hehe możemy sie założyć że masz teraz 51 :D hmm powiem ci że od 51 zaczyna sie faza "każdy zgubiony kg widać " :D
Wersja do druku
hehe możemy sie założyć że masz teraz 51 :D hmm powiem ci że od 51 zaczyna sie faza "każdy zgubiony kg widać " :D
u mnie ogolnie kazdy zrzucony kg widac
no u mnie niby też, ale po 51 baardzo widac :D pamiętam jak stałam przed lustrem jak miałam 50,5 i mówilam ze za duży a przy 49 nagle uznałam ze ok hehehe
kurde zanim ja dotre do 51kg to jeszcze troche czasu minie :( jeszcze duzo czasu minie.
no ale coz - u mnie widac tylko jak przytyje. A jak schudne to za ciula nie widac.
spokojnie, sybko ci poleci- ty wkońcu dopiero początek dietki :)
pamietam sama jak mówiłam do julixa że nie wierze ze bede jeszcze kiedyś 53 miała :) a teraz już sie 52,5 spodziewam :)
ja poki co nie wierze, z ejstem w stanie 48 osiagnac, bo wtedy malo tluszczyu mialam i biodra mniejsze, a teraz nawte przy tych smaych wymaiarach wszedzie tylko wtylku np 3 cm wiecej, to bede wazyc troche wiecej :P no ale priorytet to 48 udo, 60 talia :) bidor anei wazne :P moze sie znow w 34 wcisne :roll:
JUż nie długo te 48 bedziesz miała to zobaczysz że będziesz miala nienagane ciałko ;)
34 jest beee. ;p wolę moje 38. ^.^
nie wiem, czy takie ble :P na fotce w zielonej sukience mam idealne 34
34 to esencja piękna :D pod warunkiem że nie masz budowy "wieszaka" :P
Am.. ja tam uważam że małe i drobne jest piękne :)
Więc dążę i dążę do tego :)
Igunia, Ty chcesz wazyc 47? :roll: nie przesadzasz?
ogolnie ja chyba nie mailam budowy wieszaka. nie stracilam bioder. jedyne co to biust,a le to zawsze maly byl :P niektorzy sie czepiali, ze jestem za chuda, ale wydaje mi sie, ze wieszakiem nie bylam. uch kurde jak sobie przypomne, jak chodzilam sobie normalnie w gorze od stroju i krotkich spodniach na spacery. mmm :D chce tak znowwwwu
Cytat:
Am.. ja tam uważam że małe i drobne jest piękne :)
chude jest piekne...
chociaz moj facet mi powtarza, ze jestem za chuda...
ale nigdy nie mozna byc wystarczajaco chudym^
zawialo niezdrowym podejsciem. wg mnie za chude jest okropne. jak widze laske, ktorej cialo jest nieumiesnione i obleczone sama skora, to mam wrazenie, ze ta osoba zaraz zemdleje i na jakas anemie cierpi
mi oblesnie kosci odstaja :P
ale podoba mi sie to. luie to.
czuje sie zle, gdy nie czuje tego "dolka" miedzi zebrami.
chude jest piekne i juz.
chude, a nie za chude
[quote="Cynamonek"]to tak dziwnie zabrzmialo :PCytat:
ale nigdy nie mozna byc wystarczajaco chudym^
mi jakos tez tak moze nie bardzo dostaja, ale nie mam klatki rownej z brzuchem, tylko brzuch jest bardziej wklesly
ja ma zapadnieta klatke piersiowa(genetycznie), przez to wystaja zebra i dolna czesc brzucha (tu, gdzie pepek jest^^). mam taki cudny doleczek miedzy zebrami...
i zapadniety brzuch.
mi sie zawsze podobał kanon rody takich drobnych dziewczynek- szczuplusieńkich i niższych ode mnie :)
a co do chudości to brzydkie są takie przesadzone.. szkoda tylko że takie teraz w modzie ;/
ja sie do takiego stanu nie doprowadze... 47 to maksymalny max :P ale póki co nastawiam sie na 49-48
nie no mnei zawsze dobija jak wyzsze od emnie daza do nizszych wag :P potem presje taka nieprzyjemna czuje :? no dla mnie tez to 47. ale mysle, ze na 48, jesli w ogole to tego dotre, sie zatrzymam
Nom...ja też mam juz nieraz wizje ze nigdy nawet do 49 nie dojde... ale startam się mieć moc..być uparta, i tydzień po tygodniu stając na wadze przesuwać strażnika wagi bliżej celu :) wiesz jak bym miała figure Adriany Limy przy 38 to podejrzewam że chciała bym tyle wazyć - bo nie zwracam uwagi na cyferki tak bardzo jak na to jak się prezentuje...chodz powiem że głupio sie czuje jak waga moja zaczyna się od słów: pięćdziesiąt.......
Wiesz Iguunia ja nawet jak mialam 48 to chcialam zejsc na 44. Ale teraz wiem, ze to glupota byla. ja rowniez nie lubie jak waga zaczyna sie od cyferki 5. dlatego poki co chce 50 a potem 49 :) chociaz wiem ze jeszcze dluga droga przedemna. Ale ja sie nie poddam. O nie.
no jacha,że się nie poddamy :twisted:
a co do drobnych i "niewielkiego wzrostu" :P dziewczyn to ja też zawsze uważałam,że są śliczne, ale dla mnie to niestety niewykonalne :P bo ile bym nie ważyła drobniuka i tak nie bede :twisted: po za tym mam 172 ;p więc skurczyć też by się było ciężko :P
jak tam dziś ;*?
Akemii super podejście !!! Tak trzymać :) Jedzenie nie może nam dyktować jak mamy wyglądać w ngatywnym tego słowa znaczeniu :) ale 44 to już ostra przesada!!
oki a teraz coś dla Julixa ode mnie wraz z podziękowaniami:
[img=http://img249.imageshack.us/img249/7592/julijb5.png]
hehe Julix pewie podejrzewasz za co?:D
obiecałam że dam bukiet jak bedzie tak jak mowiłaś- że na wadze niuerelnie miej (czyli jak schudłam więcej niż do 52.5 :D) Iokazało sie że masz rację!! stanęłam dziś na wadze...a tu... :shock: 52 równiutkie! :lol: 1,5 kg w 8 dni :D Ale bez tego rowerka i innych ćwiczeń napewno nie było by takich efektów więc bede to jeszcze ciągneła :)
dzieki bardzo :P
a jak wymiarki?
a nawet nie mierzyłam tylko tyle co ostatnio :D szczegółowo przy 51 to uczynię...czyli mam nadzieje za jakiś tydzień lub coś koło tego :)
nooo i super, gratulacje idziesz jak burza :D
jak tam dzis kochana?? :D
no dziś było tak:
-śniadanie- płatki na mleku 0,5 %- 250 kcal
-obiad- kiełbaska na gorąco z kromką chleba ok 350 kcal
-podwieczorek- pomarańcz i jabłko - ok 150 kcal
-kolacja- 2 wafle ryzowe i garść płatków śniadaniowych- 100 kcal
między czasie łyk tigera :P 50 kcal
razem- ok 900 kcal
troche mało ale jakos chęci nie mam nawet :P dziś jeździłam rowerkiem godzinkę :)
jeszcze tylko te 2 kg a zaczne powoli wracać do samooakceptacji częściowej :P
a może jednak zjedz coś jeszce, trochę kcal więcej a dla organizmu to duża różnica
wiesz wole narazie nie schodzić na dół i bo mama piecze pizze i pachnie tak pysznie że nie będe w stanie się jej oprzeć...
a jak zjem ta pizze to do piątku mogę sie pożegnać z pięknym 51... :(
tak sobie pomyslałam że jak mi się waga przed sylwkiem zatrzyma to znak że mikołaja nie ma :shock:
daj spokoj, ja w niedziele zeszla zjadlam 2 tys ze zlosci ze rano bylo 64 w talii i w ciagu 5 dni mi 1 kg zlecial. matabolizm mi przyspieszyl chwilowo :) dzis tez wiecej, ale nei ze z ochoty, ale jstem tak mega glodnaaaaaaaaa :?
No to dobrze że zjadłaś!
wiesz nie ma nic gorszego niż przegłodzenie organizmu...
ja nie mam ochoty jeść (z wyjątkiem tej pizzy którą z dołu czuje :P)
ja jesc moglabym zawsze w sumie :? tylko na diecie panuje w miare nad tym, ale normalnie to bym pchala ile wlezie :?
ja mam to samo :twisted:
jak się rozkręce z jedzeniem to normalnie nas nie dogoniat :twisted:
hehehe oj dziewczyny czuje sie jak bym czytała własne sumienie :D
przeciez jak wczesniej jadłam czekolade to najczesciej kończyło sie to na cąłej jeje tabliczce hehehe
Tylko na jednej? U mnie oprócz tego szła cała paczka chipsów i kilka batonów... :oops:
ja tam z chipsami problemu nie mam bo generalnie nie moge prze ta moją watrobę :?
ale czekolade (którą tez powinnam unikać) to kilogramowo :P
hmm ja to raczej ciastami sie zapychalam, a jak nie bylo to chlebem najlepiej z ziarnami i serami roznymi. znaczy to roznie, czasem chipsow full, czekolada to tylko jak byla w chacie, ale to max pol. batony rzadko. jak mam napad jakis, czy wilczy glod (taki jak dzis) to wlasnie pcham neidozwolone rzeczy :P chleba duzo z serem, majonez, ciacha :P