Musze przyznac ze ten wątek zakladam z braku samodyscypliny. Moze jak bede musiala przyznac sie na forum z moich grzechow to sie troszke opamietam zanim siegne po nastepny
Caly maj szlo mi ladnie, ale od poczatku czerwca jakos nie moge sie utzymac ponizej 1500 kcal, praktycznie kraze wokol 2000. A to wszystko przez moja szefowa!!!
Piecze pyszne ciasta i codzinnie do pracy przynosi mi caly talerz tych swoich pysznosci. Zeby to byl chociaz jeden rodzaj tego ciasta, ale nie!!! Ona musi przyniesc conajmniej 3!!
I tak sie zaczyna kuszenie, no i jak juz zacne jesc to juz koniec. Wracam do domu o 18:30, jem kolacje i nachodzi mnie ochota na cos slodkiego. Co prawda jem sobie np. 2 ciasteczka bezcukrowe albo kisiel (goracy kubek) ale i tak musze przestac podjadac. Z dzisiejszych grzechow to sobie daruje spowiedz, ale jutro biore sie ostro za siebie!!!!
Moze ktos to przeczyta i bedzie trzymal kciuki
Zycze wytrwalosci sobie i innym!
Buziaki!!!