Wiem, że nie powinno, ale ja mam a nadmiar tych składników

(właściwie to nie tych co trzeba). Wczoraj zjadłam :
na obiad: nie dałam rady się tknąć tej zupy i zjadłam tylko trochę arbuza (ale trochę bo arbuz to najmniej lubiany przeze mnie owoc)
na kolację: zjadłam winogrona (ale jakieś kwaśne kupiłam)
Dzisiaj:
Śniadanie: zupa (ohyda, doprawiałam ale to nic nie dało, trudno trzeba pocierpieć dla dobra sprawy

) i wypiłam herbatę (chyba mama ją posłodziła to trzeba będzie dzisiaj więcej poćwiczyć, bo z tym mi jakoś kiepsko idzie...)
No obiad zjem sobie (na co pozwala w dzisiejszym dniu dieta) albo kalafiora albo brokuły (wreszcie coś pysznego

).
A na kolację pewnie zupę...
Jeśli chodzi o moją wagę (a waga na której się warzę jest trochę niedokładna, nie elektryczna tylko taka zwykła to się muszę dopatrywać) to chyba schudłam pół kilo. Jak dla mnie to w takim czasie wielki sukces (nie wiem jak się przesuwa na tym strażniku wagi...- jak?)
Myślę, że 5 kg nie schudnę, bo ja raczej unikam tej zupy, no ale staram się ją jeść. No ale nie wiadomo, może się uda. No ale na chociaż 3 kilo liczę
bo potem na 1000kalorii to takich szybkich efektów chyba nie ma. No ale na tej diecie nie wytrysłabym dłużej niż tydzień, chociaż w ostatni tydzień sierpnia chyba ją ponowię…A teraz idę do sklepu po kalafiora

no a potem może na rower chociaż pogoda to raczej za ładna nie jest, ale ważne że nie pada. Chociaż na 15 minut.
Życzę miłego dnia
Zakładki