Baw sie dobrze Słonko;*
Wersja do druku
Baw sie dobrze Słonko;*
dzięki za odwiedziny i miłe słowa
wróciłam i waże 61kg, a przynajmniej ważyłam jeszcze wczoraj
dzis miałam napad, nawet nie wiem po co to pisze, czy ktoś to czyta, czy to kogoś obchodzi, ciekawi...
bede pisac dla siebie, bo jesteśmy tu w sumie anonimowe, a ja jak każda żywa istota potrzebuję zrozumienia i potrzebuję się wygadac.
mam bulimię, jeszcze niedawno mnie to śmieszyło, ale teraz jestem świadoma, że nie jest dobrze. myślałam, że umiem to kontrolowac, ale skończyło się na tym, że wymiotuję dla czystej przyjemności i dla "zasady". po dzisiejszych wariacjach boli mnie gardło, zdarłam do krwi, ale to mi nie przeszkodziło, bo poprawic sobie humor jedzeniem, tyle ze zwrócic już nie dałam rady... jest mi wstyd, jest mi cholernie wstyd. dla wielu z Was byłam czasami opryskliwa, wręcz złośliwa, ale to wszystko przez nieustające deprechy i przez to, że nie umiem sobie sama pomóc a tak bardzo chce.
zaczęłam w najgorszy z możliwych sposobów, czyli 3-dniowa głodówka, 5-dniowa dieta 800kcal, tygodniowa 1000kcal i jak wróce do szkoły to 1200kcal. plan pewno większości wyda się idiotyczny, wręcz śmieszny, ale ja także bardzo chcę schudnąc, i to jest niestety dla mnie wręcz priorytet. to taki paradoks, jestem jakby rozdarta w środku. chce zarówno wyjśc z tego i normalnie życ, jak i chudnąc, schudnąc.
moze wielu w Was wyda się to komiczne co napisałam, ale jak już wspomniałam, próbuję sobie pomóc i zaczęłam właśnie od Was...
Buciik...no komiczne to to napewno nie jest :( ..............
Czy 58 to jest Twoja docelowa waga? Jesli tak...to sama widzisz, ze na tle TYLU zgubionych kg to jest NIC...to sa 3 kiloski......warto sobie zycie rujnowac dla marnych 3 kg, ktore przeciez nie zmienia Twojego wygladu DRASTYCZNIE! Wymiotowanie natomiast z pewnoscia tak :( Czemu nie mozna zrobic tego powoli? Jedzac "prawie" normalnie :?
I jeszcze jedno......sama sobie nie pomozesz.......i dobrze o tym wiesz.......ale zeby zwrocic sie do kogos kompetentnego musi przyjsc Twoj czas......i tylko mam nadzieje, ze to bedzie szybko......
Trzymaj sie!
właściwie to nie wiem czego ja chce... 58... 56... nie wiem, ja raczej gruba nie jestem, choc wszędzie widzę jakąś niedoskonałośc...
oto moje foty, z teraz, z 61kg... nie wiem po co je zamieszczam, wiele z Was ma lepszą sylwetkę od mojej, na zdjęcie w bieliźnie bym się w życiu nie odważyła, ja jednak sie siebie wstydze, żałosne to jest :(
sory za jakośc, zdjęcia z komórki
http://img245.imageshack.us/img245/5573/61hl9.png
http://img201.imageshack.us/img201/5027/bokvw8.png
http://img243.imageshack.us/img243/1658/tyekse3.png
po prostu nie umiem się zaakceptowac :(
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Buciik.....wybacz, ze to powiem, ale jak zobaczylam pierwsze zdjecie (i nie wiedzialam jeszcze, ze wklejasz swoje), to pomyslalam, ze wkleilas fotke jakiejs dziewczyny z anoreksia :(
Jestes chudziutka!!!!!!! CHUDZIUTKA! nie szczupla, tylko chuda!....przynajmniej na tych forkach! :roll: :roll: :roll: :roll:
ile masz lat i wzrostu?
no dobra! znalazlam ile masz wzrostu...i chyba wiecej nie musze nic dodawac :? WAGA PRAWIDLOWA!!!!
Rozumiem doskonale, ze mozesz byc niezadowolona ze swojego ciala, ale odchudzajac sie juz nic nie zmienisz - mozesz co najwyzej ksztaltowac miesnie cwiczeniami :)
Buciik - kiedys jak wazylam 49, tez uwazalam ze jestem gruba :( trzeba mi bylo 30 kg wiecej, zeby zrozumiec jaka bylam durna :? Nie chcialabym, zebys musiala taka droge przechodzic!
Laska z Ciebie murowana!
nie jestem chuda, może te zdjęcia tak wyszły :roll: , ewentualnie szczupła, ale na pewno nie wyglądam jak panna z aną :wink:
mam 175cm, a lat mam póki co 17 (18 za 5 miechów). pewnie sobie pomyślisz, że gówniara się naoglądała modelek i sie jej odchudzania zachciało, ale tak nie jest. po prostu się troszkę zagubiłam, i hormony też swoje robią, może jak już całkiem dorosnę to się troszke "wyciszę"
Jak poprzednio się odchudzałam, to poniżej 20 BMI była niedowaga. Teraz coraz częściej widzę, że granica przesunęła się w dół.
Ale jesteś chuda. Moje wrażenie było takie jak Tagotty, po zobaczeniu zdjęć. I wcale nie chodzi o to jak one wyszły.
Niedoskonałości będziesz widzieć zawsze, bo nie ma ludzi doskonałych. Za to Photoshop jest świetny- stąd te ideały w gazetach.
Sama zauważyłaś, że masz problem z emocjami, że bywasz skwaszona i złośliwa. To jest problem, a nie sylwetka.
Już pisałam komuś, napiszę jeszcze Tobie: polub siebie. Jak Ty siebie nie będziesz lubiła, to nikt nie będzie. Zmierzyłaś się na fittogether.com, albo wadze z pomiarem tłuszczu. Zrób to i wyluzuj. Kobieta ma być "miętka i pachnąca" jak mówi mój brat. A poważnie, to pewien % tłuszczu w kobiecie jest niezbędny, do bycia kobietą. Tak około 20-25%. Inaczej fizjologia zaczyna szwankować. Tego się nie da przeskoczyć.
Uwierz w to, że jesteś chuda (no bez przesady, żebyś nie poleciała w drugą stronę ;)). Ale nie masz innych celów w życiu? Co byś chciała robić za 10 lat, kim być, i czy faktycznie jest do tego potrzebna anorekktyczna figura?
ja to wszystko wiem, ale nie umiem Wam w racjonalny sposób i takimi ludzkimi słowami wytłumaczyc co się ze mną dzieje. jestem tego wszystkiego świadoma, ale nie umiem przestac, nie umiem sie nie przejmowac, nie umiem sie polubic. to tak prosto powiedziec, polub siebie, jak ja to mam zrobic?
już mówiłam pogubiłam sie
chce byc chuda, ale nie za chuda
chce wyzdorwiec, ale nie chce sie leczyc
chce sie polubic, ale nie akceptuje siebie samej w sobie
chce byc szczęsliwa, ale nie umiem nie przejmowac sie innymi. kiedyś byłam bardzo zraniona, nie chce znowu cierpiec.
wszystko byłoby ok, gdybym tylko zapanowała, tak jak mówicie, nad emocjami, które dosłownie "zażeram" a potem mam doła, jaka jestem beznadziejna i jak mogłam sie tak nażrec. tylko to nie jest takie proste. moze to jednak są hormony?
tak sobie myśle... w sumie to wszystko zależy ode mnie, porzuciłam zamiar robienia sobie głodówki, za bardzo znany jest mi ten schemat, nie bede ryzykowac, zaczne od 2 tygodni na 1000kcal, a potem, jak pójde do szkoły, to 1200kcal :twisted:
właśnie pożeram duży talerz warzyw :twisted: