A wiec pierwszy dzień zaczęty i powiem Wam, że wcale nie wspaniały.
Na śniadanie mama jak zwykle zrobiła mi płatki - zapytałam- dlaczego? No to mi je kazała wylać mojemu pieskowi no i ugotowała mi zupę. No i zostałam w domu sam na sam z zupa bo rodzice pojechali zaciemniać szyby (chyba) a brata wzięli bo go dadzą do ciotki (ciągle marudzi że chce jechać) i będę miała minimum 2 dni spokoju.
No ale powracam do tematu. Zjadłam tylko połowę zupy bo mi bardzo nie smakuje (nie wiem jak przeżyje na niej tydzień XD) no i zjadłam Lineę i wypiłam pół szklanki wody mineralnej (więcej nie dałam rady). Cóż nie było to najpiękniejsze śniadanie mego życia, ale trudno, trzeba pocierpieć... A teraz kończę bo skoro jestem sama w domu to mogę chociaż troszkę poćwiczyć![]()
Zakładki