.... chyba jednak zjadłaś coś jeszcze?
Buziaki :) :)
Wersja do druku
.... chyba jednak zjadłaś coś jeszcze?
Buziaki :) :)
:lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez tagotta
Aniu a jak było w Bieszczadach? opowiadaj!!
...kurcze Ania...szkoda ze nie jestes przedszkolanka :wink: :wink: :wink: :wink: Malo Cie :roll:
znacie mnie :)
po pierwsze jako przedszkolanka zabilabym wszystkie dzieci
po drugie, rzeczywiscie nie jestem typem stacjonarnym
dopiero wrocilam z imprezy
napisze cos iwecej jutro
bo musze isc spac
chyba ;)
chyba poszlas spac? czy na kolejna impreze? :D :lol: :lol:
poszlam spac :)
BA! :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez aniakuleczka
A dzisiaj co ? a dieta jak ? :wink:
No dobrze, komputer liczy, pracy nawał, ale jak liczy to bez skrupułów moge wam coś napisac, bo przecież i tak nic wiecej nie zrobie :)
w środe pakowałam sie na wariackich papierach. i na kacu. i tak wariackie papiery zle sie kończą - zapomniałam z domu wziąć małego plecaka i...... MAJTEK :) ale o tym przekonałam sie znacznie pozniej.
Plecak i okulary przeciwsłneczne kupilam jezcze w warszawie wracając ze spotkania firmowego w trakcie pracy :) mam bardzo fajne okulary!!! :P a plecaczek malutki kupilam i chyba go sprzedam jak tylko wyschnie
w srode kolezanka podrzucila mi kije a ja zapakowalam sie do samochodu kolegi i wiuuuuu w bieszczady.
o 3 byliśmy w schronisku :):):)
o 4 poszlam spac, ale impreza reszty znajomych skonczyla sie o 6 :)
o 13 nastepnego dnia - w czwartek poszlam sama w gory - bo oni strasznie dlugo sie zbierali, a ja taka aspoleczna jestem wiec... no poszlam sama ;)
i tak szlam pod gore, potem w dół (przewracając sie co chwila, bo bylo śśśśśśśśśśśśślisko)
zrobiło sie szarawo a ja dalej szłam.
W pewnym momencie (a musze sie przyznac, ze szłam i sie modliłam - w końcu to wszystkich świętych było - za tych co chodzili kiedyś po tych szlakach)
zobaczyłam kogoś kto sobie zrobił postój i była to pierwsza osoba spotkana od 3 godzin. Zrobiło mi sie głupio, ze tak chodze po górach i gadam do siebie, wiec ściszyłam głos, zdązyłam sie przestraszyc, przyjrzeć, ucieszyć, i przestraszyć znów, gdy sie okazało, ze
widziany z 20m człowiek zniknął :D
i pomyslalam ze spotkałam sobie takiego bieszczadzkiego anioła.
Gdy zrobiło się zupełnie ciemno, zrobiłam postój na herbatę w najbliższym sklepie a potem zaczekalam na znajomych którzy szli godzinke za mną.
razem w zupełnych ciemnosciach weszlismy na otryt do chaty socjologa.
tam sie szybko umylam (choc to nie latwe) i zjadłam kanapke. a wlasciwie poltorej,
a reszte nocy pilam, grałam i spiewalam :D:D:D:D:D
następnego dnia znow wstalam jako pierwsza, bo chcialam zejsc do kosciola w Chmielu. Tak tez zrobilam. do kosciola dotarłam cala w błocie i przemoczona. W srodku kazania sie przebierałam :D:D:D:D potem wrocilam do pierwszego schroniska - koliby. znow sama, bo znajomi byli poza zasiegiem, potem ja bylam poza zasiegiem, wiec spotkalismy sie dopiero na górze. i kolejna noc grania i spiewania i picia. ale tego dnia wiecej jadlam :):):) było zimno, mokro i nie mialam sily na nic
w sobote miałam uciekac do rzeszowa, ale byla tak sliczna pogoda, ze zostałam i poszlismy na Caryńską. i tak jak wspominam to przejscie sprzed 3 lat jako katorgę teraz minęło mi szybciutko i bez bólu. potem ZBIEGŁAM z chłopakami w dół do ustrzyk na Clubbing - w tym przypadku o tyle ułatwiony, ze czynna była cała jedna knajpa :)
a potem znów w schronisku impreza i śpiew i granie do nocy
a wniedziele znow wstałam pierwsza, bo musiałam jechać do rzeszowa. Po pewnych przygodach transportowych spotkałam sie ze znajomymi w rzeszowie a samochod kolegi odebrał mnie po drodze.
w domu bylam o 23.
no i zakochałam sie znow na 5 minut.
tak plantanicznie :D:D:D:D:D:D ale i tak to pewna oznaka istnienia mojego zycia emocjonalnego, o które juz sie martwilam ze nie istnieje :)
w gorach bylam grzeczna dietowo - ciastka i czekolady rozdałam, batoniki tylko musli, i przywiozlam duuuuzo bakalii, ktore zjadalismy w miedzyczasie jako przekąski do........ :D
suszona żurawina, banany, orzeszki ziemne bez soli i morele były hitem :D
ale i tak przebił mnie chłopak, który miał ze sobą dwa kilo umytych marchewek :)
a waga... no w góre :(
78.3
a zdjęcia
narazie tu:
http://picasaweb.google.com/anna.m.n...dyListopad2007
Ależ pięknie ................... :P :P
Wspaniałe zdjęcia Aniu :) :)