-
dziecko drogie fiksacja cię dopadła i tyle :lol: 8)
A tak na poważnie to przy twoim trybie życia nie dorobisz się pięknej cery. Bo normalne i naturalne jest że organizmowi, brakuje witamin po diecie, wogóle przecież przez całą dietę powinno się zażywać witaminki. Więc jeśli jeszce nie zaczęłaś to zrób to. Oczywiście należy jeść dużo warzyw i owoców, ale jako urozmaicenie, więc nie musisz robić sobie diet oczyszczających bo nie ma po co. Witaminy są w innych rzeczach również. A tak na marginesie po nic ci witaminy, jeśli nie będziesz organizmowi dostarczała odpowiedniej ilości białka. I moja droga nie rozśmieszaj mnie mówiąc że tyjesz przy 1800 - 2000, bo to w twoim wieku i trybie życia nie możliwe ( chodzi mi o np. naukę, i wogóle mogłabyś zauważyć że nie wiem jak leniwe nastolatki są aktywniejsze od staruszek, które mogą pozwolić sobie na jedzenie mniejszej liczby kalorii, bo ich organizm już nie potrzebuje 2200). Ponad to dziewczyny mają rację mówiąc ze powinnaś jeść więcej, bo tak naprawdę to my nastolatki uprawiamy na tym forum niezdrową propagandę 8) bo 1000 kcal to dla nas stanowczo za mało ( sama o tym wiem i co? już mnie dopadło to spaczenie psychiczne odchudzającej się dziewczyny). Tak naprawdę to dziewczęta w naszym wieku nie powinny schodzić poniżej 1500, a najlepszą dietą polecaną przez dietetyków jest 1700 kcal, chudnie się wolniej i zdrowiej. Ale nam prawdopodobnie i tak nic by to nie dało bo stosowałyśmy już mniej energetyczne diety i wogóle mamy zdecydowanie za dużo doświadczenia w walce z kilogramamami ( moja matka wie np. dużo mniej ode mnie na temat odchudzania a też przez całe życie się odchudza). Po prostu my jako nowe pokolenie jesteśmy dużo bardziej perfekcyjne i ambitne niż wcześniejsze :?:
I tu zaczyna się problem psychiczny. Najpierw jest paniczne obrzydzenie " jezusie jaka ja gruba!". Potem wielkie wyrzeczenia, noworoczne postanowienie ze już nigdy nie weźmiemy do ust czegoś co ma więcej niż 150 kcal :lol: Potem jest zdobywanie wiedzy, dochodzenie do roządku i piękna pozornie zdrowa wędrówka do naszego pięknego ciała. No i w końcu je mamy ( przynajmniej inni tak twierdzą, bo my nigdy nie jesteśmy sobą w pełni usatysfakcjonowane). Następuje euforja, wypady do McDonalda ze znajomymi i kąśliwe uwagi " ona jest grubsza ode mnie" I tu się zaczyna nowy problem - "o boże jak będę się tak obżerać to z powrotem będę wyglądać jak słoń, muszę zachowywać dietę do końca życia"
A przecież to nie prawda, mozemy żyć normalnie i nie tyć! Teraz naukowcy doszli już do wnosków że istnieje coś takiego jak odchudzające myślenie. Nie wiem czy to działa, ale wiem że działa takie coś jak rozsądne myślenie. Więc drogi Motylku pomyśl co ty robisz, przecież jesteś mądra, inteligentna i masz dużo więcej doświadczenia w odchudzaniu niż ja i inne dziewczyny razem wzięte :lol: Jedzenie to nie sens naszego życia, są inne dużo przyjemniejsze sprawy. Motylku zrozum że to co robisz jest tylko pozornie dla ciebie i dla twojej figury dobre.
O boże ale się rozpisałam, musiałaś mnie nieźle wkurzyć Motyl 8)
-
a co do wagi to rozsądniej byłoby ważyć się raz na tydzień, a nie zaraz po kulinarnych szaleństwach 8)
-
Motylq, poprzedniczki maja racje. I tak jestes juz chudzinka (w pozytywnym tego slowa znaczeniu). A ten kg, tak jak napisala aaggii, to na pewno jedzenie zalegajace w jelitach, tym bardziej, ze napisalas, ze nie bylas w toalecie. Nie przejmuj sie :*
-
Dzieki WIkingos ! po tym co napisałaś to już naprawde - przekonałaś mnie zupelnie .. nie będe wariować - chcę być zdrowa!!! :)
A pozatym jaj uż chyba uzpełnie zwariowałam - wachania wagi - 1-0.5kg a ja już panikuję :/:/ Dzisaj zrobiłam ten dzień oczyszczający ( zjadlam - 4-5gruszek, 2 male marchweki, jedną śliwkę suszoną, salatkę , 1 kromka chleba pełnoziarnistego z miodem, łyżke rodzynek, 2 orzechy wloskie i mnóstwo jablek)
A od jutra - tak jak Wikuś powiedziała - jadę na 1700-2000kcal i koniec ! :) Już sobie obrałam woreczek orzecho.w i będę codziennie wcinać po kilka sztuk.. tak samo koniec z kanapkami bez maslą i ociekaniem kotletów z tluszczu..:P:P głupio to brzmi no ale cóź... ale jak się zważe za tydzien i bedzie wiecej to neiwiem co wtedy zrobie:/ bo za chiny ludowe nie chce tyc :( ALe bedzie dorbze :)
Dzieki dziewczynki :*:*::*:*:*
-
nie no naprawdę jestem pod wrażeniem samej siebie....
Kurcze naprawdę....
No nic jeśli będziesz wszystko robić z umiarem to nie przytyjesz...
Trza znaleźć złoty środek.......
-
no to i ja Wikingos jestem pod wrazaniem Ciebie:)
super napisalas, powinnas ten sam tekst wkleic na kazdym watku albo powinno sie go umiescic na strone glowna, bo wydaje m isie ze dotyczy to calej masy innych dziewczyn.
najbarziej sie ciesze ze motylek nasz w koncu zrozumial:)
napewno nie przytyjesz :* za tydzien waga bedzie taka jaka byla:-)
buziaki:*
-
No... dobrze, ze trafilam do Ciebie kiedy juz sie sprawa rozwiazala, bo czytajac te wszystkie wczesniejsze posty mialam ochote, szczerze powiedziawszy, zjechac Cie od gory do dolu ;) Na twoje szczescie odzyskalas rozum i posluchalas madrych kolezanek :twisted: Ty okropny chudzielcu... :P Jeszcze raz uslysze, ze narzekasz na zarcie i ze przytyjesz czy cos, to osobiscie ci nakopie do dupy :lol:
-
Motylku uważaj na siebie, masz jeść rozumiesz!!!!!!!!!!
-
coś dawno Cię nie było, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku! :)
-
No tak wiem wiem , dzisiaj nie poszłam do szkol to napiszę :)
Ostatnie dni ine należa do najlepszych w mojej diecie - po tym opieprzeniu od was jeden dzień mialąm taki że dużo jadłam ( zjadłam 2000kcal) i przy tym takie kanapki z maslem gryboposmarowanym i wogóle niedobrze mi na samą myśl tego dnia :/ Pożniej był taki dzień że do szkoły wzięłam tylko jedną kanapkę i w szkole kupiłam sobie drożdżówkę bo bylam głodna i potem po szkole jeszcze loda wloskiego - no i ten dzień jakies 1700-1800kcal... Ważyłąm się i ok.52kg waże. Wczoraj miałam dyskotekę i mało czasu na jedzonko w domciu - ale zjadłam sobie 5 kromek :!: chleba jasnego ( ale te takie małe - po jedna 50kcal) i do tego - 2 plasterki sera żóltego, 2 plasterki szynki z indyka, ttroszkę pasztetu , troszkę miodu, parę rodzynek i plasterek pieczenie z papryką ( taka szynka) no i po mimo że same widzicie jak się nawaliłąm to cały dzień jakieś 1600kcal - na dyskotece się wyszalałam a jak przyszłam to jeszcze wypiłam szklankę soku z czerwonych grapefruitów ( 43kcal na 100ml:D) Ogólnie to ani zdrowo nie jem ani nic... ale zdecydowanie zwiększyłam dawkę kaloryczna.... Jak przyszlam jeszcze wczoraj po tej dyskotece to mama wróciła z jakiejś imprezy i w odmu pełno smakolyków - ale zjadłam je dopiero dzisiaj na śniadanie:
Moję sniadanko dzisiejsze -
Jabłko 75kcal
mandarynka - 35kcal
2 cukierki czekoldowe - ok.80kcal
25g plasterek tortu - ok 120kcal
i sernika pare małych kawalkow - jakieś 300kcal coś kolo tego
No i na śniadanie mam z 600kcal...
Dzisiaj jadę sobie na targi zdrowej żywności :D tak strasznie się ciezę:D co roku są organizowane w moim mieście ... przywiozę sobie pewnie jakieś fajne nowinki i do tego tam jest pełno degustacji.. ale i tak dzisiaj już poszałalam także niewiem jak to będzie z tym niejedzeniem słodyczy..:/
3majcie się :*:* dziubaski :*:*