A więc: zarażam Cię, droga Cerise! Właśnie kupiłam chrupkie pieczywo, więc będę mogła mniej kalorii na śniadanie jeść.

Collien, jak mi tata odda wieżę to będę musiała polubić te skoczne i dyskotekowe kawałki. Bo przy starociach sie niestety nie da tanczyć. A co do biegania - mam nadziję, że będzie coraz lepiej z długością biegu.

Mama mnie zagoniła do zrobienia pożądku w owocach, bo u mnie to wszystko się psuje. Obrałam jabłka a te dobre sobie zjadłam. Jakieś 120 kcal.

Teraz czekam na obiadek. Gulasz z ziemniakami + sałata. Jakieś 350 kcal, myślę.

Pozdrawiam, dziekuję za rady! :**