Ja pozwolę sobie pomarudzić nie na ilość kalorii, ale na składniki:

- sniadanie - pol grahamki (wiecej nie mialam) serem bialy z pątnicy
No cóż... I dobrze, i źle. Szkoda, że nie miałaś więcej tej grahamki. Jaki był ser? Pełnotłusty? Twarożek? Nie znam piątnici. Ale śniadanie ok.

[quote]- 2 sniadanie - 2 male kajzerki i peczek rzodkiewki ( ekstremalne warunki - kupilam co bylo w sklepie)[/quote[
Hmmm... Te kajzerki to straszna lipa. Ja bym je w ogóle wywaliła z diety... A pęczek rzodkiewki mógł być zjedzony sam. Radzę Ci kup jakieś pieczywo Wasa pełnoziarniste, będzie Cię ratować w takich sytuacjach. Może nie jest to ideał, ale jako ostatnia deska ratunku może być. Może jakiś owoc na drugie śniadanie lepiej?

- obiad - pstrag pieczony i surowka z kapusty pekinskiej
No, tutaj żyć nie umierać

- kolacja - 1,5 kromki chleba bialego z pasta rybna
Znowu to pieczywo białe... Ja bym nie jadla go w ogóle po południu. Na kolację może ser biały, pół puszki tuńczyka, albo cudowna pod każdym względem sałata z vinegretem... Albo coś z piekarnika - na przykład grilowane pomidory z mozzarellą czy coś w tym stylu. Absolutnie odradzam pieczywo, zwłaszcza białe, na kolację.