Zdjęcie jest z wakacji, cieszę się, że Wam się podoba - a ma za zadanie mnie dodatkowo motywować, bo kolorystycznie jest zbliżone do tancerki na suwaczku Teraz niestety jest mnie więcej o 4-5kg niż wtedy
Mój obecny problem polega na tym, że nie mogę wystartować. Myślę (o! tłumaczymy się! usprawiedliwiamy jak rasowy uzależnieniowiec , że to przez stresy. Więc utrzymuję jako taką równowagę psychiczną, ale nie zmieniam stylu żywienia... I zupełnie jak Wy dziwwczyny - popołudniami się zajadam najbardziej. Może by tak pić melisę, albo inną walerianę, skoro to nerwy? Mam nadzieję, że życie mi się uspokoi i uśmiechnie, a wtedy łatwiej będzie zafundować sobie stresik pt. zmiana nawyków jedzeniowych.

Teraz to tylko lekkie podchody - mam karnet na basen - byłam tydzień temu, wybieram się jutro i w planach mam intensyfikację pływania (ferie się skończyły, Maleństwo do szkoły, a ja fru na basen - oto ambitny plan). I dziś grzecznie odnotowałam śniadanko w tutajszych dziennikach: 300kcal.

Spokojnej niedzieli