-
hehehe, świetna jesteś z tym szeptaniem...ale się uśmiałam :lol: :lol: :lol:
a wydawało się tak prosto jak napisała armidka :wink:
ja już o moich grzeszkach nie piszę, bo nie ma takich małych czcionek...chyba że wymyślą takie które automatycznie palą sie ze wstydu :wink: :lol: :lol: :lol:
buziaczki wielgachne;***
-
:oops: potrzebuję kopa i słów że wszystko bedzie ok....od rana jem jem i jem mam już ze 3000 kcal na dziś a dopiero 15 oj głupia jestem przed okresem nie umiem się upilnować a tak już dobrze szło a teraz znowu dół
-
Milka, nie jedz już!!! :x Nie szkoda Ci tych dwóch zgubionych kilosów? :shock: Chyba szkoda by było w jeden dzień nadrobić :wink:
Dziś nie minęłam tysiąca, wszystko wg planu. Ale wiecie, jest wieczór. Nie wiem czy się na jedno małe piwko nie skuszę, jutro się przyznam czy wygrało małe piwo czy ja :P :wink:
-
szkoda kilosów ....szkoda i właśnie zbieram siły by zrobić coś co jest najtrudniejsze wieczorem jak nie trzymam dietki w dzień a więc nie objadam się już od teraz bo zazwyczaj jak mam na koncie o godzinie 15 tyle kalorii to spisuję dzień na straty i wieczorem jeszcze niby ostatni raz dojadam byle co...a dziś tak nie będzie ,wykąpałam się idę pomęczyć mojego mężusia a potem siadam na 40 minut na rowerek stacjonarnyi po nim poćwiczę jeszcze brzuszki,przysiady,pośladki tak ze 20 minut....powinno mi to humor poprawić
Szeflera trzymaj sie bez piwka....ja tez mam z nim roblem ale na szczęście smakuje mi tylko reds jabłkowy,reszta mi nie straszna
-
Ja mam plan.. oddaj panom pod sklepem to pifffo które masz i do soboty zadnego ale to żadnego nie kupujesz i żadnego powatrazam Żadnego nie tykasz ;)
Bo jak to tak?
Dita w dzien i wieczorem buuuuuuuuuuum!
To po co ta dieta? :lol: :lol: :lol:
Milka jestem dumna z tych ćwiczeń.. SZEFLERA powinna brać przykład! Ot co!
A od jutra pełna mobilizacja :D :D :D :D
sama się odchudzać przeciez nie będe..:P
-
:) armida dzięki....też jestem dumna że poćwiczyłam ,że nie jest tak całkiem żle a jutro bedzie napewno mniej kalorii no i koniecznie pobiegam z 45 minut,wiecie znalazłam tu na forum fajną koleżnkę do biegania i pogaduszek....to bardzo pomaga i mimo że rosa jest młodsza ode mnie o 17 lat mamy super kontakt :) dobranoc dziewczyny
-
Milka, a ile masz lat? :roll: Tylko powiedz, proszę :wink:
Piwo w domu mam zawsze :? Więc nie ma lekko. Zaczęłam jedno i na tym skończę, obiecuję! Ja takiego redsa to bym w życiu nie ruszyła :P Żywiec i heineken królują :D
Na ćwiczenia już nie mam czasu, bo i tak jeszcze mam trochę pracy na dzisiaj. Ale codziennie rano pół godziny na rowerku spędzam. Dziś musiałam przez to wstać o 6, co nie przyszło mi łatwo :? A te 30 minut rano będę powoli zwiększać. Dziś mogłabym o wiele dłużej jeździć, ale chcę zwiększać stopniowo ze względu na stawy
No właśnie, codziennie jest od jutra :P :lol: Dzisiaj mogę uznać dzień za udany poza tym jednym piwkiem, więc może jutro będzie idealnie :roll:
-
Widze ze Twoim najwiekszym problemem jest piwko! Musisz byc silna. Omijaj stoiska monopolowe wielkim lukiem i po prostu nie kupuj piwa! Jak czegos nie ma w domu to nie kusi. Ja mialam problem ze slodyczami, ale jak ich nie ma to nie mam nawet ochoty. Sama nie kupuje juz bardzo dlugo, ale meka zaczyna sie jak mama kupi i lezy w domu. Wtedy na troszeczke sie skusze zwykle. Najlepszy wiec sposob nie miec w domu tego, do czego najbardziej ciagnie.
Ja w koncu przeczekalam zastoj i kolejny kilogram za mną. :D
Pozdrawiam.
-
"Piwowym skrytopijcom mówimy nie!" :) Piwko to faktycznie problem, ale jak już masz chcicę na alkohol, to nie mogłabyś sie na czerwone winko wytrawne przerzucić? Ma mniej kalorii i chociaż jakieś dobre działanie (regulacja metabolizmu). I, przede wszystkim, jest PYSIASTE :)
Pozdrawiam serdecznie i trzymam nadal kciuki! Nie dam się,dziewczyny :mrgreen: :)
-
ILLUSION,
to prawda, nawiększy wróg - piwo i chipsy. A że wczoraj w domu nie było chipsów, to... padło na piwo. Problem w tym, że zakupy robię raz w tygodniu przez internet i zamawiamy spory zapas piwa 8) Ale wczoraj skończyliśmy ten zapas i może rzeczywiście czas przestać je zamawiać :roll:
Gratuluję kilosa :!: :D
siljesellasje,
a wino czerwone to niet, jeśli już to różowe, albo białe, ale to góra kieliszek. Jakoś kiedyś mi winko bardziej smakowało, teraz wyłącznie piwo. Kurka, jakiś alkoholowy się ten mój wątek zrobił :| Dobra, nie kupuję piwa, ale jak kupi je mój misiek? Tak samo robi z chipsami, przyjeżdża z pracy i przynosi ich zapas :? Ja mu mówię "chłopie, no prosiłam, nie kupuj juz chipsow", a za kilka dni znowu je przynosi :? Ech, może przynajmniej ograniczę to piwo :wink:
No i gratuluję końca dietkowania. Ja po zakończeniu swojego poprzedniego, przez krótki czas uważałam na to co jadłam, a potem szybko przeszła mi tendencja liczenia kalorii. Zdecydowanie za szybko :x Dlatego teraz tu jestem i (udaję, że) się odchudzam :P
Rower za mną, dzień bez grzechów przede mną
Miłęgo dnia dziewczyny :D
-
:D hej dziewczyny
Szeflerko mam 35 lat i 16 letnią córę...dwa lata młodszą od Rosy z którą biegam i która polubiałam na forum....dziś zjedzone 850kcal zaraz spadam do kosmetyczki a potem koło 18 idę biegac mam nadzieję że nie sama a z Rosią...wpadnę tu wieczorkiem poczytać jak wam idzie i napisac co wyszło z moich planów ...kolacja ma być owocowa byle tylko taka była
-
Milka -> podziwiam wielce, do biegania się chyba nigdy nie będę w stanie zmusić... Rowerek owszem,kocham. Na aerobik biegam 3 razy w tygodniu. Ale sam jogging? Brawo! :)
SZEFLERA -> no tak, z facetami to już tak jest. Mój sobie nałogowo kupuje Flipsy kukurydziane serowe, które sama bardzo lubię, i mnie nimi nęci... Na razie wytrzymywałam, ale kto wie... Pewnie się skuszę w końcu! ;) Ah! I najgorsze jest, jak je taki świeży chlebek, że aż skórka chrupie pod nożem. AAAA!! :)
ILLUSION -> faktycznie najlepiej jest nie mieć niczego, co korci w domu, ale czasem się tak nie da... sama zresztą to wiesz :)
buziaki.
-
:) siljesellasje dzieki za brawa i wiesz też kiedyś nieuwierzyłabym ze ja będe biegać a teraz z całą pewnością wiem że bardzo to lubię i że nie przestanę nawet jeśli osiągnę wymarzoną wagę....bo to bardzo poprawia moją psychę ....humor mam potem i wszystkie smutki idą precz....dodam że biegam w równym tempie ale to raczej truchcik a nie jakiś szybki męczący bieg,wazne dla mnie abym była spocona,ale nie zdyszana,tak żeby mieć z tego przyjemność i usmiech na twarzy koniecznie no i staram się trzymać 40-50 minut....a aerobik też kocham,kiedys latałam codziennie od poniedziałku do piątku a teraz troszkę umarło bo pracuję na zmiany i nie zawsze godzinki mi odpowiadają,pozatym szkoda słonka ....spróbuj naprawdę warto polubiec bieganie
-
Milka, to super, że masz taką towarzyszkę :)
A co do owoców na kolację to podobno przyd iecie nie powinno się jeść owoców wieczorem. Mają za dużo cukrów. Rano i w dzień owszem, ale wieczorem podobno nie :roll:
Ja się do biegania nie nadaję. Nie lubię, a nawet nie znoszę biegać. Za to kocham pływać, ale chwilowo nie mogę chodzić na basen :( Rowerek też bardzo lubię i siłownię także.
A dzień dzisiaj będzie udany. ZJadlam 800 i już nic więcej nie zjem i nie wypiję :D 8) 8) 8)
-
A, i mnie także wysiłek fizyczny pozytywnie nastraja :D
-
Oj czemu tak malutko, nie schodz ponizej tysiaczka, robisz krzywde sobie i swojej diecie.
-
Nie, mi tyle starcza, naprawdę. Jak podsumowanie wychodzi wyższe, to zawyżają jedynie chipsy, piwo, ewentualnie frytki. A odejmując te zbędne rzeczy, zawsze wychodzi mi tak około 800-1000. Przeżyję :wink:
-
Chciałabym twoje 55 kilo...ja mam 64
-
Ale moje boczki wcale nie są od Twoich mniejsze :lol:
Pewnie jesteś wyższa.
Ja tam chciałabym mieć swoje 47 z wrzesnia ubiegłego roku :?
-
Mój dzisiejszy dzień to leń + 1300 kcal.. łeeeeeeeeee...
ALe widzę, że tutaj dużo pozitiv vibrejszyn.. :D :D :D
Oby tak dalej :*
-
No właśnie czytałam, Armidko, kilosy lecą, a Ty sobie na Mil- za kywaya pozwalasz :x No, no, no - za angielski, a raczej jego brak, też no no no :wink:
Jutro będzie lux, u wszystkich, tak nam wszystkim wróżę 8)
-
Niunka, ale ja nie twierdze ze nie mozna czuc sie sytym przy 800 kalorii, Owszem, tez mam tak czesto. Ale to nie o to chodzi. Rozmawiałam niedawno z koleżanką- studentką detetyki i mówiła mi że 1000 to minimum, a im mniej tym efekt odwrotny...(oczywiscie na początku spadek wagi jest widoczny i to spory ale jak tak przekalkulować to się nie opłaca)...bo organizm zaczyna oszczędzać i zwalniasz metabilizm...więc i pózniej efekty gorsze. Jak codziennie je się te 1000 kalorii to organizm wie ze znowu dostanie tyle i się "nie martwi", przyzwyczaja się. A jeśli dostarczamy mniej to zaczyna gromadzić spodziewając się "gorszych czasów",a nie spalać i waga stoi. No i o zdrówko też trzeba dbać, za mało kalorii to wypadające włoski, brzydki odcień cery, słabe paznokietki.
-
mniej niż tysiąć nei wchodzi w gre wiem o tym...bo jojo jest potem wielkie...mam 170 wzrostu
-
Illusion, rozumiem co masz na myśli. Ale trzeba też brać pod uwagę indywidualne predyspozycje. Ja ogólnie od zawsze jestem raczej niejadkiem. Nawet nie będąc na diecie jem sporo mniejsze porcje niż inni - tak już mam. Poprzednio parę miesięcy byłam na 1000, nie miałąm żadnych objawów włosowo-paznokciowych, więc i teraz się nie spodziewam. Na mnie ta magiczna liczba 1000 jakoś działa chyba. Myślę, że u mnie gorsza jest inna rzecz - że nie potrafię jeść codziennie równo - jednego dnia mam 800, a następnego czasem 1500 :? To jest najgorsze dla tego metabolzimu. Jeśli 1000 przyjmuje się regularnie i konsekwentnie (co mnie narazie nie dotyczy, ale mam nadzieje, że od dziś będzie :wink: ), to metabolizm nie powinien zwalniać. Czyli mój cel - utrzymać ten tysiąc :D
-
No dobra, zjałam jeszcze 3 suchary - już jest 900, ale więcej nie jem - piję wodę i latam co chwila do łazienki :P
-
No wlasnie, to jest wazne zeby utrzymywac dawke dostarczanych kalorii na jednym poziomie, a nie przeskakiwac z dnia na dzien o 500 czy 700 kalorii.
A tego biegania co chwile do toalety tez nie znosze, hehe. No ale wode trzeba popijac. Czuje sie teraz strasznie ciezka , spuchnieta, rozdrazniona. Juz nie moge sie doczekac kiedy ten okres sie skonczy!
A teraz sniadanko i jade na uczelnie!
Pozdrawiam.
-
na pociechę...piwo mi się chłodzi od wczoraj w lodówce...bo przyszedł do mnie szwagier, a miałam tylko dwa...więc je schowałam...wrrr..nie będę się dzielić :twisted: :twisted: :twisted: :lol: :lol: :lol:
a te boczki marici...jeśli to jej zdjęcie...to lacha jest...nonono :D
może ja też sfotografuję oponę...ale to będzie raczej ku przestrodze :evil:
-
Korni, to niech to piwo sobie tam leży i czeka na następnego gościa 8)
A ja dzisiaj tradycyjnie zaczęłam dzień od rowerka, ale po raz pierwszy wzięłam wcześniej l-karnitynę, która została mi z zeszłego roku. I zacznę brać, może pomoże w tym spalaniu :wink:
-
Armida, Korni, a co do tego oleju lnianego, to pilnujcie daty ważności, bo on szybko się psuje i jakieś toksyny się wytwarzają. Mnie jego smak też odrzuca, ale wiem, że niektózy go nawet lubią :shock: Ja piłam jakiś czas temu ten olej w oczekiwaniu na poprawę stanu skóry, bo mam z nią problemy. I także sporo słyszałam o jego właściwościach. Ale co dokładnie wiecie o jego właściwościach dietkowych?[/url]
-
Hej dziewczynki :)
Tak sobie czytałam to forum i pomyślałam, że super byłoby odchudzać się z Wami :)
Ja zaczęłam dzisiaj, zbierałam się do tego oczywiście już jakiś dłuuuuższy czas i padło na dzisiejszą datę ;) Podobnie jak Wy zapisuję co jem i chciałabym mieścić się tak w 1000 kcal. Co do ćwiczeń.. ekhm.. leń ze mnie śmierdzący :oops: Ale staram się przekonać do brzuszków, bo to chyba obszar, w którym chciałabym najbardziej schudnąć.. i te boczki.. :cry:
No nic, mam nadzieję, że dzięki Waszej pomocy jakoś dam radę i WYTRZYMAM! Bo znając siebie to po góra tygodniu uznam, że wcale nie mam tak okropnej figury żebym musiała się odchudzać :wink: (co niestety prawdą nie jest.. :lol: )
Pozdrawiam i liczę na Was! :)
-
Agulon,
to super, że do nas dołączasz :D
Tu nie ma lekko, masz mi się tu codziennie meldować :wink: :lol:
A ile masz wzrostu? I napisz czy już się kiedyś odchudzałaś, jak, i czy był efekt
pozdrawiam
-
Mam 1,66 wzrostu i oczywiście, że się już wcześniej odchudzałam - co najmniej milion razy.. ;)
A tak poważnie to do tej pory stosowałam różne diety, a przynajmniej próbowałam stosować, bo mój zapał mijał już po kilku dniach.. Ostatnio byłam też na diecie 1000 kcal, wytrzymałam 3 tygodnie i schudłam 2kg, ale nie wiedzieć czemu dietę rzuciłam w pieruna i tak oto jestem tu teraz z Wami :D
Szczerze liczę na to, że to codzienne meldowanie się jakoś mi pomoże w wytrwałości, bo chciałabym już raz na zawsze skończyć z tymi próbami i w końcu dobić do mojej upragnionej 50-tki ;)
-
Agulon, ja kiedyś podobnie kilka razy zaczynałam dietę. I na zaczynaniu się kończyło :P W zeszłym roku trafiłam na to forum i udało się - schudłam 11 kilo.
Fakt, że wokół Ciebie, nawet jeśli wirtualnie, są ludzie, któzy także muszą sobie odejmować z talerza, naprawdę mobiizuje. Tym bardziej kiedy wokół nikogo takiego nie ma, a wszyscy mówią "Z czego ty się odchudzasz?" :?
Masz mi się tu meldować/spowiadać/chwalić i żalić i zobaczysz schudniesz :!: :!: :!:
I za to Wam wszystkim obecnym i wpisującym się czasem dziękuję :!:
Fajnie, że tu zaglądacie :D
-
A dziisaj już dietkujesz czy dopiero od jutra? A jeśli od dzisiaj, to co dzisiaj zjadłaś? :P
-
Nie słuchajcie mnie więcej.. tylko kopcie jak będe sie wymądrzać..
Czekam do poniedziałku :oops:
-
Armida, coś sobie odpuszczasz za bardzo :x CO jest? No odchudzamy się, nie? Nie mówię, że masz 800 zjadać, ale bez przesady, co to za objadanie się? :evil: CHyba dążysz do 60, nie do 70? :?
Masz się starać! Kurka, tyle już wywalczyłaś, a teraz - na samym końcu się poddasz? :shock: Byłby wstyd :!: :shock:
-
gUUUUpek jestem wiem.. łe..... poniedziałek -> moja godzina zero :D
A ja przeciez lubie poniedziałki :D ( jasne.. :? ) ale wcale nie muszą byc złe prawda?
-
Co to znaczy poniedziałek? :shock: Przecież jst czwartek :? A co z piątkiem i sobotą? No w niedzielę to wiem, że masz odpust, ale do niedzieli jeszcze dwa dni :!: Armidko, trzymaj się mocno!!! Tyle już za Tobą, nie prze chlap tego teraz :twisted: :twisted: :twisted: Obiecaj mi, że jutro będzie dobrze, że chociaż 1200 nie miniesz. Hmm :?:
-
Jutro 500 kcal w żarciu do 17 a potem olsztyńskie juwenalia witają.....
W sobotę to samo...
Dlatego daje luz do poniedziałku bo bez sensu w niedziele potem u babci przy cieście dietkować :/
Bez sensu.. jakis niż emocjonalny mnie dopadł.. mega obojetność.. juz postawiłam krzyzyk na diecie.. do poniedziałku...
-
Kur..., jaki krzyżyk? No, Armidko, nie ma tak, no :? Do poniedziałku jest trzy dni objadania - zobaczysz, roztyjesz sie jak świnka. I po co była ta głodówka? Niunia, bezsens :evil:
Juwenalia to pikuś dla Ciebie, nidziele odpuszczam, bo tak już masz no... Ale jutro i w sobotę to ma być dietka :twisted: Już mi tu obiecywać publicznie!!!