-
gratulacje z papierochami! Trzymam kciuki za zdrowie
no i za dietke!
-
Cieszę się z Twoich sukcesów SZANE i 3mam kciuki za powodzenie w batalii dietkowo-nikotynowej. Ja niestety jestem słaba duchem i ciałem
, nie wiedzie mi się w panowaniu nad poszukiwaniem jedzenia. Mam to o czym pisała BACIO - rączki , które wciąż coś muszą robić, a tym robieniem jest papu. W ten sposób ogołociłam lodówkę..... - zafrasowana Jado
-
Podziwiam was, dzielne jestescie
Chociaz sama nie pale ale mam w domu palaczy i domyslam sie jakie to trudne. Trzymam kciuki!!
-
269/3 to numerek wczorajszego dnia, wieczorem była jakaś awaria i odcięło mnie od was
Bardzo dziękuję Wam wszystkim za serdeczne wsparcie, ono naprawdę bardzo pomaga
Wczoraj był tylko jeden grzeszek. Może dziś nie będzie wcale
Jado spokojnie , jesteś na początku drogi, te początki dla każdej z nas są takie trudne
. Pamiętaj , że nie da się zmienić przyzwyczajeń trwających lata OD JEDNEGO KOPA psychika i organizm walczą ze zmianami
To nie ty jesteś słaba, tylko chwilowo one są silniejsze (te przyzwyczajenia) z każdym kolejnym dniem będzie łatwiej
. Policz sobie ile mniej więcej zjadałaś kalorii dawniej na dzień. Jeżeli np. zjadałaś około 2500-3000, to nie dasz rady od razu zejść np. do 1500 czy mniej. Taie usiłowania prowadzą do zalanania a odchudzanie nie może być katorgą bo się nie uda
. Zacznij powoli schodzić po 100 lub 200 kalorii niżej niż dotychczas. Takie ograniczenie organizm zaakceptuje bez protestów. Tłuszczyk zbierał się długo, długo też jadłaś potrawy, które temu sprzyjały, lubiłaś je . Teraz zmiany też muszą byś powolne. Nie aż tak, ale wolniej pod kontrolą. Wtedy nie będziesz miała powodów do nazywania siebie słabeuszem. Będziesz miała powody do radości i dumy z kolejnych udanych kroczków. Wtedy odchudzanie będzie przyjemne i radosne
Jado potrafisz tego dokonać
Dorotka dobre i to
, ale ciągle myśl , że twoim celem jest rzucenie tego w ch...ę i to całkowicie. Jak będziesz sięgała po papierocha , pomyśl sobie : ech nie teraz, zapalę później. Może to ci pomoże.
W każdym razie trzymaj się, bardzo liczę na twoje towarzystwo w walce
Wszystkim życzę miłego, udanego dnia
Trzymajmy się , zwyciężymy
-
Szane- a nerwy cie nie bora
Bo pamietam ja moja mama probowala rzucic to byla koszmarna dla otoczenia
-
Właśnie tak myśle szane i będe robiła tak jak piszesz,powoli ale rzuce.Trzymam za Ciebie kciuki!Miłego dnia!
-
SZANE-wydrukowałam sobie to co do mnie napisałaś
Przyczepię to w widocznym miejscu w pracy i w domu, żeby zerkać aż do mnie dotrze, tzn. do łepetyny, co robić, żeby znów nie zarobić kilogramów więcej. Tak, to będzie dłuuuuugie czytanie
. Dziękuję za wsparcie. Zastanawiam się nad ustawieniem tej kaloryczności w związku z Twoim postem o PPM i tym co tu piszesz. No, ja niestety jadałam więcej niż 2,5-3 tys. kcal. Jak ostatnio podliczyłam jedzonko w lipcu to wypadało nawet 4-5 tys. kcal. Hmmm , więc co tu zrobić może najpierw przyzwyczaić się do jedzenia dziennie 2000 kcal ?
Serdecznie pozdrawiam z upalnego Gdańska - Jado
-
268/4
Jado właśnie przed chwilą pisałam w twoim topiku o ograniczeniu narazie do 2000- 2500. To chyba najwłaściwsza droga dla ciebie. Nie będziesz przeżywała tak okropnych stresów, a organizm zaakceptuje łatwiej mniejsze ograniczenie. Jeśli będziesz miała jakieś wątpliwości co i jak liczyć to pytaj , zawsze odpowiem
Bądź z nami i walcz z nami, efekty przyjdą napewno, a rodość z każdego straconego kiloska jest naprawdę ogromna. Daj sobie szansę przekonać się o tym
Sibuś koszmarna jestem głównie dla siebie, ale otoczenie też pewnikiem to odczuwa. Do nikogo się nie odzywam, siedzę albo w kąpie albo z nosem w książce, na pytania odpowiadam półgębkiem. Rozkoszny przyjemniaczek ze mnie
Cały czas liczę na to, że jeszcze dzień, dwa i zacznie mi mijać najgorsze. Jestem spięta do bólu a boję się wybuchnąć bo wtedy przestanę się kontrolować. Błędne koło
Nagotowałam sobie galaretki (maślankowej) i pojadam powoli....trochę pomaga.
Acha w pracy pogryzłam dwa długopisy, dobrze że siedzę sama w pokoju, bo mogłoby być ciekawie.
Jutro znowu idę do pracy, pewnnie do 15 -tej, jak przetrwam resztę soboty i niedzielę to chyba już najgorsze będzie za mną. Mocno na to liczę.
Najbiedniejsze są moje pieski, bo biedaki nie mogą zrozumieć czemu je ciągle przepędzam,
a ja nie mam cierpliwości do drapania i rzucania patyczków
Dorotko nie jest łatwo, powiem więcej jest bardzo trudno, ale mimo wszystko, staraj się, ograniczaj maksymalnie ile tylko dasz rady. Potem może będzie ci łatwiej całkowicie zrezygnować.
Dobra kochane, idę spać, kto śpi nie grzeszy
-
Szane nie jest łatwo
wiem o tym ale ja wierzę że ci się uda :P
mnie trzymało z 2 tygodnie były najgorsze ,pózniej już było coraz to lepije ,
sama sobie tłumaczyłam że wytrzymałaś tyle to dzisiaj też się uda ,
i tak powolutku z dnia na dzionek .
Powodzonka i wwwwwwytrwałości Bacio
-
W poniedziałek WODNIK :P
:P
Trzymam mocno nocno kciuki Bacio
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki