dzięki dziewczyny, trochę mi lepiej... :*
noemcia, i tak się jutro rano zważę. nie, to nie obsesja tylko czysta ciekawość...

właśnie wróciłam z baseniku. wzięłam strój jednoczęściowy ale brzuchol zdążył mi już prawie zniknąć zanim doszłam na basen (szlam na 20:00). co nie znaczy że był całkiem fajny, no ale żeby mieć fajny brzuchol to trzeba ćwiczyć a mi się tak nie chce.. ale miziotka chyba się zaraz zmuszę do tych głupich brzuszków.
mam postanowienie. a mianowicie
uwaga OD JUTRA jem 4 posiłki dziennie.
o ustalonych godzinach i ustalonej kaloryczności, może tak:
śniadanie 8:30 === 300kcal
II śniadanie 11:00 === 200kcal
obiad 14:00 === 350kcal
kolacja 17:30 === 200kcal

co o tym sądzicie?? a może lepiej jeść 5 posiłków? to postanowienie to i tak tylko takie "na razie" bo przypuszczam że jak zacznie się szkoła to trzeba będzie cośtam pozmieniać. ale mam nadzieję że jak sobie powiem że jem o tych godzinach i koniec kropka to będzie łatwiej wytrwać bez dodatkowych smakołyków.. przecież kopenhaską tak ładnie wytrwałam, 1000kcal jest o wiele łatwiejsza! zobaczymy jak to jutro będzie.

dzisiaj na tym basenie się nie napływałam za bardzo, ale ja już wiem że żeby popływać to muszę iść sama a nie z kumplami bo z nimi to można się pośmiać a nie popływać jutro pójdę sama. mam nadzieję że nie zachoruję bo wracałam do domu o 21:30 przez most z mokrą głową i było tak cholernie zimno a ja nie mialam zadnego autobusu. na szczęście za mostem udało mi się złapać taksówkę i namówić gościa żeby podwiózł mnie do domu bo jest tak zimno a ja mam tylko 7złotych w portfelu a jeśli mnie niepodwiezie to umrę z zimna no i podwiózł mnie. normalnie to kosztowało by jakieś 13-14zł czyli zapłaciłam połowę mniej no cóż taksówkarz stosował zasadę lepszego wróbla w garści.. bo coś nie wierzę żeby udało mi się go zaczarować ślicznymi (haha) dużymi oczami
tylko mam lipę w domu za to że o tej porze wracałam w bluzce na ramiączkach... ehh.. jakos nie umiem się ostatnio dogadać z mamą, jak coś ją wkurzy to potem cały tydzień jest na mnie wściekła i drze się np. że jak ja mogę zamykać drzwi do pokoju i po co skoro nikt mi nie wchodzi. (no a po co są drzwi do diabła no :/) albo że cebulę kroję wzdłuż a ona mi kazała wpoprzek. (no ***** skąd ja mam wiedzieć w którą stronę cebula jest szeroka a w którą długa?!)
nie wiem no staram się być miła grzeczna ułożona a i tak ** mi z tego wychodzi i nigdy nie jest dobrze. sorki że tak nudzę ale muszę się na czymś wyżyć a klawiatura jest do tego celu idealna

kupiłam sobie banana jak wracałam z basenu. i chcę sobie zrobić z niego coś dobrego na śniadanie jutro. będę sama w domu więc mogę poexperymentować... hmm co można zrobić z banana? można go upiec, usmażyć... omleta z bananem, koktail z banana i mleka... albo musli z koktailem z banana i mleka... banan z cynamonem i białym serem? banan w polewie czekoladowej? w miodzie i w wiórkach kokosowych? a może... nie wiem, dajcie mi jakiś fajny pomysł na banana!
tylko tak żeby było maximum 300kcal

idę chyba robić te ****** brzuszki. zrobię 50, może 60 i codziennie będę dodawała 10 aż dojdę do 100 a wtedy będę ciągnęła te 100 brzuszków codziennie jakie mam górnolotne plany sama w to nie mogę uwierzyć.

kupiłam sobie dzisiaj zeszyt do szkoły. Tylko jeden bo czuję że jak kupię cokolwiek więcej to szybciej się zacznie ta szalona popiepszona beznadziejna i bezsensowna pogoń za niewiadomoczym (zwana potocznie rokiem szkolnym). Niektórzy już kupili sobie wszystkie książki ale ja z tym czekam aż to będzie całkowita konieczność i pewnie kupię je pod koniec września... a wy już się dziewczyny zaopatrzyłyście we wszystko?

ale się rozpisałam, jeśli ktoś przeczytał to do końca to podziwiam
mam bardzo pozytywne nastawienie jeśli chodzi o moją jutrzejszą dietę. ciekawe co z tego wyjdzie...
co tam u Was? mam nadzieję że tyko ja mam takie bezsensowne wpadki jak dzisiaj!