Zainaugurowałam sezon. Hip, hip, hip. Przejechałam co prawda tylko 9 km, ale to jest pierwszy raz w tym sezonie. W tamtym roku przejechałam w sumie 3150 km. Dziś wykasowałam licznik i naliczam od nowa. dietkowo się trzymam. na obiad miałam gulasz z żołądków indyczych (bez mąki), szpinak i drugą połówkę pomidora
P.S. Mówię oczywiście o rowerze.
Zakładki