Hej!

I ja właśnie zauważyłam, że Zeusce baaardzo sprawnie poszła dietka, no normalnie sukces na całej linii. Zanim zdążę zapoznać się z poprzednimi postami (naprodukowałyście już 10 stron jakby nie było ) Zeuska już osiągnie cel i zostanę samiutka.

A mnie zazwyczaj idzie jak po grudzie - mam wolny metabolizm i kompletnie nie wiem jak temu zaradzić
Generalnie staram się nie przekraczać 1000 kcal, piję zieloną i czerwoną herbaę w ilości litra dziennie, wodę mineralną, ważę się co dwa tygodnie... Ćwiczę również - codziennie na rozgrzewkę 25 min aerobiku z płytki, i na zamianę (czyli o drugi dzień) - albo brzuch (8 ABS plus zestawy podpatrzone w "Shape") lub uda (trening DJ Wellis). W planach mam karnet na aerobik, ale na razie w planach tylko

W grudniu byłam o kilogram od wymarzonej wagi, ale, choć w Święta nie przytyłam, to sesja dała mi popalić, a ja niestety zajadam stres
To tyle o mnie

Chyba powinnam pożegnać się ze słodyczami... dzisiaj np zjadłam 1000 kcal i byłoby całkiem ok, gdyby nie to że po powrocie z zakupów wieczorem wcięłam cały rządek czekolady. Nie ma powodów do dumy. Tak, zdecydowanie słodycze są ZŁE