-
Sposób na życie
Witam wszystkich!
Jestem tu nowa, choć to nie pierwsza dieta w moim życiu, więc może parę słów o mnie.
Jestem z Poznania, czyli miasta które kocha jeść.
Wiek - 20
Waga - 65
Wzrost - 171 cm
Odchudzam się od końca podstawówki, z przerwami... Ale właściwie to chciałam powiedzieć, że od pierwszej diety, która była dla mnie dramatem, dużo się zmieniło. Przede wszystkim nawyki żywieniowe. A przy okazji udało mi się zmienić nawyki całej rodziny.
Główne założenia mojej diety:
1. pięć małych posiłków, najważniejsze jest śniadanie
2. zero cukru
3. zero soli
4. zero słodyczy
5. mało kawy, dużo ziół (mam swoją autorską mieszankę ziołową, bo się tym trochę interesuję)
6. BASEN
7. jak najmniej mało wartościowych wypełniaczy do obiadu (czyli żegnajcie pyrki )
8. trzeba się antyutlenić - sok pomidorowy - DUŻO potasu
9. ważenie i mierzenie raz w tygodniu
10. zapisuję wszystko co jem
A ponieważ żyję tym systemem od prawie 6 lat, to śmiało mogę powiedzieć, że stał się on moim sposobem na życie.
Ostatnio sobie popuściłam i w pół roku przybrałam 6 kilo Więc wracam skruszona do mojego sprawdzonego sposobu na życie. I mam mocne postanowienie poprawy.
Boję się tylko, że bez wsparcia już nie dam sobie rady...
Więc mam pytanie w stylu towarzysza sekretarza: Pomożecie?
-
Jak pamiętnik to pamiętnik...
No to od początku: jedyną i największą przeszkodą dla mnie w odchudzaniu jest zdrowie. Mam chore serducho i muszę się z tym liczyć. Nie wolno mi biegać i ogólnie się przemęczać. Ale jak tu schudnąć bez jakiegokolwiek ruchu?
No nie da się! Ale jak ja się uprę, to żaden lekarz mnie nie powstrzyma. I się uparłam. I chodzę na pływalnię. Tam nikt nie wie o mojej chorobie i dobrze, bo przynajmniej traktują mnie jak normalnego człowieka. Kto jest absolutnie zdrowy, ten nie wie ile to znaczy.
Studiuję dość trudny kierunek - dużo egzaminów, średnio 2 koła w tygodniu, mało snu, dużo zakuwania = anemia. No to sami rozumiecie reakcje lekarza. "Z jednej strony dla serca lepiej żebyś schudła trochę, ale bez przesady. Z drugiej strony, trzeba delikatnie, bo nam zupełnie osłabniesz." I tak w kółko.
Nic tylko się załamać... Ale nic to Dzisiaj jest nowy dzień Są też dwa koła, więc lecę wkuwać...
-
Witaj, nawyki żywieniowe rewelacyjne (nie solisz W OGÓLE?? chyba nie dałabym rady). No i sytuacja rzeczywiście niełatwa. Rozumiem ją dobrze, gdyż jestem posiadaczką wady serca. Teraz na szczęście, przez te dwadzieścia kilka lat serducho nauczyło się jak pracować by wyrabiać więc wiele ograniczeń odeszło, ale pamięć mam dobrą.
Pływanie jest dobrym rozwiązaniem bo stosunkowo mało forstuje serce (pływasz jednak tylko w miejscach gdzie jest ratownik prawda?). Poleciłabym ci jednak jeszcze jogę, wzmacnia mięśnie, rozciąga, 'prostuje' nasze ciała i nie jest męcząca.
-
Joga??? Hmm, mówiąc szczerze nigdy nie próbowałam. Może rzeczywiście warto.
Jasne że pływam tylko tam gdzie jest ratownik, albo z ratownikiem czyli moim bratem. Ale teraz to i tak nie ma większego znaczenia, bo przecież jeszcze nie można się kąpać w jeziorze
Moja przygoda z solą:
Zawsze ją lubiłam i nadal lubię. Ale kiedyś soliłam tyle, że w krótkim czasie mogłabym podzielić los Żony Lota ze Starego Testamentu. Więc na początku było ciężko. Na szczęscie z pomocą przychodzi tutaj fizjologia. Istnieje coś takiego, co się nazywa adaptacją zmysłów. Np. kiedy gaśnie światło to najpierw nic nie widzisz, ale potem oczy się przyzwyczajają. Tak samo jest z solą. Na początku rzeczywiście wydaje ci się że jedzenie jest "jałowe" ale z czasem, kubki smakowe zaczynają na znacznie mniejszą ilość soli reagować tak, jak kiedyś na większą. I wydaje ci się dosyć słone.
Spróbuj, bo warto!
P.S.
Jajecznicę solę, jeśli już w ogóle ją jem, bo jajka nie mają ani odrobiny własnej soli.
-
Jestem na diecie od miesiąca. Efekty widoczne i zadowalające, ale właśnie weszłam w okres zatrzymania wagi. A to niestety, wiąże się u mnie ze zwątpieniem. Patrzą na mnie tęsknie czekoladki z kredensu i wołają do mnie "Zjedz nas, zjedz nas!".
Jeszcze nie uległam. Odwracam głowę i idę po marchewkę, albo rodzynki. Jeśli już jeść cukier to ten naturalny.
Ruszyć by tyłek na dwór i pójść na spacer, bo taka ładna pogoda. Ale żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce. I do tego jeszcze ta przeklęta ciągła sesja... Tylko się pochlastać!
-
Witaj Malante. Widze, ze masz duza wiedze na temat odzywiania i potrafisz wykorzystac to w codziennym zyciu. Tylko pozazdroscic, bo ja moze w teorii jestem dobra, ale w praktyce... nie za bardzo
Nie daj sie czekoladkom!
trzymaj sie, pozdrawiam i powodzenia
-
podziwiam upór no i zaciętośc i naturalnie zrzucone kilogramy
a co studiujesz jeśli można spytac
-
Studiuję biologię... Wiem co sobie pomyślicie, co może być trudnego w biologi, ale większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jaka pojemna to dziedzina.
A w moim odchudzaniu zastój. Ostatnio uległa. Upiekłam ciasto dla brata... i skusiłam na dwa kawałki! Straszne mam wyrzuty sumienia.
-
Hej, Melante, wiem, co to wyrzuty sumienia, bo sama wczoraj miałam je przez cały dzień z powodu kilku trufelek wchłoniętych na śniadanie zamiast serka wiejskiego lekkiego z rzodkiewkami
Dzisiaj trufelki poszły w niepamięć, ciasto, które zjadłaś też pójdzie wkrótce w zapomnienie
Nie martw się już tym tak bardzo (sama wczoraj potrzebowałam rozgrzeszenia a dzisiaj jak mądra jestem - sama go udzielam )
Trzymaj się swoich założeń a będzie dobrze :P
Ja w sumie staram się robić tak, jak Ty. Z soli nie zrezygnowałam całkiem, ale używam jej naprawdę w śladowych ilościach, zastąpiłam ją ziołami.
A sok pomidorowy uwielbiam - ostatnio kupiłam sok pomidorowy z zielonymi oliwkami Fortuny, ma bardzo ciekawy smak
Polecam
-
niop wiem cosik o biologii na biol chemie jestem i też bym chciala, jesli sie na medycyne nie dostane
a ciastem sie nie przejmuj, ślicznie już schudłaś
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki