Oj Dorcia, mój mąż jest za to bardzo prozwierzęcy.
Jego największe marzenie to posiadanie prywatnego zoo :D
Nawet węże boa przez 10 lat mieliśmy :P
Wersja do druku
Oj Dorcia, mój mąż jest za to bardzo prozwierzęcy.
Jego największe marzenie to posiadanie prywatnego zoo :D
Nawet węże boa przez 10 lat mieliśmy :P
szczęściara jesteś :lol: :lol:
Moj, to nawet mojego osobistego psa nie pozwala wsadzić do mojego auta i muszę mu załatwiać transport np do weta
[b]Aleee piekny kotek wkleila Zuzanka!!! Ah,gdyby nie moje ptaszyska w domu,tez bym sobie jakiegos kotka przyprowadzila :roll: :lol:
Moj malzonek tez nie lubial moich kanarkow,papug,ale nie mial innego wyjscia-teraz jest chyba bardziej za nimi jak ja! :wink: :lol: (wlasnie wiatr mam nad glowa,bo cos mi przelecialo-puszczam je prawie codziennie na rundke po mieszkanku)
no tak, a mój małżonek to uczył to bydlątko polowania i teraz poluje na nas, właśnie łydki, a jak przypadkiem coś z łóżka zwisa, to pełna rozkosz :)
Ale ostatnio mu się włączyły poranne pieszczoty (bo śpi to u mnie w nogach zawsze), przyłazi rano układa się na mnie iżąda zainteresowania, ale jak ja go chcę pogłaskać wtedy kiedy ja chcę, to nie ma to tamto, nie da się :(
Monika, mój też nigdy się nie da pogłaskać, kiedy ja chcę, to ON musi mieć ochotę :lol: ale tak to chyba ma większość kotków, takie to z nich indywidualności.
Tagotko, bardzo Cię przepraszam, że tak ciągnę ten zwierzęcy wątek w TWOIM wątku, mam nadzieję, że mi wybaczysz :?: :lol: :lol: :lol:
Kasia - ja to sie zachowuje jak stara panna (czyt. moge godzinami gadac o kotach :lol: :lol: :lol: i innych zwierzetach :lol: )
Sisska - no wiesz co! zeby tak tym swoim kanarkom tak bezdusznie rzucic jakis zwiedly kawalek pietruszki na klatke :shock: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Nasz Bubek musi sie poddac jak jest glaskany, bo on doskonale wie, ze za jedzenie trzeba jakos zaplacic :lol: :lol: :lol: :lol: Wiec jak go po girkach gilgam (czego nie lubi) to znosi to jakos :wink: :wink: :wink:
Wyszlo slonce wreszcie, bo myslalam, ze juz nigdy mi to pranie nie wyschnie :shock: :? Wracam przed chwila do domu i nie moge na dole w klatce drzwi odkluczyc :shock: :shock: :shock: Zapomnialam, ze w ramach renowacji zmieniaja tez zamki i trzeba isc do bloku obok po klucze :? I stalam tak jak durna , bo minelo pare minut zanim sobie przypomnialam co trza zrobic :lol: :lol: czlowiek jak jest zalatany to czasem nawet jesc zapomni :wink: :wink: :wink: (chcialoby sie :lol: :lol: :lol: )
no chciałoby się chciało :D jak mi kiedyś -tzn rok temu :wink: - klatkę robili - tzn odnawiali - to moja mama sobie szła z taka koleżanka/znajomą i tamta jej coś tak długo gadała i gadała, a mojej mamie się siusiu chciało to ja próbowała spławić, a tamta dalej gada i gada jak katarynka. To mamcia ją zaprasza na kawę teraz, a tamta, że nie bo się spieszy :roll: :? i gada dalej. No to moja mama już mówi, że jej się siusiu chce mocno, a tamta, że już już kończy tylko jej opowie o..... i znowu zaczęła. To moja mama tak stoi i stoi i jej się tak moooocno siusiu chce, że zaraz nie wytrzyma, a tamta ciągle gada. Wkońcu skończyła historyjkę i mama szybko się pożegnała i gna do domu jak motorynka (mimo że jest pokażnych rozmiarów :P - po kimś to mam) to biegnie, biegniei jest już pod klatką, wymija robotnika i.... weszła nogą w wiadro (puste już na szczęście). ale...zignorowała to biegnie po schodach do windy - z wiadrem na nodze- a robotnik za nią. Winda była na miejscu i mama zdyszana przyjechała do domu na 9 piętro i poleciała do kibelka jak oętana - rzuciła wszystkie zakupy, aż się jajka porozbijały :roll:
a potem wstydziła się wiaderko oddać i ja musiałam to zrobić :D :D :D a jak wychodziła gdzieś to sprawdzała przez okno 5x czy nie tych robotników hehehehe
To chyba po niej odziedziczyłam dar pakowania się w kłopoty :wink:
a ty tagotta nam tu lepiej napisz co tam dzisiaj zjadłaś :!: :!: :!:
:twisted: :twisted: :shock:
"...jakis zwiedly kawalek pietruszki na klatke..." :twisted: :twisted:
Moje kanary uwielbiaja taaakie galazki pietruszkowe :lol: :!: Bubek podejrzewam,ze nie.. :roll: http://img232.imageshack.us/img232/1...m002th4.th.jpg
U mnie tez
slonce wyszlo,jakby nagle zaczelo sie LATO!!! (moja prognoza dzisiejsza :!: -czytac:dumna)
Robie teraz pyszne ziemniaczki w folii w piekarniku,kurcze po 18 tej,ale 3 sztuki zjem (posypane zwiedla pietrucha :wink: :D )
Justynia no jak Ty cos opowiesz, to ja zawsze sikam ze smiechu :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
No dzisiaj to ja zjadlam narazie 800 kcal niecale, ale dopiero 19:00 wiec moze jeszcze jakiegos owoca w siebie wcisne :wink: Na obiad cos a la leczo (ratatui), a na kolacje jajecznica z parowkami drobiowymi fitnesowymi 8) 8) Do tego OGOREK KISZONY (NOWA ZDOBYCZ Z POLSKIEGO SKLEPU :lol: ) i pomidory z czosnkiem i swieza bazylia 8)
Troche mi sie smutno zrobilo, bo zadzwonilam do domu, a tata pojechal dzisiaj do szpitala na badania serca i sie okazalo, ze mial kilka lat temu "ukryty" zawal (o ktorym nie wiedzial) i ze czeka go operacja serca i bajpasy :? a moj tata zawsze okaz zdrowia i w zyciu po lekarzach nie chodzil :? No nic - przeciez codziennie robi sie ziesiatki takich operacji :roll: Trzeba zyc.
Sissa - a Ty robisz te pyrki w takim piekarniku-piekarniku, czy w piekarniku w mikrofali ? Bo wiesz co..my mamy mikrofale z funkcjami roznymi dodatkowymi i miedzy innymi piekarnika, ale ja jakos go za cholere rozgryzc nie moge - co wiem napewno, to ze jak na pizzy mrozonej ( :oops: :oops: :oops: :oops: ) jest napisane ze ja w tym "Umluftherd´zie" trzymac 15 minut to u mnie ZAWSZE trzeba dwa razy tyle (na tej samej temp. oczywiscie) :?