:D Beata, u mnie to samo, caly tydzien dietuje,waga spada, a w weekend zawsze nadrobie kilogram :D co tu zrobic, zamknac sie w szafie i nigdzie nie wychodzic :?:
Wersja do druku
:D Beata, u mnie to samo, caly tydzien dietuje,waga spada, a w weekend zawsze nadrobie kilogram :D co tu zrobic, zamknac sie w szafie i nigdzie nie wychodzic :?:
Misialku, sama nie wiem, jest to okropne, ale mam nadzieje, że w tym tygodniu będę święta. Nie dam się żadnym pokusom. Tak bym chciała do świąt mieć siódemkę na początku.
I tak tradycyjnie jak to bywa w tygodniu dietę trzymam. Gorzej z ruchem. Nie wiem dlaczego, ale albo jestem totalny leń albo coś mi jest bo wieczorem nic mi się nie chce.
Wracamy późno, bo dopiero około szóstej byliśmy wczoraj w domu. Na patelnie grilową wpadły tylko cycuszki z kurczaczka i to był nasz obiadek, moje kochanie do obiadku wziął bułeczkę ja warzywka. Później prasowanie, małe sprzątanko i o dziewiątej padam, już małymi kroczkami zbliżam się do łóżka. Zwłaszcza, że kocur za mną chodzi i miauczy, bo chce się przytulić pod kołdrą. Fakt, że wstaje po piątej, ale jak to moja mama mówi "ona nie zna nikogo, kto by tak wcześnie chodził spać" i ja chyba też, nie biorę oczywiście pod uwagę dzieci i kur.
Bardzo wczesnie wstajesz ! Nie dziw sie, ze o 21 nie masz na nic juz chceci oprocz lulu. Czasami latem musze wstac o 5 , zeby zdazyc do pracy na 7 i jestem przez kolejne dwa dni wykonczona po czyms takim, wiec podziwiam cie za codzienna koniecznosc wstawania tak wczesnie !
Pozdrawiam !
:D rzeczywiscie bardzo wczesnie wstajesz, wiec na pewno nie masz czasu cwiczyc rano :roll: a wieczorem sil brak :roll: jak bedziesz trzymala dietke to tez schudniesz :D :D :D
Należy Ci się prawdziwy medal za to ranne wstawanie.
Ja jestem raczej typem sowy, lubię długo siedzieć wieczorkiem. Niestety teraz muszę wstawać o 7.00 żeby wyprawić facetów do szkoły.Nalepiej wstaje mi się kołó 8.00.
Kiedyś pracowałam od 7.00 i miałam do pracy daleko, musiałam wstawać o 5.00.
Niestety, przez 3 miesiące ani razu nie przyjechałam punktualnie,wyczynem była 7.30.
Musiałam zmienić przcę.
Doskonale cię rozumiem, że jesteś wieczorem padnięta i nie masz ochoty na żadne fiku-miku gimnastyczne.
Teraz na szczęście tak pracuję, że rano mogę iść na rower lub gimnastykę.
Pozostaje ći niestety tylko dietka.Ale i tak w takich warunkach nieźle a nawet całkiem dobrze sobie radzisz.
Pozdrawiam
Beata, to chyba normalne, że jesteś zmęczona. Wstajesz wcześnie, cały dzień na nogach no i dieta. Dietujesz, więc jesteś słabsza. Przynajmniej się wysypiaj i nabieraj sił :D
Pozdrawiam :D
Koniec od przyszłego tygodnia i mój kochany idzie na dietę, muszę się za niego wziąć.
Głównie to moja wina, bo jak jesteśmy w sklepie to się mnie pyta czy może sobie kupić coś słodkiego, bo wie, że będzie mnie to kusić, a ja dobra dusza kup sobie. Wczoraj natomiast przesadziłam bo sama zrobiłam babeczki z bitą śmietaną. W domu były gotowe kruche babeczki, którym się zbliża koniec terminu ważności, pół kubka śmietany kremówki, wiśnie z nalewki i wpadł mi głupi pomysł na zrobienie jemu czegoś słodkiego. Oczywiście sama się skusiłam na dwie co sprawiło, że był wczoraj maks kaloryczny. A, że mam od wczoraj doła w odchudzaniu i te babeczki miały mi pomóc, efekt był taki, że jak już leżałam w łóżku stwierdziłam, że nie mogę o siódmej jeść a o dziewiątej się kłaść i jeszcze te babeczki, które miałam wrażenie, że w żołądku to już są baby a nie babeczki i nie dwie ale kilkanaście. A dziś rano bach 89,6 z jednej strony fajnie, ale z drugiej tyle samo było tydzień temu, czyli tak naprawdę stoję w miejscu.
Zrobiłam kiedyś w exellu program, w którym podliczam kalorie i mam tam arkusz statystyki, gdzie mam obliczenie ile powinnam ważyć zgodnie z tym co jem itp. wychodzi na to, że średnia spożytych kcal na dzień to jest ponad 1300 kcal. a powinno być przynajmniej 1200 i przy zapotrzebowaniu 1600 kcal dziennie to ta waga powinna tak właśnie wyglądać, nie da rady ni mniej ni więcej tylko właśnie to.
Dół się powiększył, ale muszę to wykorzystać do dalszej motywacji i utwierdzenia się w postanowieniu, że nie mogę sobie odpuszczać, muszę odrobić te ponad 6000 kcal, które są wynikiem odpuszczania sobie przez ostatnie dwa miesiące. I dopiero wtedy będę mogła sobie pozwolić na babeczkę czy inne małe szaleństwo w stylu imieninowy obiad czy wieczorne winko przy TV.
Rozpisałam się pewnie że nikt nie da rady tego doczytać, ale przynajmniej trochę sobie pobiadoliłam.
Witaj Beatko :!:
Zdolna jesteś , jak potrafisz sobie taki program zrobic :lol: :lol: , ja sie zastanawialam , czy nie kupic sobie :lol: :lol: , chociaz ktos gdzies pisal , ze chyba w Vicie byla plytka z takim programem :lol: :lol:Cytat:
Zrobiłam kiedyś w exellu program, w którym podliczam kalorie i mam tam arkusz statystyki, gdzie mam obliczenie ile powinnam ważyć zgodnie z tym co jem itp. wychodzi na to, że średnia spożytych kcal na dzień to jest ponad 1300 kcal. a powinno być przynajmniej 1200 i przy zapotrzebowaniu 1600 kcal dziennie to ta waga powinna tak właśnie wyglądać, nie da rady ni mniej ni więcej tylko właśnie to.
Pozdrawiam :!:
:D Beatko, moj maz tez sie niby odchudza, dawniej jadl slodycze, a teraz to nawet nie (dlatego nie pieke ciast) Teraz pracuje nad tym zeby jadl sniadania, a nie objadal sie na noc :D
byle nie za czesto :D :DCytat:
był wczoraj maks kaloryczny
Bewiku - to nic skomplikowaneto zwykłe przeliczenia. Excel ma dużo więcej możliwości.
Misial - maks kaloryczny to znaczy 1200 kcal, których nie mogę przekroczyć.