-
heh ja z moja sie jeszcze nie probowalam odchudzac (moja kiedys probowala na "swojej" dietce, ktora polegala na ym, ze nie jadal sniadan, ale kolacje tak - jak jej zwrocilam uwage to stwierdzila, ze zna siebie i ze i tak wieczorem nie wyrobi ) nie no to w sumie byloby fajnie we dwie sobie dietkowac, ale nie wypali
-
Ja tam z moją mamą za długo nie podietkuję. Ona zawsze mówi: "Od jutra się odchudzam". Byłoby super gdyby nie mówiła tego codziennie. Ostatnio przez koleżanki częstujące ją w pracy ciastem przytyła 7 kilo.
-
a moja sie nie ma z czego odchudzać i jak na swój wiek jest szczuplutka (ma 57 lat, waży ok 64 kg a ma jakieś 160 wzrostu ) i serio to ją podziwiam - ona czasami codziennie deszcz czy nie zasuwała do mojego wujka na rowerze 15 km (w dwie strony łącznie ) mnie się nie chciało a ona ostro jechała
-
A moja 60kg przy 160cm wzrostu. Ma 41 lat, ale wszystko jej zwisa jakby miala 80lat..
Dzis mnie dobił tata. Wkurza mnie maksymalnie. Chcialabym mies naprawde normalnych rodzicow. Jadlam w kuchni obiad a on musial krzyknac calej rodzinie: "A PAULA ZNOWU JE!!!" jeny jak chce to sie zagłodze i umre z głodu Jak mu mowie, zeby tak nie robil, to on mowi, ze "po prostu chce zebym byla piekna i szczupla, dlatego ogranicza me jedzenie"...
Z jednej strony jest to jakas motywacja, ale z drugiej całkowicie obniża moją samoocene...
Jakby cio to nie mam złego humoru, jestem twarda dziewczyna, szybko otrzasam sie po porażkach!
Yeah...
Pozdrawiam, kochane;*
-
u mnie tez tak jest ... nie przejmuj sie
zawsze pyszcza jak jem co chwile ..
ech
-
Mój też tak ma ale ja w takich chwilach pytam go " co to będzie - trojaczki czy czworaczki??'' (ma brzuch jak baba w ciąży). Moja mama ma lekką nadwagę i wszyscy mamy w ogóle skłonności do tycia No, ale nic, jakoś trzymać się trzeba a nie zasłaniać się genetyką.
-
Mój ojciec z bratem ze mnie jawnie polewają, ale mama czsem ma napady i sie drze " AA wpadniesz w anoreksje!!!"
-
Bosh...jakiego Ty tate masz masakra
-
mój tatuś też tak potrafi, ale ostatnio leję na niego, może jestem okropna, ale nie liczę się prawie w ogóle z jego zdaniem, ciągle mi dokucza, czepia się o komórkę, o wagę, o jedzenie, o strój...a ja i tak robię swoje...liczę się z mamą, ale ona mnie rozumie, nie utrudnia mi diety, nie dokucza, przytuli, pocałuje...choć czasami się pokłócimy, to i tak za chwilę jest zgoda, każda z nas umie iść na kompromis... mama nie udaje najmądrzejszej jak tata, rozumie mój wiek, potrafi mnie traktować jak dorosłą i jak małą dziewczynkę i to w niej kocham, tą zdolność przystosowania:*nie lubię ludzi ograniczonych tylko do swoich poglądów, a niestety takiego kogoś mam w domu...jednak mimo wszystko kocham go i szanuję, bo jest moim stworzycielem...i dlatego cząstka mego trudnego, nie powiem, charakteru należy do niego...
-
a mój z nami nie mieszka...i mam święty spokój...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki