wreszcie i moja waga ruszyła....bałam się że jest zepsuta i wskazuje tylko i wyłącznie te wredne 80 kilo!! No i w samą porę bo traciłam już ochotę i zapał...a apetyt na coś pysznego i aktualnie niewskazanego rósł i rósł i rósł...wprost proporcjonalnie... Ale jakoś dałam radę i mam nadzieję, że teraz to już z górki
![]()
Zakładki