-
270
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący (prawie cały w przychoni) ale pełen emocji i to pozytywnych.
Mam inny gorset (pozbyłam się okropnej zbroji) jest lekki, nie ma kołnierza usztywniającego szyję. Coś cudownego
. Czuję się dość dziwnie, wręcz podświadomie głowę trzymam sztywno. Ale to mi szybko przejdzie. Mogę już wrócić do rowerka stacjonarnego, narazie 15 minut dziennie, ale to już coś, może za tydzień pozwolą na więcej. Dziewczyny jest dużo lepiej. Jak ja się cieszę
Z tej radości chyba jeszcze bardziej się zawezwę na dietkę i papierochy. Kurcze przecież muszę sobie dać rady
Dziś mam na liczniku 1 kg bobu i dwa kubki maślanki, nie liczę kawy, herbatki i wody.
To będzie na dziś wszystko, bo za chwilę idę do łóżeczka, a od jutra zaczynam nowe , lżejsze życie z rowerkiem w tle
Hurrrrrrrra
-
SZANE jeśli chodzi o palenie to ja walczę , ale ... z nałogiem mojego męża, których chyba dopiero we wcieleniu karalucha palić nie będzie, niestety...
Z tym tyciem przy rzucaniu fajek jest tak, że rzeczywiście fajki nieco podkręcają metabolizm spalania kcal, ale nabiera się wagi od tego co do buziuni pakujemy w zastępstwie za papierosa. Tak więc jak głód na fajkę ssie to może marcheweczkę albo jakieś inne obłe warzywko, tylko nie za dużo owocków bo to cukry no i na wyższą wagę mogą wpłynąć. Moja teściowa rzuciła 7 lat temu po 30 latach palenia ten nałóg. Dobrała na początku 5 kg , ale się pilnowała. A potem te 5kg poszło w siną dal. PPM się unormowała i jest OK.
TAk, więc życzę z całego serca powodzenia - Jado
-
Szane, a co się stało, że nosisz gorset??? Pytam się bo sama kiedys nosiłam( na kręgosłup)
-
Szane - piszę tu jako była palaczka.
11.10.2001 roku wypaliłam ostatniego papierosa i to na polecenie baby od czarów. Było mi bardzo ciężko pozbyć się nałogu(4 próby) więc poszłam do gabinetu gdzie podłączono mnie do takiej aparatury.Posiedziałam jakieś 20 min. cała okablowana i więcej nie zapaliłam. Z głodem nikotynowym koniec, ale najwięKszy problemem miałam z odruchami. Musiałam pilnować rączek bo zrobiły się bardzo ruchlwe i same bez mojej wiedzy szukały papierosów w określonych sytuacjach np. przy kawce i aby je czymś zająć zrobiłam kolosalne głupstwo - chrupałam słone paluszki co zaowocowało 10 kg.
W tej chwili nie pamiętam jak się ten zabieg fachowo nazywa ale mnie pomógł i warto spróbować jeżeli w normalny sposób trudno się pozbyć nałogu.
Życzę wytrwałści Tobie i wszystkim którzy postanowili podjąć walkę POWODZENIA
-
Witaj szane!
Poruszyłyśmy temat papierosów i prosze,nie tylko w odchudzaniu chcą tu pomagać.
Gdy słysze jak ktoś opowiada (albo pisze) o tym jak rzucił to bardzo chciałabym móc też tak już mówić i podziwiam takich ludzi bardzo.
Ale nie masz pojęcia jak się boje,od jutra chce rzucić,czuje sie
dosłownie jak przed jakimś ważnym egzaminem,sprawdzianem,albo pierwszą wizytą u ginekologa
Zastanawiam sie tylko czy lepsze jest popalanie,tzn,rzucać stopniowo,np 2 lub 3 dziennie mozna jeszcze wypalic czy kategorycznie skończyć i ani jednego papierosa.Czytałam że Ty jeszcze czasem zapalisz.Najgorsze jest tez to ze u mnie w domu wszyscy palą i mam non stop dostęp do fajek.Do tego mam słabą wole,no ale z dietą idzie mi dobrze więc spróbuje też powalczyć z tym nałogiem.Napisz słonko jak Ci idzie?Ile to już dni się męczysz?Wczoraj była u mnie koleżanka i opowiadała jak rzucała,pierwszych pare dni wariowała,nie miała co zrobić z rękami,a później juz było lepiej,nie pali od października ale przytyła
Tego sie boje,no ale fakt - ona sie nie pilnowała.
Ok ide wypalić ostatniego (mam nadzieje) papierosa!
Pozdrawiam wszystkich cieplutko!
Do jutra szane.
-
Karrika 5 czerwca miałam poważną "awarię" kręgosłupa w odcinku piersiowym, coś tam przesunęło się, pękło i rozsunęło się. Sytuacja była groźna. Jak wróciłam po szpitalu pisalam o tym. Nie chcę do tego nawet w myślach powracać
Jest dobrze, jest coraz lepiej i jestem z tego powodu szczęśliwa. Jeszcze jakiś czas potrwa leczenie i potem zawsze będę musiała uważać, ale już w tej chwili widać, że wszystko skończy się pomyślnie. Jedyne co nie przechodzi to drętwienie palców w lewej ręce, ale to naprawdę pikuś
. Na początku straszyli mnie gorszymi rzeczami
Dorotka na start
Wczoraj nie wypaliłam ani jednego, pomógł mi pobyt w przychodni.
Bardzo dokucza mi brak gestów. Opanowanie rąk jest dla mnie bardzo trudne. Chyba kupię szydełko i kłębek nici. To można nosić w kieszeni i w wolnej chwili podziergać.
Może się we mnie jakiś talent obudzi
Dziś jest mój czwarty dzień (dopiero się zaczyna), przeżywałam i nadal przeżywam dokładnie te same wątpliwości i obawy co ty.
Czytam z wielkim zapałem wszystko co piszą dziewczyny i jestem im za to ogromie wdzięczna, ale jasno z tego widać, że tak jak w odchudzaniu trzeba sobie wybrać własną drogę tak i tu.
W pierwszym momencie chciałam drastycznie, kaganieć na pysk, ręce związać w tyle i koniec
.
Wieczór pierwszego dnia, tak dał mi w kość, że zaczęłam kombinować inaczej.
Nadal podstawowym planem jest skończyć i już, ale zostawiłam sobie miesięczną furtkę.
Gdyby okazało się, że będę miała skłonności do zażerania (zamiast palenia) to wolę już zapalić niż marnować tak ciężko osiągnięte wyniki odchudzania.
Ale zrozum mnie dobrze to tylko taka psychiczna furtka
Nie ma ona na celu oszukiwania samej siebie, ale zmniejszenie strachu
Ostatnio paliłam strasznie dużo, dochodziłam do 40 szt. Wszyscy w okół też palą.
Dlatego przedwczoraj napisałam , że dwa wypalone to też zwycięstwo.
Będę każdego dnia meldowała uczciwie jak było.
Jedak bardzo chcę skończyć z tym DEFINITYWNIE i mimo strachu i wątpliwości
będę się bardzo starała.
Nie wiem jaką drogę ty wybierzesz, ale bądź ze mną. Gdzieś tam w głębi duszy czuję ze mam się jednak uda
. Że wygramy i z wagą i z fajkami
-
Szane, kiedy ja rzucałam to bardzo pomocna była guma do żucia z nikotyną. Wyleciała mi w tej chwili z głowy jej nazwa, ale to się kupuje w aptece i jest w różnych dawkach. Faktycznie ochota na fajki mijała w trakcie i po wyżuciu takiej gumy. Niestety rzuciłam gumę i czasem popalam.
-
Witam
Szane jak się ciesze że jest poprawa z twoimi pleckami :P
a co do fajeczek to trzymam kciuki ,wiem że nie jest łatwo ale nic nie przychodzi lekko
a człowiek jeśli bardzo chce to musi się udać ,
najważniejsze to starać się czymś zając ręce myśli ,ja też paliłam ddddddddddddużo do 2 paczek dziennie i reszta znajomych też paliła ,ale to było jak wyzwanie
co jest silniejsze ja czy fajki ????????
a powiedziałam sobie że fajki nie moą wziąść góre i jak narazie się udało .
Tłumaczyłam sobie ajak bym zachorowała to co by było ważniejsze ??/itd,Ze smierdzą w ustach jak w trampku itd.itd
Wszystkim walczącym żeczę dużo wytrwałości Bacio
-
WITAJ SZANE!
Bardzo, bardzo się cieszę, że z Twoim zdrówkiem lepiej
A zobaczysz - będzie jeszcze lepiej i papierochy też rzucisz i i wagą wygrasz!
Skoro ja rzuciłam to znaczy, że wszystko jest możliwe
i tym bardziej Ty potrafisz!!
Buziaki gorące
Ula
-
Witaj szane!
Dziękuje bardzo za wszystkie ciepłe słowa,że jestes ze mną.Teraz aż wstyd sie przyznac ze popalam dalej,ale ciesze sie że chociaż o połowe mniej,ale wiesz co ja naprawde chce rzucić i rzuce,stopniowo,coraz mniej,tak chyba wole.Rzeczywiście dużo paliłaś dziennie,podziwiam Cię że wytrzymujesz bez fajek i 3mam kciuki.Teraz musze uciekać ,jade nad jeziorko.Powodzenia!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki