oj dziewczynki kochane,co wy macie z ta dluga droga to ja naprawde nie wiem obie nawet sie nie obejzycie a juz bedziecie mialy te kilogramy.ja wlasnie wcinam sniadanko i szykuje ie do szkoly.dzis rano sie zwazylam i bylo 54,1 bardzo mnie to ucieszylo,nie powiem zeby tylko sie utrzymalo...jutro na obiadek mamusia specjalnie dla mnie robi knedle ze sliwkami...juz sie nie moge doczekac.wiecie co? od 2 tygodni nie jemy razem z mama slodyczy(ona wazy 46 kilo wiec nie zeby schudnac a zeby sie odzwyczaic)i ostatnio stwierdzila ze ona by nie mogla bez slodyczy zyc bo by przytyla bo jak nie je slodyczy duzo wiecej je no faktycznie odrobine jej sie przybralo przez te 2 tygodnie:P no ale jak jadla po 3 kolacje dzienie...a jak jadla slodkie to ostatnio przywiozlam jej z polski 6 chalw waniliowych to w 6 dni zjadla wszydtkie pod rzad,codzienie jedna(sztuka ok 600 kcal).ja nie wiem ona naprawde sie nie oszczedza,kiedys byla gruba,schudla i trzyma ta wage juz 8 lat bez joja.bardzo9 ja podziwiam i jest moja motywacja-je normalnie,nieczgo sobie nie odmawia.tez bym tak chcialano lece pomalu do szkolypa:*