-
Chudnę!
Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity. Zaplanowałam sobie cały dzień szczegółowo, po czym z uporem wykonywałam wszystkie przewidziane prace i z satysfakcją wykreślałam kolejne pozycje z listy zadań.
Lavaza, na pewno Ci się uda, tylko trzymaj tak dalej!!! Jestem przekonana, że już wkrótce spełnią się Twoje marzenia związane z wagą. Tylko kto wtedy będzie czytał mój pamiętnik?
Zaraz idę spać. Jestem bardzo zmęczona, wcześniej jednak zapiszę co jadłam.
2 kromki chrupkiego + biały serek czosnkowy Toski + 3 pl. pomidora = ok. 100
1/2 porcji kurczaka + surówka z kapusty i marchewki z jabłkiem + leczo = ok.500
ryż (50 g przed ugotowaniem) + 4 łyżeczki dżemu jabłkowego + jogurt jogobella 150 g ligh t=ok. 400
pozostałości po surówce marchewka, jabłko, kapusta kwaszona = ok. 100
RAZEM: ok. 1100
-
Odzwyczajam się od słodyczy!!!
Dzisiaj zjdałam:
2 kromki chrupkiego + biały ser = 150
3 kromki chrupkiego + sałatka (ryż 50 g + kurczak + cebula) = 410
pomidorowa z kluskami = 120
kotlet panierowany z piersi kurczaka + fasolka + pomidor = 500
jogurt jogobella light 150 g z jeżynami = 200
RAZEM: 1380 kcal
SPORT: 1 h ćwiczeń w klubie
Kolejny dzień bez słodyczy. Jeszcze kilka dni temu nie mogłam sobie tego wyobrazić...
-
Witam Cie Ewo.
Widze,ze już dwa dni Cie tu nie było..u mnie też ostatnio mało czasu...zaczęła sie szkoła i naprawdę mam co robić przy swoich pociechach.
U mnie jakoś dietka mija spokojnie...dziś mam dzien owocowy i powiem szczerze,ze pękam w szwach...okropnie duży mam brzuch po jabłkach,sliwkach...ojej już nie zjem nic.
Wczoraj też mało jadłam ,ale to z braku czasu.Naprawde miło mi kiedy każdego dnia zakładam spodnie i sa luźne...przynajmniej wiem że jednak mój organizm moze spokojnie życ na mniejszej ilosci pokarmu i już nie mysle o jedzeniu...chociaż dzisiaj robiłam taki bardziej wystawny obiadek...bo miałam gości...ale nie skusiłam się ...troszkę było mi głupio bo wszyscy jedli a ja zrobiłam sobie kawkę i towarzyszyłam im popijając sobie.
No dobrze...napisz mi Ewo co u Ciebie.Życzę powodzenia.papa
-
Czasami nie mam poprostu siły, żeby usiąść jeszcze wieczorkiem do komputera i pisać, ostatnio jednak staram się regularnie pisać w pamiętniku. Zdarza się jednak, że mam problemy z połączeniem z internetem - tak jak wczoraj, wtedy notuję sobie wszystko w kalendarzu.
Tak więc wczoraj zjadłam1620 kcal. Dużo. Ale wczoraj byłam cały dzień poza domem i zmuszona byłam do kupowania sobie jedzenia na mieście. Byłam wczoraj w sklepie ze zdrową żywnością - jest tam mnóstwo ciekawych produktów spożywczych, niestety strasznie drogie. Kupiłam sobie wczoraj ciasteczka kakaowo-zbożowe. Były przepyszne - zjadłam 80g. Dzisiaj znowu się nie popisałam, bo zjadłam czekoladę (50 g - czyli połowę tabliczki). Te 300 kcal z czekolady zrzuciłam jednak dość szybko bo byłam dzisiaj na ćwiczeniach gdzie uczciwie ćwiczyłam przez godzinę czasu. Usprawiedliwiam się faktem, że organizm też potrzebuje słodyczy od czasu do czasu, tymbardziej gdy żyję w stresie i napięciu.
Dzisiaj zjadłam:
1. 2 kromki chrupkiego z serkiem pleśniowym Turek =120
2. 4 kromki + 50 g serka topionego Hochland light + sałatka z pomidorów i papryki = 320
3. kurczak + surówka z kwaszonej kapusty = 400
4. czekolada = 300
5. gruszka - 2 małe sztuki 100
6. kawalądek kiełbasy do spróbowania = 100
Razem: 1340 kcal
Droga Lavazzo!
Ty to masz silną wolę. Dla mniei jest zawsze bardzo ciężko, szczególnie przy gościach powstrzymać się od jedzenia słodyczy, czy wogóle od jedzenia. Kiedyś bardzo się wstydziłam mówić, że się odchudzam przy innych i byłam zła gdy inni poruszali temat widząc, że ograniczam jedzenie. Teraz chyba dojrzałam już do tego, żeby o tym mówić, i nie wstydzę się tego, że się odchudzam, że chodzę na zajęcia do Klubu Puszystych, że podjęłam walkę z nadwagą.
Napisz coś więcej o sobie. Skąd jesteś, o Twoich dzieciach, zainteresowaniach.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie.
-
Cześć!
Miło znowu tu zajrzeć.Ewo u mnie nie ma co podziwiać..ja nie mam aż tak silnej woli...ja nauczyłam sie kupować słodycze ,których nie cierpie..a więc wszystkie z czekolada...ja po prostu jej nie lubię.Ogólnie z moją dieta nie jst źle...dziś znowu podjadłąm więcej owoców...ale za to zrezygnowałam z kolacji...dobrze mi to zrobi..a i podwieczorek był małokaloryczny...czyli tylko 80 kcal.Jak już mówiłam ja bardzo mało jem rozsądnego posiłku... mogłabym jeść całymi dniami owoce.
No i teraz ta trudniejsza sprawa...mam coś napisac o sobie...hmm..przede wszystkim to mieszkam w Jastrzebiu Zdroju...mam 32 latka i dwoje dzieci w wieku 8 i 9 lat.Córke i synka...z wykształcenia jestem ekonomistką..pracowałam w księgowości a obecnie nie pracuję ...sprawuję dzielnie opieke nad moimi dziecmi.Moje zainteresowania...lubie troszkę poczytać...może to głupie ale ciekawią mnie tematy polityczne...zresztą lubię wszystko w rozsądnej ilosci...lubię muzykę,lubie komputerek...to chyba na tyle...jak przystało na normalna kobiete Polkę
Napisz coś o sobie...pozdrawiam.pa
-
Cześć Ewo, czesc Lavazzo
poczytałam Wasze posty i myślę że wpadnę do Was jeszcze nie jeden raz.
sama dietkowałam już duzo razy (praktycznie zawsze kończyło się to powodzeniem, ale zawsze tez niestety wracałam do wyjściowej wagi
)
tym razem schudłam na razie 4,8 kg (zostało mi jeszcz ok. 30)
ale piszę też w innym celu
jestem z Warszawy
odchudzam się
i chciałabym się dowiedzieć czegoś o tym klubie puszystych
tzn domyslam się ze spotykają się tam puszyści ludzie aby sie razem motywowac (kojarzy mi się to z programem telewizyjnym i super linią)
czy za uczestnictwo w tym klubie się płaci?
gdzie odbywają się zajęcia?
co się na takich zajęciach robi?
przepraszam za natręctwo, ale jakoś nigdy nigdzie nie udało mi się znaleźć namiarów takiego klubu.
a myśle sobie że odchudzanie w grupie może być przyjemniejsze i mobilizujące!!!!
pozdrawiam i mam nadzieję ze się do mnie nie zniechęcicie po tak długim poscie 
Jonka
-
To za wczoraj, ponieważ miałam problemy z internetem i nie mogłam wysłać tego postu:
Dzisiaj się nie popisałam. Jadłam słodycze. Jadłam dużo słodyczy, a wręcz objadałam się nimi: sernikiem, ciastem bananowym oraz szarlotką oraz zjadłam ogromnego Kit Kata.
A wszystko zaczęło się dość niewinnie. Upiekłam wczoraj ciasto bananowe (bez cukru, mąki, jajek i bez tłuszczu). Ciasto może nie było zbyt smaczne, ale miało dość ciekawy smak. Potem zjadłam resztki bakali, które nie zostały wykorzystane do ciasta, potem próbowałam ciasta robione przez mamę, a na końcu dnia był jeszcze batonik. Jestem beznadziejna.
Ale od jutra wszystko musi powrócić do normy, bo jeszcze kilka dni a z mojego odchudzania nic nie będzie. Powiedzmy, że dzisiaj miałam dzień słabości.
1. kawalądek ciasta bananowego - 80
2. 3 kromki chrupkiego + sałatka warzywna + 50 g serka topionego = 400
3. ogórek kwaszony + mała porcja pieczonego kurczaka = 300
4. orzeszki, suszone owoce, pestki słonecznika (razem z 200g) =1000
5. kawałek szarlotki i sernika = 500
Razem = 2280
1 godz. ćwiczeń w Klubie
Dziewczyny dzięki, że do mnie piszecie!!!
Jonka! Trzy razy w tygodniu chodzę na zajęcia do Klubu Puszystych Super LInii w Ursusie.
Przez pół godziny ćwiczymy Fat Burning, a potem przez drugie pół godziny brzuszki i inne ćwiczenia. Na zajęciach jest bardzo sympatycznie. Przychodzą kobiety w różńym wieku, ale najwiięcej jest osób w przedziale 25-40 lat.Raz na dwa tygodnie mamy dodatkowe spotkania, na których omawiamy różne diety lub aspekty psychologiczne tycia.
W Warszawie jest kilka klubów pod patronatem SL. Zadzwoń do redakcji, a podadzą Ci adres i namiary do najbliższego klubu. Jak chcesz mogę poszukać, bo mam gdzieś nr telefonu i e-mail do redaktorki, która się tym zajmuje. Zajęcia są odpłatne. Miesięczny koszt uczestnictwa to 70 zł. Odwiedzaj mnie jak najczęściej w moim poście i napisz czy założyłaś swój dziennik. Pozdrawiam serdecznie.
Lavazza! Dzięki, że do mnie piszesz. Dzisiaj nawaliłam z odchudzaniem i czuję się z tym źle! Ale miałam bardzo ciężki dzień. Ostatnio mam same ciężkie dni...
Mam 27 lat i mieszkam w Piastowie koło Warszawy. Od roku jestem mężatką. Nie mamy jeszcze dzieci. Pracuję w administracji i dodatkowo w fundacji na rzecz dzieci (jako wolontariusz). W wolnych chwilach chodzę na ćwiczenia do klubu Puszystych i na basen, czytam książki, uczę się angielskiego, regularnie liczę kalorie, piszę dziennik na grubasy.pl,
i ... i na nic więcej nie starcza mi czasu...
-
Trzymam kciuki Ewa za Twoje odchudzanie. Lepiej nie piecz ciasta
. Ja nie pieke i nie kupuje, chyba, ze przy wyjatkowych okazjach bo podjadam
-
Masz absolutną rację, że nie należy robić ciasta, bo gdy jest już w domu to kusi, tak samo jest też z kupowaniem łakoci na zapas. U mnie kupowanie na zapas się nie sprawdza i najlepiej gdy kupuję wszystko w małych ilościach. Podobno nie należy jednak rezygnować podczas diety (szczególnie długotrwałej) z ulubionych potraw i słodyczy. Dlatego gdy bardzo mi się będzie chciało słodyczy kupię sobie malutką czekoladę. Tak zrobiłam dzisiaj - kupiłam sobie 18 g czekoladę (w malutkim opakowanku) o wartości energet. w tych 18 g ok. 100 kcal.
Wczoraj spotkałam się z koleżanką ze szkoły średniej. Poszłyśmy na warszawską Starówkę, gdzie napiłyśmy się miodu pitnego na gorąco. Był pyszny... Potem jeszcze poszłyśmy na lody. Lody też były pyszne.
Tylko. że prawdopodobnie po tych lodach się rozchorowałam. I dzisiaj strasznie cierpiałam.
Dziś zjadłam:
do godz. 14 nic - wolałam nie ryzykować, ze względu na chory brzuszek
1/2 kajzerki z masłem = 100
kajzerka z masłem i odrobiną wędliny = 250
18 g czekolady = 100
1 plasterek chleba z masłem i dżemem = 200
Razem = 650
Na nic nie mam dzisiaj siły.
-
PORAŻKA
Dzisiiejszy dzień zaliczam do niezbyt udanych jeżeli chodzi o odchudzanie.
Kalorie: dużo za dużo
Gimnastyka: opuściłam ćwiczenia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki