witajcie kobietki!
ziutkaa dziekuje za taki opis, rany tam jest tak egzotycznie, czytalam na glos w domku co napisalas o singapurze i... wow!!! tam naprawde jest egzotycznie i te zakazy i nakazy, hahaha jeszcze gorzej niz w new jersey, a myslalam, ze to jedyne miejsce na ziemi, w ktorym jest tyle zakazow i nakazow, ale tu mozna gume zuc hahhaha, jesli ci sie przypomni jeszcze cos fajnego pisz, uwielbiam takie ciekawostki.
w szkole mialam kolezanke filipinke, kiedys w rozmowie wyszlo, ze miala juz 14 (!!??) pieskow, akurat o ktoryms z kolei mi opowiadala, ja zaciekawiona nie sluchalam juz tej opowiesci, tylko szybko przeliczylam sobie, ze ma 21 lat, w usa jest od lat 7... wiec wyszlo mi, ze przez 14 lat swojego zycia miala 14 pupilow. gdy o to zapytalam lekko speszona opowiadala mi, ze zawsze przy wielkiej imprezie rodzinnej... piesek... ladowal na STOLE!!! serce mi prawie stanelo, duzo slyszalam, ze azjaci jedza psy i koty itd, ale nigdy tak naprawde nie przyjmowalam tego tak doslownie do wiadomosci. musialam niezle poblednac jak to uslyszlam, bo odrazu zaczela sie bronic, ze ona nigdy psa nie jadla, ale rosol z psa tak... grrrr pozniej opowiadala o swoim bolu, gdy tata zabijal jej ukochanego zwierzaczka i jak pod przymusem musiala pozniej jesc ten nieszczesny rosol z ugotowanego ukochanego psiaka. no ale dosyc juz o "jedzeniu", ziutkaa a u was podaja pieski w restauracji? a szczury czy jakies inne dziwadla? bo w sumie to bardziej europa, niz azja.
waszko ja tez rybki i owoce morza moge jesc codziennie, szczegolnie, ze dzis odkrylismy niedaleko nas rewelacyjny supermarket japonski, tam jest poprostu wszystko co zyje w oceanie, kazda rzecz ogladalam z kazdej strony i zastanawialam sie jak to sie je, nawet czipsy sa o smaku ryby czy tez krewetek pierwszy raz jadlam ciastko ryzowe... baaaardzo dziwne, zarowno w konsystencji jak i w smaku dziekuje za buziaczki weekendowe, szkoda, ze ten weekend taki krotki no ale mamy jeszcze niedziele
wkra nie dziwie ci sie, ze dopiero uczysz sie jesc rybki, moj tatek sobie namietnie wedkuje i w domu zawsze bylo duzo karpia i plotek i leszczy i tym podobnych rybek slodkowodnych, lapanych w stawie, ja poprostu nie moglam patrzec na te ryby, smierdzialy i smakowaly tak rybio, ze az stawalo w gardle, dlatego gdy pierwszy raz jadlam tunczyka, to nie wiedzialam, ze to ryba, bo wedlug mnie wogole ryba nie smakowal, mysle, ze ryby morskie sa sto razy smaczniejsze niz rybki z jezior i stawow, a sushi i sashimi tylko strasznie brzmi -surowa ryba- ale ta surowa ryba jest przepyszna, w zeszlym roku przyleciala do mnie moja mamusia, ktora bronila sie rakoma i nogami przed pojsciem na sushi, czyli zjedzeniem -surowej ryby- ale pozniej zajadala sie jak szalona
giovanina ja tez zaliczylam dwa paczki w tlusty czwartek i jeden na sniadanie dnia nastepnego, zostal jeszcze jede, ale juz prawie niedziela, a paczek nietkniety, na chlopa liczyc nie moge, bo on slodycze jada tak rzadko, ze az mu zazdroszcze, ale paczek sie zestarzeje i go wyrzuce, a nie zjem, juz troche jestem dumna z siebie, ale jeszcze bardziej bede, jak paczek wyladuje juz w koszu tez mi powod do dumy, ludzie gloduja, a ja jestem dumna, ze cos do kosza wyrzuce
meteorku no to sie teraz bawisz fajnie na nartach, gdzie jezdzicie? ja musze ci sie znowu pochwalic, hahaha robimy podejscie 4 do wyjazdu na narty, mam nadzieje, ze tym razem sie uda, ze w tym roku zalicze moj pierwszy raz z nartami na nogach, zawsze cos nas powstrzymywalo, raz za cieplo i sniegu nie bylo, gdy mielismy jechac do pensylwanii, pozniej byl dlugi weekend i wszystkie miejsca noclegowe byly zajete, a to kiedys bylam juz gotowa, zrobilam zakupy narciane, spodnie i kurtke i rekawiczki, to znajomym z ktorymi mielismy jechac cos wypadlo, tym razem miejsca sa juz zarezerwowane, snieg bedzie, poniewaz tym razem jedziemy w apallachy w stanie nowy jork, czyli jakies 3 godziny na polnoc, tylko jeszcze gogli nie mam, a podobno niezbedne sa, tak?
wkra hahaha fajnie z tymi koszami na smieci, chyba bym specjalnie chodzila co chwile cos wyrzucic, zeby uslyszec cos fajnego od kosza na smieci milo uslyszec cos milego, tak na przyklad z samego rana, w drodze do pracy
a teraz o mojej dietce, a wiec jestem na etapie przygotowania sie do glodowki jednodniowej, w piatek na sniadanie zjadlam tego nieszczesnego paczka, ale pozniej juz tylko woda, jablka i banany, dzis tez jestem tylko na wodzie, herbatce slim figura, jablku, bananie, no niestety ciastku ryzowym z ciekawosci, jutro juz ten jeden dzien zupelnej glodowki, dzis jestem juz troszke slaba, kreci mi sie w glowie, gdy wstaje z miejsca, glodu nie czuje, tylko to dziwne uczucie oslabienia, ale funkcjonuje normalnie, jutro pewnie caly dzien spedze w lozku, bo kiedys juz tak mialam, ze nie mialam sily wyjsc z lozka, ale to mija, a pozniej czlowiek czuje sie lekki jak piorko.
co myslicie o glodowkach leczniczych? ja bardzo duzo czytam na ten temat, bardzo wskazane jest robienie sobie glodowki 24-36 godzinnej raz w tygodniu plus co kwartal 3 dniowa, a osoby zaawansowane robia sobie glodowki 7, 10, a nawet 40 dniowe, co o tym myslicie, bo zdania sa bardzo podzielone, wydaje mi sie, ze jest to zwykly odruch obronny kazdego chorego zwierzecia, a my zyjac w cywilizowanym swiecie, jestesmy skupieni jedynie na konsumpcyjnym aspekcie zycia, zatracamy pewne instynkty... ale to moje zdanie, a co wy myslicie na temat glodowek?
Zakładki