Najgorzej jest Tagotto tak ja, ważyć raz więcej raz mniej i nie umieć się utrzymać spokojnie w żadnej przyzwoitej wadze. Ale to tak zdroworozsądkowo, po prostu to źle działa na organizm. No, ale może już znormalnieję. Dlatego nie marzę, aby osiągnąć swoją najniższą w życiu wagę, bo pewnie i tak bym przy niej długo nie wytrwała ;)
Takija, mi pomaga bycie choleryczką w rodzinie. Awantury zaczynam od wystawiania za drzwi walizek, albo czegoś w tym stylu. Nie trwa to długo, ale budzi respekt ;) Potem łatwiej mi wprowadzać "swoje" porządki, czyli takie uwzględniające także moje potrzeby.
Ania, jasne, że lepiej, bo człowiek cieszy się z tego co osiągnął, a nie dąży do nie wiadomo czego. Poza tym mam 3/4 stresu mniej ze zmasakrowanego np. ciążą brzucha, bo nigdy nie był do pokazywania. Więc się nie stresuje i jest przyjemniej. Nie dołuję się, że nie wyglądam jak dwudziestolatka, tylko z satysfakcją-wredną - patrzę na koleżanki, kiedyś super laski, które już takie super nie są. A spotkana nauczycielka z podstawówki, mówi mi że młodo wyglądam :lol: