:D :D
Szane ,jak zauważyłaś jestem troche gapowata---u Batorka napisałaś ,że jestes
powiedzmy dojrzałą kobitką :)
więc dlaczego dążysz do 64 kg !!!!--przecież nie będzie ci to pasowało :(
chyba nie chcesz staro wyglądać :shock:
Wersja do druku
:D :D
Szane ,jak zauważyłaś jestem troche gapowata---u Batorka napisałaś ,że jestes
powiedzmy dojrzałą kobitką :)
więc dlaczego dążysz do 64 kg !!!!--przecież nie będzie ci to pasowało :(
chyba nie chcesz staro wyglądać :shock:
274
Ależ dziś był piękny dzień :!: . Po tylu dniach burych i ponurych, wreszcie błękitne niebo,cieplutko, lekki wiaterek. Jak ja kocham taką pogodę :!:
Pospacerowalam sobie dziś sporo, na jutro planuję wyprawę do lasu. Jutro pochwalę się jak było :D
Waga znowu bierze mnie na przetrzymanie, już powinna się ruszyć a ta zgaga zatracona raz 0,5 w dół, raz w górę i bawi się ze mną w kotka i myszkę. Nie dam jej wygrać tej zabawy :!: To ona musi skapitulować a nie ja :!:
Bacio cieszę się ogromnie, że pomyślnie poukładałaś sobie swoje sprawy.
Pewnie nastrój ci się mocno poprawił, teraz i walka z kiloskami pójdzie łatwiej :D
Uleńko gratuluję pierwszego udanego kroku w nowe coraz szczuplejsze i lżejsze życie :!: :D To taka ogromna radość, kiedy ubywa kolejny kilogram, że wszystkie wcześniejsze trudy idą w niepamięć . Życzę ci wytrwałości i kolejnych sukcesów.
Damy radę dziewczyny :!: Robimy to głównie dla siebie, dla zdrowia, dla dobrego samopoczucia i dla radości z każdego sukcesu :D
Trzymajcie się :D , do jutra :D , pa pa
Krysialku
słodka jesteś :D Pewnie , że nie chcę staro wyglądać :!: :!: :!: i wiem, że muszę pilnować i wagi i skóry. Te 64 kg to wymyślił mój prowadzący lekarz. Czy do nich dojdę nie wiem. Na mój gust 70 też byłoby piękne, ale oprócz kwestii czysto estetycznych, plączą się po mnie różne problemy zdrowotne. To właśnie te problemy dały mi pierwszego poważnego kopa do wzięcia się za siebie. Chudnę powolutku, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Nie ważne ile mamy lat, nieważne że nastolatkami byłyśmy dawno temu, ważne jest to ,żeby ciągle patrzyć w przyszłość z głębokim przekonaniem, że życie ma nam do zaoferowania jeszcze wiele pięknych i szczęśliwych chwil, a wszystko złe co nas spotyka, męczy i tłamsi to tylko "przyprawa", która ma zaostrzyć smak dobrych chwil.
Sorki wyszło filozoficznie, poprostu : uszy do góry, brzuchy wciągnąć, pierś wypiąć, uśmiech na twarz i nie oglądać się wstecz :!: :!: :!: :D
Wiele prawdy jest w powiedzeniu, że człowiek ma tyle lat na ile się czuje.Sama napewno znasz 20-sto letnie "staruszki" (skwaśniałe, marudne, wiecznie niezadowolone) i osoby w naprawdę podeszłym wieku tryskające radością życia i bardzo pozytywnie nastawione do świata i ludzi.
My plasujemy się gdzieś pośrodku i od nas zależy czy będziemy się czuły stare i przegrane, czy młode i radosne. Wybieram to drugie, a ty :?: :D :P :twisted:
Dobrej nocy, kolorowych snów.
:D :D :D
Upał dzisiaj i nigdzie nie chce mi sie wychodzić -w tym wypadku niedziele są dla mnie najgorsze :( bo starego kanapowca nie ruszy :( :( :( Jeszcze schudł ten leń...
Powiedz mi ile chudniesz w miesiącu>????
Mnie też waga sie zatrzymała chce odrobić te kilo i jakoś nie idzie a pilnuje sie.....
co by bylo jakbym nie liczyła :o :o
Wiesz Krysialku nie liczę ile tracę w miesiąc, musiałam zajrzeć do notatek i wyszło, że przez lipiec schudłam 2 kg. No może 2,5, bo waga się wacha między 79 i 78 i nie może zdecydować się na 78 :wink: .
Mnie wogóle idzie to jakoś skokami, parę tygodni waga stoji lub waha się góra, dół a potem nagle spada w krótkim czasie kilo lub dwa a potem znowu dłuższy czas stoji.
Wiem to bo jestem maniaczką ważenia się :twisted: . Co rano włażę na wagę i żadna siła mnie od tego nie powstrzyma.
Chyba pomaga mi to w kontrolowaniu się. Bo jak widzę, że waga ma tendencje do podchodzenia w górę to staram się ostrzej ograniczyć jedzonko.
Różnie to bywa w praktyce, czasami i o dwa kilo pójdzie w górę :oops: W końcu człowiek jest tylko człowiekiem. Potem znowu nadrabiam, tracę co nabrałam i bywa że urwę dodatkowy kilogramek, wtedy się cieszę jak głupia i zabawa zaczyna się od nowa :oops:
Nie potrafię tak jak Elech ciągnąć równo.
Pewnie dlatego tak długo to u mnie trwa.
Brnę 3 kroki w przód, 2 kroki w tył, ale jak ten uparty osiołek globalnie jednak do przodu .
Hej Szaneczku! Tak mnie dzis wzielo , na zajzenie na forum :) Wkurzajace jak waga stoi albo wbrew logice nagle rosinie sobie wpedzajac w panieke lub zniechecenie. Ale baby jak to baby , spokrewnione z ksiezycem raz zatrzymujemy wode a za kilka dni wypuszczamy wode .
Jak za pierwszym razem schudlam 20 kilosokow to nie mialam zadnych problemow ze skora, z wyjatkiem biustu ( okropienstwo) . Teraz jak juz jakis czas jestem w swojej wadze, to troche to sie poprawilo .
Czasami mysle sobie, ze moje zycie jest zbytnio "pikantne" , ale gdyby byly tylko same slodkie chwile, to chyba byloby nudnie :wink:
273
Wyprawa niezbyt się udała, było bardzo duszno i po dwóch godzinach wróciłam do domciu. Ale dwie godziny zaliczone to też coś :wink:
Ale tu mnie radość spotkała :D
Sibuś wreszcie , nareszcie pokazujesz buźkę na forum :!: :!: :!: Pojawiaj się częściej, bardzo proszę. Wiem że teraz tylko pilnujesz wagi, ale to "tylko" też nie zawsze bywa łatwe :evil:
No cóż życie często przesadza z tymi przyprawami, chciało by się trochę mniej tego.
Może kiedyś ponarzekamy na mdłe żecie :?: :roll: Oby nam się to przydarzyło :!: :!: :!:
Jutro wodniczek, jestem pełna zapału, powinno się udać :D
O a na dworze pada i gdzięś daleko grzmi. Wrrrrrr dwa dni wytrzymało bez deszczu :evil:
ja też jutro mam wodniczka :D uda nam sie na bank
:D :D :D
Szane ,tak piszesz jakbyś o mnie pisala,bo ja nie tylko rano sie waże ,ale kilka razy dziennie :P w ciągu dnia przybywa nawet do 2 kg :( :( ,to panikuje.
Jutro przyloże sie do wodnika,pozdro.... :D :D :D
No wlasnie, moja waga tez tak skacze , dlatego waze sie tylko rano na czczo , bo potem to juz sie doluje.
A tak poza tym - witajcie moje zgubione 6 kg , jak milo was znowu widziec. A czemu milo ? Bo nareszcie mam motywacje aby zaczac porzadnie jesc , a nie tylko zupki z paczki , bulki, pierogi i smazona kaszanka. A pierogi oczywiscie ze skwarami lub smietana 22% bo inna splywa.
No to biore sie za siebie :) Moj zoladek tez sie cieszy :lol: Zaraz lece po warzywka :)
Ja się kiedyś ważyłam kilka razy dziennie, aż wykończyłam wagę elektroniczną :lol: Teraz się ograniczam i staram się ważyć rano, zaraz jak wstanę. Mniej stresu, nie widzę tego chybotania wagi w ciągu dnia :wink:
Ale też nie zawsze to mi sie udaję, czasem i w ciągu dnia wgramolę się na wagę :)
Ja dziś niestety rezygnuję z dnia wodniaka, juz zjadłam jogurcik. Może za tydzień?
Wogóle weekend miałam taki mało chwalebny... Trochę ruchu było, ale i trochę jedzonka zbędnego :?
Eeehhh...
Ale trudno, walczę dalej (cóż mi innego pozostaje?)
Pozdrawiam wszystkich
Ula
Cze wszystkim. To jak widzę nie tylko ja mam takie "problemy" z wagą. Odkąd mam elektroniczną waże się po kilka razy dziennie. Pomimo, że mój małżonek wpycha ją pod regał i się złości.
K(ulka) - jogurcik jest jak najbardziej w porządku. Dzień wodnika, wbrew nazwie, nie polega tylko na piciu wody. Przyjmujemy wszelkie płyny, niektóre wliczają w to nawet soczyste owoce. Ja mam już za sobą pół jogurtu naturalnego Bakomy (on gęsty bardzo jest), czyli 200g, bo to taki duży jogurt, wody szklankę, dwie filiżanki kawy i zaraz idę umyć śliwki sztuk 10. I z tym wszystkim uważam, że póki co to wodnikuję na całego.
Szane - mówisz, że w lesie duszno? Może do soboty się poprawi, bo namawiam i namawiam mojego na leśną wyprawę, ale nie chce.
Pozdrawiam wszystkich - batorek
Hej!
A ja mam wagę jak najbardziej mechaniczną, więc co rano wytężam wzrok, żeby zobaczyć subtelne różnice między poszczególnymi kreskami. Ważę się co rano przed pójściem do pracy i nawet w tym samym miejscu w łazience, bo inaczej waga ma pokaźne odchyłki od normy. Ważenia się w ciągu dnia zaprzestałam po tym właśnie, jak przybywały mi 2 kg.
Pozdrawiam!
Haha, ja tez mam takie miejsce w mieszkaniu gdzie waga pokazuje najmniej , wiem ze sie troche oszukuje ale ....i w zadnym innym sie nie zwaze :)
Ja wagę teraz też mam tylko mechaniczną, ze stałym miejscem w łazience :lol:
Elektroniczną ma mama, więc czasem się u niej ważę (jak nikt nie podgląda wyniku :lol: :wink: )
Batorku kochany, ja wiem że jogurt może być (czytałam już Wasze tłumaczenia w dzienniku Szane), ale to był jogurt bananowo-pomarańczowy i na dokładkę z musli. :oops: A teraz jem ser biały chudy - więc przepadło :oops:
Ale za tydzień się dołączę - tym razem napewno!
A Wam dziś życzę powodzenia :D
Ula
ja sie dzisiaj trzymam dzielnie na wodniczku
272
Witam serdecznie wszystkie miłe dyskutantki
Jak widzę "choroba" wagowa dopada nas wszystkie :wink: Niech te nasze wagi będą dla nas uprzejme i pokazują coraz mniej kilosków :!: :!: :!: Wiadomo, musimy im trochę w tym pomóc :twisted:
Wszystkim, który udał się wodniczek GRATULUJĘ
Komu się nie powiodło, nic to :!: ważne , że próbowałyście za tydzień znowu wodniczek, może wtedy będzie lepiej :D
Mój wodniczek się udał, wytrzymałam nawet bez specjalnych sensacji, dopiero wieczorem zaczęło mi strasznie burczeć w brzuchu, ale to nie koniecznie jest efekt wodnika.
Dzisiaj podjęłam zobowiązanie wobec samej siebie.
Postanowiłam rzucić palenie.
teraz jestem pełna wątpliwości, po pierwsze czy wogóle dam radę , po drugie czy nie lepiej byłoby najpierw się odchudzić. Ze wszystkich stron słyszę i mam to mocno zakodowane, że rzucając palenie tyje się okropnie :?
Wiem, że marudzę i przynudzam, ale rano byłam pełna zapału, stwierdzilam, że spróbuję walczyć z dwoma nałogami naraz. Teraz wieczorem, opadły mnie wątpliwości.
Chyba wpadł mi do głowy niezły pomysł (przynajmniej tak mi się terza wydaje)
Dam sobie miesiąc próby, jeśli waga zacznie rosnąć, spasuję.
Przekonam się czy sobie poradzę, jeśli nie wrócę do poprzedniego planu, najpierw odchudzanie potem papierochy.
No to zaczynam następne odliczanie :D
Mi się też udało
:D :D :D
Szane ja rzucilam palenie w jeden dzień -3 miesiące temu
Nie byłam specjalnie uzależniona ,tylko nęciły mnie pachnące papierosy
no i towarzysko :o :o :o Tyle smrodu w domu ,smierdzące kipy a na dodatek tak drogo-po za tym ciągle po fajkach bolało mnie gardlo--.
Teraz tylko mam problem ,jak starucha odzwyczaić ,bo nawet nie chce z pokoju wychodzić----------Teraz sie dziwie jak mogłam dzieci wychowywać w tym smrodzie :o :o
Ciesze sie i ty tez chociaż próbuj ograniczyć ,żeby dłużej być młodą.
pozdrówka.
Krysial
Zgadzam się z tobom całkowicie ,ja doszłam do tego samego wniosku tylko dopiero jak rzuciłam fajeczki ,czuję się ten swierzy zapach . Bo gdy się pali to tego smrodu się nie czuje albo w inny sposób
.Szane a kilogramki nie koniecznie muszą przybywać ,ja nie zaczełam tyć po rzuceniu palenia ja już tyłam wcześniej ,w moim przypadku papierosy nie mają nic do tego .
Szane życzę ci powodzonka i wszystkie trzymamy kciuki :) :D :lol: :P
Dzięki dziewczyny, podnosicie mnie na duchu i umacniacie w postanowieniu bardzo skutecznie :!: :!: :!:
Wieczorem przeżyłam chwilę zwątpienia i paniki, ale z nowym dniem jest lepiej :!: :D
Witaj Szane - wiem, że będę się potarzać (bo już na jednym Twoim poście dziś o tym pisałam), ale nie rezygnuj z rzucenia palenia. Ja rzuciłam 19.02.2004 i nie żałuję, mimo że przytyłam. A przytyłam, bo ŻARŁAM. Głównie słodycze mnie załatwiły. Ale zapewniam Cię, że gdybym kontrolowała to co i ile jem - na pewno nie przytyłabym.
A Ty sobie napewno nie popuścisz tak jak ja, więc napewno UDA CI SIĘ :!: :!:
Buziaki
Ula
Hej!
Szane, mój mąż był baaardzo nałogowym palaczem - w nocy biegał w poszukiwaniu papierosów, jeśli mu się akurat skończyły. Zerwał z nałogiem dość nieoczekiwanie dla samego siebie. Rozchorował się poważnie, temperatura ok. 40 stopni, nie miał siły utrzymać papierosa... i tak zaczął się pierwszy dzień walki z nałogiem. A skoro był pierwszy dzień bez papierosa, to dlaczego nie pozostałe? Nie pali już przeszło 6 lat :shock: :D , chociaż czasami ma wielką ochotę. Na szczęście nie znałam go w tym "kopcącym okresie", więc trudno mi nawet wyobrazić go sobie z papierosem :)
Tobie też się uda, bo przecież bardzo tego chcesz :!: :D :D Powodzenia!
Witaj szane!
Ja też chciałabym rzucić palenie ale nie wyobrażam sobie życia bez papierosów,okropny nałóg.Więc jak Ci idzie?Może ja też chociaż spróbuje... :roll:
Pozdrawiam cieplutko!
Dziewczyny :D czytając te wasze posty cieszę się,że ja nigdy nie paliłam( i nie palę0, bo pewnie miałabym trudności z rzuceniem tego nałogu(hihi wystarczy, że mam problemy z nadwagą) :lol:
Dorotko spróbuj ze mną :!: :!: :!:
Dziewczyny tak cudownie podtrzymują na duchu, że wstyd byłoby mi się poddać :?
Może powalczymy z tym paskudztwem razem :?:
Ja wczoraj wieczorem mało po ścianach nie chodziłam, ale udało mi się wytrzymać :D , dziś też się trzymam.
Jak się zdecydujesz daj znać CZEKAM :D
Z tego co widzę to jest coraz to więcej już niepalących i walczących z nałogiem ,
dziewczyny chyba by nam się przydał KLUB DLA PALACZY :P
z kiloskami walczymy dzielnie dla naszego zdrówka i piękną sylwetke ,
to z papieroskami też powalczmy dla naszego zdrówka i piękny uśmiech :P
Co wy na to :wink: pozdrawiam Bacio
Chcieć to móc szane!Ok spróbujmy razem,ale daj mi się oswoić z tą myslą,rzucam od czwartku.Matkoooo już się boje... :shock: Ciekawa jestem jak ci idzie.Nie popalasz po cichu? Pozdrawiam i do czwartku. :D
271/78/2
Z dzisiejszego dzionka jestem raczej zadowolona, waga okazala się być miłą pokazała 78.00 :D , dietka ok, samopoczucie dokładnie jak pogoda (zmienne), no i dwa grzeszki :oops: czyli dwa wypalone papieroski.
Mimo wszystko uważam, że to zwycięstwo a nie porażka :!: :D
Jest w tym wiele waszej zasługi dziewczyny :!: :D , wspaniale mnie motywujecie :D
Podziwiam szczerze te które zerwały z nałogiem, nie wiedziałam, że jest was tak dużo.
Lada dzień będę mogła powiedzieć, że do was dołączyłam. Narazie walczę :twisted:
Może rzeczywiście jak proponuje Bacio założymy klub, tylko nazwę bym lekko zmodyfikowała na KLUB BYŁYCH PALACZEK co wy na to :?:
Dorotko pewnie, że dam ci czas na oswojenie się, ja przecież też stwierdziłam, że daję sobie miesiąc . Będę się starać nie palić i będę obserwować dietę i wagę.
Jeśli wszystko ładnie się zgra będę szczęściarzem, jeśli nie skoncentruję się jedak najpierw na odchudzaniu.Trochę to pokrętnie brzmi ale w praktyce ma być uczciwie. :!:
Bardzo się cieszę, że też spróbujesz, razem powinno nam być łatwiej .
Dobrej , spokojnej nocki
Do jutra
78 - to wspaniale !!
Szaneczko- nie mysl na razie o poddawaniu sie, bo jak sobie czlowiek taka malutka furteczke zostawi to czasem nie wytrzymuje i kaszana. Powodzenia zycze !!
270
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący (prawie cały w przychoni) ale pełen emocji i to pozytywnych.
Mam inny gorset (pozbyłam się okropnej zbroji) jest lekki, nie ma kołnierza usztywniającego szyję. Coś cudownego :!: :D . Czuję się dość dziwnie, wręcz podświadomie głowę trzymam sztywno. Ale to mi szybko przejdzie. Mogę już wrócić do rowerka stacjonarnego, narazie 15 minut dziennie, ale to już coś, może za tydzień pozwolą na więcej. Dziewczyny jest dużo lepiej. Jak ja się cieszę :!: :!: :!:
Z tej radości chyba jeszcze bardziej się zawezwę na dietkę i papierochy. Kurcze przecież muszę sobie dać rady :!:
Dziś mam na liczniku 1 kg bobu i dwa kubki maślanki, nie liczę kawy, herbatki i wody.
To będzie na dziś wszystko, bo za chwilę idę do łóżeczka, a od jutra zaczynam nowe , lżejsze życie z rowerkiem w tle :D Hurrrrrrrra :!: :!: :!:
SZANE jeśli chodzi o palenie to ja walczę , ale ... z nałogiem mojego męża, których chyba dopiero we wcieleniu karalucha palić nie będzie, niestety... :x Z tym tyciem przy rzucaniu fajek jest tak, że rzeczywiście fajki nieco podkręcają metabolizm spalania kcal, ale nabiera się wagi od tego co do buziuni pakujemy w zastępstwie za papierosa. Tak więc jak głód na fajkę ssie to może marcheweczkę albo jakieś inne obłe warzywko, tylko nie za dużo owocków bo to cukry no i na wyższą wagę mogą wpłynąć. Moja teściowa rzuciła 7 lat temu po 30 latach palenia ten nałóg. Dobrała na początku 5 kg , ale się pilnowała. A potem te 5kg poszło w siną dal. PPM się unormowała i jest OK.
TAk, więc życzę z całego serca powodzenia - Jado :lol:
Szane, a co się stało, że nosisz gorset??? Pytam się bo sama kiedys nosiłam( na kręgosłup)
Szane - piszę tu jako była palaczka.
11.10.2001 roku wypaliłam ostatniego papierosa i to na polecenie baby od czarów. Było mi bardzo ciężko pozbyć się nałogu(4 próby) więc poszłam do gabinetu gdzie podłączono mnie do takiej aparatury.Posiedziałam jakieś 20 min. cała okablowana i więcej nie zapaliłam. Z głodem nikotynowym koniec, ale najwięKszy problemem miałam z odruchami. Musiałam pilnować rączek bo zrobiły się bardzo ruchlwe i same bez mojej wiedzy szukały papierosów w określonych sytuacjach np. przy kawce i aby je czymś zająć zrobiłam kolosalne głupstwo - chrupałam słone paluszki co zaowocowało 10 kg.
W tej chwili nie pamiętam jak się ten zabieg fachowo nazywa ale mnie pomógł i warto spróbować jeżeli w normalny sposób trudno się pozbyć nałogu.
Życzę wytrwałści Tobie i wszystkim którzy postanowili podjąć walkę POWODZENIA :!: :!: :!:
Witaj szane!
Poruszyłyśmy temat papierosów i prosze,nie tylko w odchudzaniu chcą tu pomagać.
:D Gdy słysze jak ktoś opowiada (albo pisze) o tym jak rzucił to bardzo chciałabym móc też tak już mówić i podziwiam takich ludzi bardzo.
Ale nie masz pojęcia jak się boje,od jutra chce rzucić,czuje sie :cry: dosłownie jak przed jakimś ważnym egzaminem,sprawdzianem,albo pierwszą wizytą u ginekologa :?
Zastanawiam sie tylko czy lepsze jest popalanie,tzn,rzucać stopniowo,np 2 lub 3 dziennie mozna jeszcze wypalic czy kategorycznie skończyć i ani jednego papierosa.Czytałam że Ty jeszcze czasem zapalisz.Najgorsze jest tez to ze u mnie w domu wszyscy palą i mam non stop dostęp do fajek.Do tego mam słabą wole,no ale z dietą idzie mi dobrze więc spróbuje też powalczyć z tym nałogiem.Napisz słonko jak Ci idzie?Ile to już dni się męczysz?Wczoraj była u mnie koleżanka i opowiadała jak rzucała,pierwszych pare dni wariowała,nie miała co zrobić z rękami,a później juz było lepiej,nie pali od października ale przytyła :? Tego sie boje,no ale fakt - ona sie nie pilnowała.
Ok ide wypalić ostatniego (mam nadzieje) papierosa!
Pozdrawiam wszystkich cieplutko!
Do jutra szane.
Karrika 5 czerwca miałam poważną "awarię" kręgosłupa w odcinku piersiowym, coś tam przesunęło się, pękło i rozsunęło się. Sytuacja była groźna. Jak wróciłam po szpitalu pisalam o tym. Nie chcę do tego nawet w myślach powracać :!:
Jest dobrze, jest coraz lepiej i jestem z tego powodu szczęśliwa. Jeszcze jakiś czas potrwa leczenie i potem zawsze będę musiała uważać, ale już w tej chwili widać, że wszystko skończy się pomyślnie. Jedyne co nie przechodzi to drętwienie palców w lewej ręce, ale to naprawdę pikuś :!: . Na początku straszyli mnie gorszymi rzeczami :evil:
Dorotka na start
Wczoraj nie wypaliłam ani jednego, pomógł mi pobyt w przychodni.
Bardzo dokucza mi brak gestów. Opanowanie rąk jest dla mnie bardzo trudne. Chyba kupię szydełko i kłębek nici. To można nosić w kieszeni i w wolnej chwili podziergać.
Może się we mnie jakiś talent obudzi :twisted:
Dziś jest mój czwarty dzień (dopiero się zaczyna), przeżywałam i nadal przeżywam dokładnie te same wątpliwości i obawy co ty.
Czytam z wielkim zapałem wszystko co piszą dziewczyny i jestem im za to ogromie wdzięczna, ale jasno z tego widać, że tak jak w odchudzaniu trzeba sobie wybrać własną drogę tak i tu.
W pierwszym momencie chciałam drastycznie, kaganieć na pysk, ręce związać w tyle i koniec :!: .
Wieczór pierwszego dnia, tak dał mi w kość, że zaczęłam kombinować inaczej.
Nadal podstawowym planem jest skończyć i już, ale zostawiłam sobie miesięczną furtkę.
Gdyby okazało się, że będę miała skłonności do zażerania (zamiast palenia) to wolę już zapalić niż marnować tak ciężko osiągnięte wyniki odchudzania.
Ale zrozum mnie dobrze to tylko taka psychiczna furtka :!:
Nie ma ona na celu oszukiwania samej siebie, ale zmniejszenie strachu :!:
Ostatnio paliłam strasznie dużo, dochodziłam do 40 szt. Wszyscy w okół też palą.
Dlatego przedwczoraj napisałam , że dwa wypalone to też zwycięstwo.
Będę każdego dnia meldowała uczciwie jak było. :!: :!: :!:
Jedak bardzo chcę skończyć z tym DEFINITYWNIE i mimo strachu i wątpliwości
będę się bardzo starała.
Nie wiem jaką drogę ty wybierzesz, ale bądź ze mną. Gdzieś tam w głębi duszy czuję ze mam się jednak uda :!: . Że wygramy i z wagą i z fajkami :!: :!: :!:
Szane, kiedy ja rzucałam to bardzo pomocna była guma do żucia z nikotyną. Wyleciała mi w tej chwili z głowy jej nazwa, ale to się kupuje w aptece i jest w różnych dawkach. Faktycznie ochota na fajki mijała w trakcie i po wyżuciu takiej gumy. Niestety rzuciłam gumę i czasem popalam.
Witam
Szane jak się ciesze że jest poprawa z twoimi pleckami :P
a co do fajeczek to trzymam kciuki ,wiem że nie jest łatwo ale nic nie przychodzi lekko
a człowiek jeśli bardzo chce to musi się udać ,
najważniejsze to starać się czymś zając ręce myśli ,ja też paliłam ddddddddddddużo do 2 paczek dziennie i reszta znajomych też paliła ,ale to było jak wyzwanie
co jest silniejsze ja czy fajki ????????
a powiedziałam sobie że fajki nie moą wziąść góre i jak narazie się udało .
Tłumaczyłam sobie ajak bym zachorowała to co by było ważniejsze ??/itd,Ze smierdzą w ustach jak w trampku itd.itd
Wszystkim walczącym żeczę dużo wytrwałości Bacio
WITAJ SZANE! :D :D :D
Bardzo, bardzo się cieszę, że z Twoim zdrówkiem lepiej :D
A zobaczysz - będzie jeszcze lepiej i papierochy też rzucisz i i wagą wygrasz!
Skoro ja rzuciłam to znaczy, że wszystko jest możliwe :wink: i tym bardziej Ty potrafisz!!
Buziaki gorące
Ula
Witaj szane!
Dziękuje bardzo za wszystkie ciepłe słowa,że jestes ze mną.Teraz aż wstyd sie przyznac ze popalam dalej,ale ciesze sie że chociaż o połowe mniej,ale wiesz co ja naprawde chce rzucić i rzuce,stopniowo,coraz mniej,tak chyba wole.Rzeczywiście dużo paliłaś dziennie,podziwiam Cię że wytrzymujesz bez fajek i 3mam kciuki.Teraz musze uciekać ,jade nad jeziorko.Powodzenia!