Wczoraj ladnie bylo 1000 kcal, ale dzisiaj troche kiepskawo zaczelam. Siostra przywiozla z targow pieczywa mase bulek francuskich z jablkiem... cos strasznego :P no i zjadlam 1,5 takiego francuza na sniadanie + kubek mleka Nie byly to duze bulki no ale ciasto francuskie ponoc bardzo tuczace jest... ktos wie moze ile ma kalorii? Ja za to sniadanie daje 400. Niezle sie wrobilam :P ale za to teraz jestem tak napchana, ze sie ruszyc nie moge ;]
Z kolei dzisiaj rano pomyslalam sobie, ze chyba niedziela bedzie jedynym dniem, w ktorym bede pozwalala sobie na cos slodkiego - moze to byc kawalek ciasta, ciastko (np. ptys, napoleonka), batonik (nie mowie o takim musli, ale np. o snickersie). Co wy na to? W ten sposob nie bede jesc takich rzeczy w tygodniu bo zawsze bede miala w glowce zakodowane, ze moge zjesc cos takiego ale tylko w niedziele Oczywiscie w ramach limitu kalorii ;]
A w sumie to "sniadanie" zjadlam o godzinie 14.00 wiec chyba sie spokojnie z kcalami dzisiaj wyrobie
Trzymajcie kciuki, poza ta mala wpadka dietka idzie tak jak powinna

Buziam :*