wielkie dzięki za informacje..ale tak naprawde to nie wiem czy dam rade i czy to w ogóle ma sens....jest dopiero 3 dzień dietki a ja już mam kryzys...:/Cały dzień chodziłam wkurzona i głodna... ....zjadłam mały obiad,poracja oczywiscie taka jak powinna być, ale itak 3 razy mniejsza od mojej normalnej...nom i bez dokładki...i już zaczełam się wkurzać...
potem poszłam na rower nom i się okazało, że [po głupich 10 minutach jazdy byłam strasznie zmęczona i słąba..i ta dzisiejsza niespełna godzinka jazdy była dla mnie jak droga przez piekło A tak normalnie to ja nawet lubię sobie tak popołudniu pojezdzić, niezbyt bardzo się męcze..czasem tylko jak pod jakąs większą górkę..ale nie tak, zebym czuła się słaba i tak jakbym miała zaraz zemdleć...a dzisiaj no KOSZMAR poprostu...mam dość tej całej głupiej diety....mam dość tych wyrzeczeń, bo boję się, że to nić nie da i że nie wytrzymam, bo jestem mało cierpliwa a przy odchudzaniu na efekty czeka się baaardzo długo..:/
Z tego wszystkiego nie dopilnowałam dzisiaj diety i doładowałam sobie grubo po 18, bo była już 19.30 kolacyjke....

Tak więc moje menu kończy się dzisiaj tak:
OBiad:
3 gotowane ziemniaki
sałatka z 1 pomidora
sos grzybowy

podwieczorek:
2 jabłka, banan

kolacja:
filet z kurczaka smażony
garstka ryżu
sałatka z kapusty pekińskiej

ruch:
-niecała, nieźle wymęczona godzina na rowerze..:/
-300 hopsnięć na skakance...

pozostaje mi jeszcze do zrobienia hulahop i 150 brzuszków....a straaaaasznie mi się nie chce!!:/

jednym słowem mam strasznie tego wszytskiego dość i najchętniej to bym rzucila tą diete w cholere!!!

Proszę pomóżcie bo jest coraz gorzej z moją motywacją..Ja w ogóle nie wierzę, że kiedyś uda mi się schudnąć...:/