Rozumiem... wakacje to chyba najtrudniejszy okres, przynajmniej dla mnie. Jak gdzieś wyjadę to zaczyna sie jedzenie kebabów, hamburgerów itp. i to bynajmniej nie przed 19 Z kolei jak siedzę w domu to wyjścia z przyjaciółmi, imprezki, grille. Ale teraz się zaparłam i nie podjadam (no tylko czasem ), a jeśli mój chłopak chce coś zjeśc na mieście to idę z nim, zamawiam szklanke gazowanej wody z cytryną i potajemnie ślinię mu się na talerz :P