witam,

mam wrażenie ze dla wiekszości z nas ta wieczorna ochota na zarełko jest problemem. mnie równiez on dotyczy ....łazi mi po glowie podjanko czasem jak ból po kościach a ja walczę sama ze sobą. jakby za mało pokus było, zwykle wieczorem staram sie przygotować posiłki na dzień kolejny
tak sobie próbuje wyeliminować kłopotliwe czynniki które rujnują nasze zmagania - m. in. własnie wieczorną porę.W ciągu dnia nie ma takiego problemu, zwykle zabiegane, zwykle w pracy...nie ma czasu ani możliwości tyle jeść. Doszłam do wniosku , ze jedną z przyczyn jest własnie za dużo wolnego czasu wieczorem=za dużo myślenia..o czym..?...oczywicie..chipsy, chlebuś itp. ;

staram sie zaplanować sobie wiecór tak, zeby o żarciu nie myśleć - każdy pewnie ma swoje pomysły na zajęcie czasu. ja zwykle się ruszam, w klubie albo na dywanie, oglądając tv kręcę hulahop zajmując rączki itp.; po ćwiczeniach jest łatwiej
poza tym zanim po coś sięgnę piję wode mineralną - często to wystarczy, zeby odciągnąć uwagę od szafek lodówki;
jeśli już jednak baaardzo mnie korci - w pierwszej kolejności staram sie sięgać po coś mniej diabelskiego - kefir, owoc, jogurt, pomidorki....

a na marginesie - ja to mam pokuse jak dzień długi, bo w wiekszości pracuję w domu

pozdrawiam,