Nan, ja też zawsze miałam tak, że jakiekolwiek odstępstwo od zaplanowanej diety było dla mnie wstępem do szału jedzeniowego dlatego chcę się nauczyć opanowania - w niedzielę nagroda, ale nie taka, którą się napcham, albo będę ją jeść cały dzień. po prostu - nieznacznie przekraczająca limit a jednocześnie niedietowa, dzięki czemu będę miała poczucie, że mogę sobie pofolgować no i potraktowana jako jeden z posiłków, czyli wchłonięta planowo
a co do różnych innych nagród, to zawsze można po kalorycznej nagrodzie wspólnie ją spalić

Agulon, jak już zrzucę nadwyżkę kg to pewnie też będę sobie pozwalała na codzienne miniprzyjemności. póki co, wolę nie ryzykować

Kardloz, ja sobie w ogóle nie wyobrażam, że mogę kiedyś nie mieć brzucha mam nadzieję, że kiedyś dostąpię tego dziwnego uczucia bycia płaską w tych okolicach (bo bycia płaską w innych już, niestety, dostąpiłam )