U mnie najgorsza masakra to zabrać ze sobą pieniądze na spacer. Muszę skręcić do spożywczaka i kupić batonika Ale staram się od tego odzwyczajać, no cóż - mam nadzieję, że pójdzie mi dobrze

Wiecie co, krew mnie zalewa. Mamy w szkole taką dziewczynę, zbudowana jak z zapałeczek, a na przerwach tylko batony i słodkie bułki wtranżala. Za to nie ćwiczy nic i nawet z wuefu ma lewe zwolnienia A ja od początku roku ćwiczyłam na wszystkich wuefach, rozciągam się w domu, ćwiczę brzuszki i zero efektów