Już po dyskotece. Bawiłam się świetnie, ale mam zjebany humor. Wyskakałam się za wszystkie czasy, byłam dusza towarzystwa, ale jednak nikt mnie do wolnego nie poprosił. A Dawid... nie było go!! Widziałam jak wychodzi do chaty, myslałam, że pójdzie rzeczy zostawić i wróci, ale ten... nie wrócił. Z klasy było 3 chłopaków i 12 dziewczyn... Zła jestem. W połowie dyski, podczas wolnego siadłam pod ścianą i zaczełam mysleć o Dawidzie... jakby fajnie było do niego przytulic i tanczyć w takt muzyki. I... się pobeczałam. Koleżanki zauwazyły, zaczęły coś do mnie gadać, ale nie słuchałam... wstałam i wyszłam. Pobiegły za mną. A ja chciałam wtedy tylko towarzystwa Dawida... <pociąga nosem>

- 2 wasy, Bieluch
- kisiel 350 ml
- fasolka po bretonsku
- 2 kanapki z sosem kanapkowym i serem żółtym
- 2 wafelki.

25 minut biegu, 3 godziny tanczenia.

Ide się wypłakać. Jak mi smutno...