ILLa, te rozwazania na temat jedzenia,
i wlasnie sztuka polega na tym by swiadomie sie tego wyrzec , nie tego ze nie bedziemy tego jadly tylko tej przyjemnosci z tego jedzenia
bardzo mi sie podobaja
Sibus, a te stwierdzenier
trzeba to wycwiczyc do tego stopnia, ze patrzac na tabliczke czekolady nasz mozg swiadomie nie rejestruje tego , ze patrzy sie na czekolade. Tego nie da sie zrobic jednego dnia , ale to sie da zrobic !!
dociera do mnie.....juz nawet nauczylam sie bycia asertywną, powiedziec nie, ale..... zawsze te ale, ja pracuje z młodymi , szczuplutkimi dziewczynami, ktore nie stronia od słodyczy , i co rusz maja chęć na male conieco juz je przeszkolilam , zeby jadly , ale nie muszą mnie czestowac, i wcale sie nie obraze jak te batoniki, czekoladki, czy cukiereczki beda lezaly przy nich , a nie na moim biurku
Ale musze sie pochwalic, ze powoli sie ucze, ze czesto nie korzystam z poczęstunku, nieraz wezme cukiereczka, bo mnie przekonuja, ze z rana mozna, bo organizm spali, ale czesto mowie, ze wasze organizmy tak , a moj nie , czesto mowie, ze nie mam chęci i to jest dla mnie największa nagroda, jak potrafie sobie odmowić.
Ja też przynosze przegryzki, ale marcheweczke mlodą, morele suszone, albo rzodkiewki