-
Monika....glupio mi tak mowic, ale to moze z wielkiem przychodzi.....i mowie to wylacznie na podstawie SIEBIE. Nigdy nie mialam zadnych problemow....kiedys to nawet nie wiedzialabym kiedy mam okres, gdyby nie kalendarz :wink: :wink: :wink: , a teraz :shock: Bywa tak, ze naprawde lepiej jest do mnie nie podchodzic bo "gryze" :oops: :oops: :oops: Podobnie z zarciem......wczesniej tego nie mialam, a teraz wzielam i zezarlam pol czekolady, gdzie w normalnej sytuacji bym w zyciu tyle nie przelknela :roll: :roll: :roll: :roll:
-
Też mam chocki klocki z PMSM. Oj nawet bardzo mam.Z natury jestem raczej łagodna, ale przed okresem ogarnia mnie taka wścieczka, że Bożesz Ty mój! Po pierwszym dziecku miało przejść, potem obiecano mi, że po 2gim to już na pewno.....trzeciego nie ryzykuję :wink:
-
No to mam szczęście Tag, bo mam albo, albo. Albo objawy fizyczne, albo wali mi psyche ;)
Fizyczne miałam zawsze, na starość trochę przeszło na rzecz wku***nia się. Ale coś ostatnio mnie łapią. Za to sympatyczniejsza jestem w tym czasie.
W zasadzie to na psychikę mi się rzuciło po ciąży chyba. Kaszanna, ja też już przestałam wierzyć, że ciąża pomaga na cokolwiek ;) (Ponad 30 kg na plusie potrafi dość skutecznie zniechęcić :shock: )
No nic, jeszcze z tydzień męczarni i będzie spokój na kilkanaście dni :twisted:
Dziś nadludzkim wysiłkiem woli ograniczyłam żarcie. W jakiś 1300 się zmieściłam, ale ostatnio regularnie po ponad 2000 kcal nabijałam.
No nic, będę silna i się nie dam. Muszę po prostu opracować sobie jakiś plan, nie wiem może racjonalne śniadanie do pracy, a może wręcz przeciwnie? Nie wiem, rzecz jest w łakomstwie i smakach. Jak nie jem to nie jem, ale jak zacznę jeść to po prostu nie jestem w stanie przestać... Okropność, bo jeść jednak trzeba...
-
Dziś też jestem dzielna w okolicach 1300. Ale mi się chce piwa. I nawet mam w lodówce. Aaaa, nie mogę już więcej dziś dołożyć :!:
-
-
no i skad sie to piwo w lodowce wzielo :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: Tez mi bylo ciezko jak zabojady byly, bo w lodowce "nie moje" produkty (tlusty ser, dla dzieciarki ciacha itd) :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
-
Piwo w lodówe mam zawsze, to podstawowy produkt do przetrwania - czasami ;)
Wyszłam dziś z domu i pobiegłam. To już coś prawda? Postaram się zmuszać częściej.
A znów mnie nie było bo miałam awarię tym razem, to nie ja tylko TP SA, no ale to ja nie miałam sieci :twisted:
-
Jakies dobre fluidy w powietrzu, bo ja tez dzisiaj wreszcie oderwalam dupe i poskakalam :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink:
-
Mam straszną ochotę iść biegać.
Faktycznie dawno się nie ruszałam, a wczoraj z tego truchciku wróciłam wybitnie naładowana energią. Fajne uczucie i fajnie je sobie przypomnieć. Muszę się zmusić przez tydzień lub dwa, potem będzie samo się wychodziło :) i biegło.
Na razie mam plan bez planu, tzn. wyjść i pobiegać przez 30 minut. Jak nie dam rady biegać, to przejść kawałek i biec jak sobie odpocznę. Nic więcej nie planuję na razie, poza wciągnięciem się.
O obiecuję sobie bajeranckie buty czy dresik jak wytrzymam miesiąc lub dwa biegając. Na razie trampki i byle jakie spodnie muszą mi wystarczyć :D
-
Dobry plan :D Mi najgorzej zalozyc te trampki, gacie i wyjsc. Potem to juz z gorki :wink: :wink: :wink:
KIBICUJE CI :)