oj, to wygoń ją precz, jak Ci tak rujnuje życie.
:?
Blanka serio mówię... odpuść ją sobie...
Wersja do druku
oj, to wygoń ją precz, jak Ci tak rujnuje życie.
:?
Blanka serio mówię... odpuść ją sobie...
Wiecie co....................... czasmi mam takie napady co o to zarcie chodzi, ze sie juz nawet zastanawialam czy nie pojsc o porade do psychiatry!! nie, nie zartuje teraz wcale, mowie serio, bo to jest chore przeciez ze sie czlowiek zastanawia nad tym czy cos zjesc czy nie i ile przytyje i ze jak przytyje to ............ i tak dalej.
Ale jak juz pisalam, do diet mam nastawienie NIJAKIE i tenduje na zdrowe odzywianie, to faktycznie funkcjouje no i od dzis codinnie beda brzuszki, musze tylko w necie cos fajnego, skutecznego, nieprzesadnego znalezsc, bo ja tam zanden tarki na brzuch nie chce no i bieznia w weekend , to sie powinno udac
:wink: :wink:
O matko :shock: :shock: :shock: Blanka, pogon ta malpe !!!!!!!! takiej doradczyni ci napewno nie trzeba :twisted: :twisted:
Nie myślę o kopenhaskiej i tak mam wymęczony organizm po zimie. Dodatkowo mam pewne plany, które wykluczają wypłukiwanie organizmu z witamin.
Zastanawiam się nad oczyszczeniem, ale bardziej skłaniam się ku zwykłym, zdrowym odżywianiu. Wiem, że to chyba najtrudniejsze ze wszystkich diet :-( ale coś muszę ze sobą zrobić. Chudnę 2 kg, a za chwilkę tyję 3 ... puchnę, czuję się zmęczona ...
Z Wami czułam się idealnie ... :-) może i tym razem mnie wspomożecie, zanim moja waga pobiegnie do 7-ki z przodu :oops:
To rzucanie się na jedzenie ... i zapijanie drinkami wieczorem ... ech ...
Ze sportem i mobilizacją do niego nie mam problemu. Od stycznia chodzę na siłownię 4-5 razy w tygodniu i daję z siebie wszystko. Jednak później zjadam mega kolację, a jak nie ćwiczę przez 3 dni moja waga "skacze" o 3 kg ... wariactwo jakieś ...
Blanka, wiesz co Ci powiem, my to obie takie chodzoce JOJA jestesmy, bo ja juz pomalu dobijam do 64, a nie chce zobaczyc czerwonej kartki w postaci 65 bo to ju dla mnie oznaczalo by przegiecie na calej lini a juz wcale nie chce dopuscic do tego zeby przytyc jak niecale 2 lata temu do 68 kilo :oops: :oops: dlatego teraz jest to moj osatani krok, zawsze tak mowie, wiem ale tearz nie tylko mowie ale i bede sie tego trzymac, chocby nie wiem co :wink:
No to masz fajnie z ta silownia, ja mam sprzecik wypasiony w domu ale i lenia tez ale pogonie go jeszcze dzisiaj, a jak nie, to sie juz tu wiecej nie pokaze :wink: :wink:
To trzymajmy się razem, może, co ? :-)
Ostatnie 2 tygodnie były u mnie koszmarne pod względem zawodowym i domowo-układowym ;-) Ważyłam 64 kg, a po tych dwóch tygodniach na wadze zobaczyłam 66,6 kg ... ( przez tydzień nie zaglądałam na siłownię ).
Obiecałam sobie, że nigdy więcej ... to najwyższa waga jaką zobaczyłam kiedykolwiek :-(
Najlepiej się czuję, gdy ważę 57-58 kg.
Bianka, no to dokladnie to samo co ja. chociaz pmoze powinnam wazyc 55kilo, ale przez te moje zebra to nie jest ladny widok, dlatego mi wystacza juz te 57 kilo :wink: :wink: No co Blaneczka, to starujemy dzisiaj ??????
a ja widze u siebie tak jak zjechałam te 40 kilo to za chiny ludowe przez ten cały czas nie moge pogonic nic więcej chyba się orgnizm zbuntował albo .szczerze to ja leje już na to bo w miarę normalnie wyglądam i się nie pilnuje taka jest prawda odchudzam się odchudzam a jak mnie walnie to mam wszystko gdzieś