę?
Na pewno, na pewno :D
damy ;]
Eh, a więc tak..
Odrazu mówię, że to co napiszę wygląda strasznie ale dla mnie to olbrzymi sukces gdyż:
Śniadanie - skibka chleba z dżemem i jogurcik
Siłownia (2,5h) - napój s l-karnityną
Obiad - grochuwka i zapiekanka (miała coś ok. 208kcal -- tak pisało na opakowaniu ;p)
Podwieczorek - pączek + dwa ciastka z galaretką czy czymś takim
Spacer (2h) - ciastko firmowe (największa bomba kaloryczna tego dnia ;/ ale musiałam po prostu)
Kolacja - jogurcik i pomarańczko małe :)
Wiem, okropnie kaloryczny dzień i w ogóle, ale dla mnie to naprawde sukces.. w kuchni stoją jeszcze 4 poączki i krzyczą "zjedz mnie!"
A kolacje mama robiła, a ja dzielnie powiedziałam nie dziękuje zjem sobie jogurt .. to naprawde nie było takie proste, przynajmniej dla mnie :)
Rozumiem Ciebie doskonale.
Też mi często trudno ograniczyć jedzenie...
Miłego dnia ;*
chyba każda z nas to rozumie, bo każda przechodzi przez to samo.
ja próbuje się czymś ciągle zająć, żeby nie myśleć o jedzieniu wciąż. :< ono mnie prześladuuuuuje, arghhh
Łah, jak dobrze, że na mnie nikt nie nakrzyczał :)
A dzisiaj myślę że ładnie bo:
śniadanko (ok. 9:15) : jajko gotowane z 1,5 łyżeczki majonezu (wiem nie powinnam)
2 skibki ciemnego chleba, jedna z dżemem niskosłodzonym a druga z białym serkiem :)
Do kawy(ok. 10:30) : (oczywiście kawa z mlekiem (1,5%)) i pomarańczko (bo małe było) i w zasadzie to ja i tak z niego tylko sok wyssałam, reszte zawsze zostawiam :)
Myślę, że jak na 11 rano to nie jest źle?
jest dobrze, od tego majonezu nie umrzesz ;)
co planujesz na obiad?