Muszę Wam powiedzieć, że zrobiłam coś złego...
W trzecim dniu diety zaczęłam JEŚĆ SŁODYCZE! Z diety tez zrezygnowałam. jednak miałam wyrzuty ćwiczenia no i godzinkę poćwiczyłam (ćwiczenia z płyty - bardzo fajne i meczące...).
Nie dałam rady, ale szczerze mówiąc, to pomimo wszystko ja byłam na tej diecie, ale przez całe życie wmawiałam sobie, że to nie moja wina, że jestem gruba. mam złą przemianę materii i na pewno od tego jestem gruba i nic nie chudnę... A to nieprawda.
Ale jednak wczoraj zajrzałam na wagę (słodyczy nie jem, ale i tak nie wiem jak to możliwe..) i zobaczyłam.... 65kg! Nie mam pojęcia jak to możliwe. No właśnie - to nie możliwe. Ale bardzo mnie zmobilizowało. Do tamte diety jednak na razie nie powracam, muszę całkowicie wyjść z nałogu słodyczy i wtedy może się zdecyduję. A teraz:
dieta 1000kcal. Właściwie to w moim przypadku ogranicza się niemal tylko do nie jedzenia słodyczy. Wygląda mniej więcej tak:
Śniadanie:
Na odtłuszczonym mleku (0%) płatki fitness które uwielbiam
Obiad:
co zrobi mama, oczywiście jedno danie i jeśli kaloryczne to zjeść mniej!
Kolacja:
pieczywo wasa (jedna kromka 20kcal) dwie puste kromki (tez jest dobre) Oczywiście nie pić Tymbarku (jak obliczam to jedna szklanka ma około 90kcal) tylko wodę mineralną i niesłodzoną herbatę (owocowa jest najlepsza bo nie czuć że niesłodzona

)
No i ćwiczenia: to tak przynajmniej godzina badmintona (podejrzewam, że może być więcej bo teraz do sąsiadów przyjeżdża wnuczka co ma tyle lat co ja z bratem a u mnie to kilka razy w tygodniu jest kuzynostwo itd. to szykują się zawody, biedzie fajnie). No i rower. A jak znajdę czas (i "natchnienie" do ćwiczeń) to godzinka ćwiczeń z płyty (ale muszę powiedzieć, że po tych ćwiczeniach to mnie nogi bolą, nie mam żadnej kondycji, trzeba nadrobić

).
Myślę, że t
dieta jest bardzo dobrym rozwiązaniem, bo nie jem nic czego bym miła nie lubić (a to wielki plus) no i mama ją akceptuje. I co najważniejsze ja też.
Moim bardzo złym nawykiem jest gra w Simsy. To jest już nałóg. nie mogę przestać, a wiem, że nie powinnam siedzieć tyle przed komputerem. Wczoraj grałam... 5 godzin (ale to chyba przez te załamanie, zwykle trzy ale to za dużo i tak). Z pewnością o mi nie pomaga, bo lepiej by było gdybym ten czas poświęcała na coś bardziej pożytecznego jak np ćwiczenia. ale nie potrafię się zmusić do odejścia od komputera. Jednak to że waga pokazuj trochę mniej mnie mobilizuje no i dzisiaj spróbuję ograniczyć się do godzinki. Kiedyś prze pół roku nie grałam, ale znowu zaczęłam.. Mam nadzieję, że teraz już mi się uda schudnąć (chociaż właściwie już się udało trochę).
Pozdrowienia dla Was
Zakładki