hehe, świetne te foty, uśmiałam się jak nigdy
aż żal tyłek ściska jak ludzie potrafią się wydurniac

a co do weselisk, też nie lubie takich imprez. byłam chyba 2 razy w życiu, przynajmniej tyle pamiętam. mam niemiłe wspomnienia bo miałam wtedy koło 6 lat (przedszkole w każdym badz razie) i przede mną posadzili... księdza. pamiętam że w rosołku była taka śmieszna kaczka - makaron. no i ten ksiądz cały czas chciał zebym mu dała tą kaczke makaronową, a ja nie chciałam i chyba sie wtedy poryczałam, a ksiądz zdziwiony że dziecko płacze

20 minut po jedzeniu to jest dokładnie to
chyba nawet z tąd wzięło sie powiedzenie, że "apetyt wzrasta w miarę jedzenia" im więcej jesz, tym chcesz więcej.
a najgorsze jest jak postawią przede mna talerz ciastek. wszysko jest ok, póki nie spróbuję. moga lerzec i lerzec, ale jak już sie skusze to koniec.
wiem, ze mi oomaga guma (bez cukru oczywiście). jak juz zjem tyle ile chce (czyt. tyle na ile sobie mogę pozwolic w limicie) wkładam do buzi gume i żuję. zarówno pomaga na ząbki jak i uniemożliwia dalsze jedzenie

aha

i polecam gumy w drażetkach, najlepiej supermiętowe

bo drażetka ma koło 3 kcal
a ta w listkach to już 7kcal :P :P :P