ja całe szczęście nie mam nic słodkiego w domu ;)
A Ty Motyleq nie świruj :P 54 i koniec :D jakie 52? :P i tak już jesteś laska :lol: :lol:
Wersja do druku
ja całe szczęście nie mam nic słodkiego w domu ;)
A Ty Motyleq nie świruj :P 54 i koniec :D jakie 52? :P i tak już jesteś laska :lol: :lol:
Hipciu, zjedz sobie kilka małych ziemniaczków na obiad :D nie mozna się aż tak ograniczać... ja nie mam tego porblemu, bo ja nie jem ziemniaków i nie lubie :D a z tymi słodyczami to się cieszyć musisz :D
Noemciu, Motyleq przeciez chce 54 a nie 52 :D
:PCytat:
Zamieszczone przez Motyleq
Aaaaaa... no ale teraz Motyleq już chyba nie chce dojśc do 52??? :> to za mało, kochana :D
52kg to dla mojego wzrostu git waga :wink: Raz wazylam 48kg uznalam: A co tam, jeszcze... Potem bylo 46kg- znowu brak satysfakcji az doszlam do 42 :shock:
Motylq i tak wygladasz bosko!
:) Dzieki dziewczynki :) z tymi slodyczami to Olcia ma calkowita racje ... nie ma sensu wogole ich nie jesc bo to naprawde odbiera radosc zycia :(:( a powiedzmy troche czekolady plus lody plus szczupla sylwetka jest do zrobienia :)
Ja wlasnie sobie zjadlam na obiad pierogi ruskie - 168kcal w 100g a ja zjadlam 160g ;) takze obiadek w sam raz :)
od rodzicow dostalam opiernicz ze za bardzo sie katuje ... hmhm ale ja po prostu dzis mam taki dzien ze czuje sie gruba :/:/ no to co bede jadla na sile ... niech juz bedzie po tym okresie i niech w czwartek na wadze bedzie 54 .. kurde jak ja bym tego chciala :)
Wszystkei jestesmy/bedziemy szczuple !!!!!! :wink:
Ja tam czasem skusze sie na jakas czkoladke... albo ciasteczko :)
Jem tez cuekerki i gumy balonowe (te z cukrem tez) :lol: ii tez zgadzam sie z Olcia ;*
Moi rodzice tez osattnio zaczeli zuwazac ze faktycznie duzo schudłam. Dzis rano załozylam sobie mini i mama do mnie "ale ty jakas taka sucha jestes" ,.... nie ma to jak wsparcie rodziny :\
Miło, że się ze mną zgadzacie :* Wiem to po sobie, bo nie jadłam słodyczy przez 6 miesięcy, kiedyś mi się udało :D nie wiem jak ale jakoś tak :D nie zjadłam żadnego ciastka, żadnego cukierka, czekoladki! NIC! I koleżanki mnie namawiały i w ogóle, a faktem jest, że czekolada i oólnie kakao podnosi poziom seratoniny i człowiek jest szczęśliwy, moja mama o tym nie wiedziała i chciała mnie do psychologa prowadzić, że cały czas chodze taka osowiała i smutna, bo myslała że jakąś depresje mam! I rzuciłam się pewnego pięknego dnia :D na czekoladę... zjadłam całą tabliczke na raz :D wiecie jaka byłam happy :D "depresja minęła" :P
Tak więc apeluje! Nie pozbywajcie się całkowicie słodyczy z diety :D Oczywiście w umiarze :twisted:
Motylq :*
jestem pewna że zobaczysz 54 :D
Booziolki :*:*:*:*:*:*:*:*
of corse że zobaczysz 54 :wink:
Ja bez slodyczy nie moge zyc, po prostu nie ma takiej mozliwosci, zebym przynajmniej raz w tygodniu nie zjadla jakiegos ciastka albo kawalka czekolady :D
Takze slodycze jem, ale baaardzo ostroznie :) Na szczescie mam ulatwione zadanie, bo u mnie w domu rzadko rodzice kupuja cos slodkiego (czesto jedza chipsy, ale ja nie lubie, wiec mi to zwisa :lol: ), wiec zebym cos zjadla to musze to sobie najpierw sama kupic, a w takim wypadku zawsze zastanawiam sie 5 razy :lol:
A 54 bedzie napewno :)
Zazdroszcze Ci, ze tak szybko schudlas :)
Ale coz... rozne organizmy, rozne potrzeby, rozny czas odchudzania ;)