Postanowiłam, podzielić się z Wami moją walką z kilogramami.
Odchudzam się już ( z przerwami i bez większych efektów ) od 2003 roku, kiedy to postanowiłam zżucić 3 kg do 50. Chciałam się bardziej podobać swojemu chłopakowi. Wiem, że On akceptował mnie w 100 %, ale jednak wolałam trochę schudnąć, poczuć się piękniejszą, bardziej kochaną, docenioną.
No i tak to się zaczęło. Chudnę , grubnę, chudnę grubnę i tak ciągle.
W tym roku dojrzałam chyba do ostatecznej walki o piękne ciało. Już od 1 maja b.r. się odchudzam ( i oby tak dalej ) bez przerw.
Zawsze moje diety kończyły się po 2 - 3 dniach. Czasem dochodziło do tygodnia. Później jednak zaraz wkręcałam się w wir jedzenia i wszystko wracało - jeszcze z gorszymi efektami.
Nie moge powiedzieć, że ten miesiąc jest idealny, ale chudnę i to jest najważniejsze.
Miałam już 56 kg , ale w dniach 14 -15 byłam na Komunii Kuzyna i znów 1, 5 kg powróciło. I tym sposobem mam 57. 5 kg . Zawsze to lepiej niż te 59 na początku odchudzania. Trochę pocieszenia nie zaszkodzi.
A teraz coś dokładniej :
* 19 lat
* 162 cm wzrostu
* 73 cm w pasie
* 97 cm w biodrach
A jak Wam idzie Moje DROGIE ???
Widać już u Was efety walki z kilogramami ???
Pozdrawiam i Całuję
Zakładki