-
Własnie tak jakos pozegnałam sie z dziewczynami z topicu na ktory czesto wpadalam..dieta south beach...
Przeszłam przez najtrudniejsza pierwsza faze a nie wytzrymałam drugiej...nie mam sił po prostu a chce bardzo schudnac.Mysłałam o 1000 ale boje sie ze nie wytrzymam z tym liczeniem.Nie wiem co zrobic i jestem w kropce.Niby juz schudłam troche i to by było szkoda zmarnować.
-
No ale czemu się zniechęcasz?- schudłaś, nie masz cellulitu i ukształtował się ładny tyłeczek
No właśnie - nie zmarnuj tego wszystkiego, bo wtedy wszystkie wyrzeczenia okażą się do kitu.
Liczenie kcal i ważenie każdego kęsa faktycznie mogą być uciążliwe. Ja jestem na diecie 1000 kcal (nie ma się czym chwalić - to dopiero mój trzeci dzień i strasznie Ci zazdroszczę dłuższego dietkowania ), ale kcal liczę na oko, czyli ... z dokładnością do 2000 kcal
Przecież ważne, żeby po prostu jeść mniej, dobrze też nie łączyć węglowodanów z białkami, unikać tuczących rzeczy (chociaż wcale nie uważam, że należy totalnie z nich zrezygnować, bo im więcej wyrzeczeń, tym trudniej. Możesz sobie np wyznaczyć jeden dzień w tyg, kiedy będziesz mogła sobie trochę pofolgować - na legalu). Liczenie kcal jest o tyle zgubne, że zmusza do myślenia o jedzeniu, a to z kolei zachęca do "przetrącania" czegoś.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje dietkowanie
-
weatherwax dziekuje za wsparcie.Moze faktycznie masz racje...nawet chyba napewno.No i wlasnie siedze sobie a przede mna leza dwa batony Bounty...pysznie wygladaja ale ja sobie przyniosłam kefir 0,4% i mam zamiar troszke go zjesc.Zaspokoje głod i powinno byc dobrze.A siostre to chyba zabije za to ze mi je przyniosła.Boże taka pokusa ze szok....grrr
-
Juz dawno nic nie pisałam bo w sumie to nie bylo sie czym pochwalic.Trzy dni wyjete z zyciorysu bo wole o nich nie pamietac.
Zaczynajac diete z ta stronka i Wami wszystkimi myslałam ze tyle siły ile mam nie pozwali mi na to żeby złapac doła... a jednak.Zaczeło sie od podłego humoru i marudzenia a konczyło wieczorem przy lodach, cukierkach i batonach.Chociaz to w sumie nie był jeszcze koniec bo najciekawszy element dnia miałam dopieo przed soba.Wrociłam do domu z tego super obzarstwa i od razu poszłam do łazienki wszystko zwrocic.Ten problem miałam juz wczesniej ale po tym jak sie zakochałam, niestety nieszczesliwie problem minał ale teraz znowu to do mnie wrociło.Chec bycia piekna i szczupła jest silniejsza od swiadomosci ze ja nie powinnam bo to nie jest dobry sposob na schudniecie.
No i tak minał pierwszy dzien małego żarłoka(czyli mnie).Nastepnego dnia rano około godziny 7 czyli jeszcze przed praca przerazona faktem ze jednak mogło cos zostac w zoładku ubrałam sie i poszłam biegać.Zrobiłam pół przytomna 4 km i wtedy juz było ok.Ale po południu znowu miałam wizyte u siostry i znowu sytuacja sie powtórzyła a ja potem znowu zrobiłam to samo..łazienka i zmuszanie sie do wymiotów.Bolało jak diabli ale mimo to zmuszałam sie bardziej.
Trzeci dzien zaczał sie juz lepiej, na sniadanie krewetki i pomidorek a potem praca.Przerwa na obiad...a na obiad...szybki obiad zjadłam duzy serek z takim ciasteczkiem no i oczywiscie poprawłam orzeszkami nerkowca.Smakowało niezle ale jak sie wymiotuje to samo to juz takie dobre nie jest.Może to obrzydliwe co pisze ale tak jest.
Wieczorkiem jak zwykle biegałam sobie, wziełam prysznic i spaciu.
No i doszłam do dnia dzisiejszego.Na sniadanie wgrzmociłam troszke serka wisniowego 0,2% tłuszczu i kilka orzeszków.No i ogólnie fajnie sie czuje.Ale wiem tez jaki był powód tych napadów na słodycze.Wstałam rano i okropnie bolały mnie jajniki...czyli powód jasny...jutro bede skrzeczec z bólu bo dostane okresu.Czyli wszystko wiadomo...wszystko przez ten cholerny okres
-
oj nie pakuj sie w bulimie bo latwo wejsc ale trudniej wyjsc
zdrowo osiągniesz to czego pragniesz!
-
Bulimia nie tylko nie jest dobrym sposobem na schudnięcie, co w ogóle nie jest sposobem na schudnięcie - zanim zwymiotujesz, spora część kcal jest już przyswojona, wyrzucasz wypełnienie i masz gwarancję, że na to miejsce jeszcze soć zjesz. A kcal już są. Poza tym organizm uczy się szybko wszystko magazynować, zanim zabierzesz mu zawartość brzucia. Poza tym grozi Ci rak żołądka, przełyku, kłopoty ze szkliwem na zębach, problemy z sercem - łącznie z zawałem, spore spustoszenie w gospodarce elektrolitowej, totalne osłabienie orgaznizmu z wszystkimi jego objawami i wiele, wiele innych, któych nie pamiętam.
Bulimia nie jest wadliwym sposobem na schudnięcie, tylko wadliwym sposobem na "razdenie" sobie w życiu.
Lou ma rację - nie pakuj się w to, bo nie warto.
Ja 5 lat wymiotowałam, teraz mam 26 i organizm starca - ciągle jakaś awaria Pewnie tym wymiotowaniem mu nie pomogłam.
Trzymaj się Agentko i pamiętaj - jak już coś złasu****esz, to zostaw to tam, gdzie jest
Pozdrawiam Cię cieplutko!!
-
No i najgorsze jest to ze ja to wszystko wiem.Nie wiem czemu tak jest ale czytałam mnostwo artykułów o bulimii i jej skutkach, ogladam zdjęcia dziewczyn no i nawet sama tego doswiadczyłam na sobie bo po tym jak cała zime to robiłam poleciały mi zeby i teraz czeka mnie seria wizyt u dentysty.No ale mimo to ze ja to wszystko wiem ciagle wierze że to kurat mnie nie dotyczy.Naiwne podejscie ale zwykle tak jest ze nigdy nie bierzemy siebie pod uwage.
Bardzo ale to badzo, bardzo chce schudnac i jak cos zjem to wydaje mi sie że zwymiotowanie to jedyne wyjscie zeby sie pozbyc tego wszytskiego.A po tym jeszcze biegam dotad dopóki czuje ze jestem najedzona.A potem totalnie skonana padam spac.Ale własnie dlatego chciałam sobie wybrac jakas diete zeby nie jesc dużo i nie musiec wymiotowac i taka znalazlam tylko ze przyszedl ten glupi czas przedmiesiaczkowego naiecia i sie stało ale dzis jest oki i wiem ze teraz to juz dam rade.
Dziekuje za wsparcie dobre słowo a nawet czasem opierdziel bo to jest chyba jeden z lepszych sposobów zeby przejrzec na oczy.
-
oł siet jaka ty wysoka. Mi mówia że wysoka a gdzie dopiero ty. Uda nam sie schudnąc. Wiesz, im sie jest wyzszym i grubszym to tym gorzej mi sie wydaje bo wtedy sie takie potezne wydajemy.
-
No niestety Bóg tyle dał...a jak mama mówi jak daja to sie bierze
No własnie "poteznym" a ja nie chce jak Schwarzeneger wygładac.Jak sobie obliczałam idealna wage to mi pokazało ze waga idealna to miedzy 68kg a 75kg jest i dlatego sobie to 68 kg załozyłam ale nie wiem czy dobije do tylu bo ja z tymi moimi biodrami to...łojoj
Ale no gruszka to gruszka, co poradzic
Mamuska mówi ze dzieci bede miała lepiej rodzic...tylko że ja nie chce byc jak ta krowa rozpłodowa...jedno to ja bym i z normalnymi urodziła.
-
Witam, to znowu ja
Jak wstałam dzis rano to pomyslałam ze może na jakis czas sie rozstane z tym forum zeby troche odpoczac od odchudzania.Chociaz przez ostatnie dni to nie mozna było nazwac odchudzaniem a wrecz przeciwnie.
Zastanawaiłam sie gdzie zbubiłam te wszystkie siły i gdzie ta moja silna wola z poczatku odchudzania.Znikły...po prostu wyparowały.Tzn sama chec bycia szczupła wciąz jest mocna i chce osiagnac swoj cel ale...czegos wciaz brakuje.
Było jeszcze przed snaidaniem wiec pomyslałam ze zaczne od dzis ale w lodowce zostało akurat troche serka wisniowego wiec postanowiłam go dokonczyc.Ostatnim razem zaczełam od poniedziałku i faktycznie udało sie.Może i ten poniedziałek bedzie szczesliwy.
Wczoraj zrobiłam znowu to czego nie powinnam.Najadłam sie i pozniej wszystko zwymiotowałam.Nie moge sie wyrwac z tego...chyba mam problem.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki