-
Co tu dużo mówić zawaliłam dziś dietkę :( Jutro będzie lepiej. A to wszystko przez to, że niedziela to mogę sobie zjeść coś słodkiego. I na jednym wafelku niestety się nie skończyło. Chyba do świąt już nie będę jadła słodyczy. Bo te niedziele mnie zgubią.
Jutro wracam grzecznie na dobrą drogę.
-
Nie martw się :lol: Może postanów sobie,że przez adwent nie tykasz nic słodkiego-to taka psychiczna blokada.Na mnie działa :!: :twisted:
-
I chyba tak też zrobię. Do końca świąt nie jem nic słodkiego. To tylko trzy tygodnie dam radę :D Przypomniało mi się jak to kiedyś najadałam się i czułam się wiecznie ciężka i pełna :roll: Teraz też się tak czuję ale wiem, że jutro mi przejdzie. Zdecydowanie wolę czuć małe ssanie w żołądku i uczucie lekkości. Nigdy więcej się nie będę przejdała jak kiedyś :twisted: Fuj wstrętne uczucie. Może to mi pomoże nie przejeść na święta. O ludzie jak ja przypomnę sobie niektóre święta. Człowiek jadł, jadł i jadł :shock: Nie zdąrzył strawić jednego posiłku wciskał następny i po każdym posiłku ciasto :shock: Nie, nie, nie, stanowcze nie :!:
Moje plany na święta są następujące.
Do 23 jestem nadal na diecie i jem to co zwykle. To nic, że będę w domu pełnym ciasta i ciastek (które zresztą pewnie sama będę piekła :wink: ), wielkich koszy- prezentów z różnymi pysznościami (mój tata zawsze takie dostaje a w nich, kiełbasy, suszone grzybki, żurawina, martini i inne alkohole, ale martini to ja uwielbiam, słodycze np. toffifi, czekolady Lindta, pralinki Lindor, rafaello, ferero rocher, czyli wszystko co najlepsze :D ). Uh...ale będzie miło :wink:
W wigilię postaram się nie przejeść na kolację. I tak pewnie będę jadła tylko barszcz z uszkami i pierogami jak co roku. Hehe nic innego nie potrafię w siebie wcisnąć. Ale to chyba nie jest jakoś straszne kaloryczne prawda? Później święta...no cóż tu już nic nie postanawiam, bo ciasta chyba nie odmówię.
A od 27 postaram się znów wrócić do diety. Bo wiecie, dla mnie święta trwają aż do sylwestra. I zazwyczaj jadłam przez te dwa tygodnie świątecznie, czyli codziennie ciasto. Nic dziwnego, że się tyło :roll: Tym razem tak nie będzie. Powracam do diety i będę chodziła na basen :D Żeby trochę ruchu będzie. Bo aerobiku nie będzie, więc chociaż tyle dobrego.
Sylwester wiadomo :D
A od 3 stycznia znów ścisła dieta połączona z ukochanym aerobikiem. I startujemy z wagi 60kg mam nadzieję :D
Ulala ale się rozmarzyłam...hehehe :lol: Zobaczymy co to będzie z moimi postanowieniami. No ale w końcu mi wolno sobie pomarzyć :wink:
Powróćmy do teraźniejszości. Czytałam na wątku u Kitoli o diecie 5 dniowej. I chyba jej spróbuje. Ale muszę zacząć od piątku. Jak jej nie znajdziecie to później napiszę o co chodzi. Tylko jeszcze nie wiem czy od tego piątku czy następnego. Ale jeszcze przed świętami, żeby troszkę się oczyścić.
Dobranoc:*
-
Witam Cię Newa na Twoim wateczku :)
No widze , że plany na świeta juz rozpisałaś , wiesz chyba i ja musze to zrobic , bo szczerze mówiąc obawiam sie troszke tych świąt :x
Ja ogólnie za słodycze sie nie chytam wiec od czasu do czasu jakąs malą czekoladke do ust wezmę :)hmm a co do placuszków oj to będe musiała uważać i to bardzo.
Ale wiesz zrobie sobie własnego placuszka :P Na moje urodzinki mama zrobiła mi sernika na zimno tylko z serków homo i z galaretka na górze no i brzoskwinki więc nie wydaje mi sie żeby był aż tak kaloryczny jak sernik z bakaliami czy jakiś torcik orzechowy ( mój ulubiony).
A w Wigillie napewno zjem barszczyk , uszka , karpia -mnim mnim ślinka mi leci jak pomyśle o Tym .
No i może namówie mame,żeby wystawiła coś mało kalorycznego na stół hmmm tylko co :?: :roll: Pomyśle o Tym :)
-
Niezłe plany :lol: Ja jeszcze nad tym nie myślałam.W Wigile postaram sie nie przejesc-ale na pewno barsz z uszkami zjem.No i rybke po grecku.Reszty nie lubie.Natomiast w swieta MUSZE sobie odmówic słodyczy.Zrobie sobie desreki z galaretki bez cukru i owocków.Zjem suszone owoce.Bo jak zjem 1kawałek ciasta-to nastepne bede pchała w siebie az do bólu-dosłownie.I bedzie gadka-od jutro dieta.A tak naprawde to dopoki bedzie ciasto-tak długo dieta bedzie "od jutra".A jak wspomniałas o 2-u tygodniowych świetach-u mnie jest tak samo :cry: :lol: :lol: Te świeta beda dietkowe-na Wielkanoc sobie popuszcze :lol:
Miłego dzionka :lol:
-
Evelinqa gratuluje samozaparcia. Ja bym chyba nie mogła odmówić sobie piernika na święta. Jeszcze jak sama będę go piekła to muszę wiedzieć jaki mi wyszedł :D I inne ciasta też. Więc ciasto, słodycze będą na pewno, oby tylko nie w za dużych ilościach. Już się nie mogę doczekać... Słucham sobie świątecznej muzyczki i myśle jaką sprawie radość innym prezentami. Dla mnie Gwiazdka jest fajniejsza niż Wielkanoc. Zawsze bardziej przeżywam i cieszę się na to święto.
U mnie dzisiaj nie było super wzorowo z dietą. A to wszystko przez owoce a ściślej rzecz ujmując klementynki. Kupiłam sobie wczoraj i są takie pyszne, że ciągle je jem. Rano 2 godziny po śniadaniu byłam już głodna, więc zjadłam banana i klementynki. Póżniej drugie śniadanie, trzecie (hehehe...zaraz wyjaśnię), teraz obiad i znów klementynki. Na szczęście już mi się kończą, więc nie będą kusiły :wink:
A o co chodzi z 3 śniadaniem. Pewnie pomyślicie sobie, że ciągle jem (no fakt ostatnio tak jest). Ja właściwie nie nazywam posiłków, bo wiadomo jak to jest w życiu studenta. Czasem obiad je się o 12 a czasem o 17. Staram się jeść co 3 godziny. A to co jem zależne jest w bardzo dużym stopniu od tego czy akurat jestem na uczelni czy w domu. Codziennie jem ciepły posiłek tzn. obiadem :) A czasem zdarza się (tak jak dzisiaj), że zjadłam 3 posiłki, których nie można nazwać ani obiadek ani kolacją, więc są śniadaniem. Hehe zamotałam troszkę ale wiecie o co chodzi. Rano zjadam śniadanko, a później jak mam dużo zajęć dwa posiłki na uczelni, więc kanapki za obiad nie można uznać. Więc obiad jem o 17 co właściwie powinno być i jest moją kolacją :D Dobra nie mam zdolności czytelnego przekazywania moich myśli :wink:
Także z jedzonkiem na dzisiaj koniec. Wieczorkiem aerobik i sauna :D
-
Witam!
Zrozumiałam Cię idealnie! A kiedy wybierasz się na następne zakupy? Chyba wcześniej niż za 2 tygodnie po spodnie :)
Może podpowiesz mi jakiś prezent dla mojego mężczyzny? Bo ja to nie mam zielonego pojęcia, niestety :(
I miałam jeszcze tyle do napisania i nic już nie pamiętam :lol: Jak sobie przypomnę to napisze.
Ahaaaaa muszę Cię z tą wagą gonić! Ale jutro ważenie, więc mam nadzieję na spadek :D
Wiem co jeszcze. Dobry Świąteczny plan :D Też bym musiała zrobić...
-
Newa, gratuluję planu na najbliższy miesiąc, świetnie to sobie obmyśliłaś, tak pięknie to brzmi.. też bym tak chciała.. :D ale nie dałabym rady.. całe 3 tygodnie bez słodyczy.. hmm.. zobaczymy :!:
;)
-
OD 2 DNI MAM DOŁA :cry: :cry:
-
Squalo, VoicaTortoa dziękuję bardzo za odwiedzinki i zapraszam jak najczęściej :D
Squalo z tą wagą to nie do końca tak kolorowo :? Od dwóch dni mi dieta nie idzie a to za sprawą zbliżającego się okresu. Oby w końcu :!: Także na wagę na razie nie wchodzę, w sobotę tradycyjnie się zważę i mam nadzieję, że waga się ustabilizuje i będzie równo 62 :D A później to już z górki :wink: Ale cel mamy podobny, więc będziemy się goniły nawzajem :lol: A po spodnie wyprawę zrobię 15-16 grudnia :D
VoicaTortoa no właśnie pięknie brzmi, ale czy wyjdzie? Pewnie, że wyjdzie :D Co ma nie wyjść. Co to są 3 tygodnie. Słodycze? Jakie słodycze? Przecież my nie lubimy słodyczy :wink: Te święta będą nasze :D
Mikamaly a co to się dzieje? Jakieś sprawy osobiste? Zaraz sprawdzę na Twoim wątku może tam coś się wyjaśni. Trzymaj się, jesteś dzielna dziewczynka :wink: <przytul>
Uff jak dobrze, że ten dzień już się skończył, bo myślałam, że wszystko z lodówki wyjem. Rano to jeszcze sobie pozwoliłam na dodatkowe klementynki, banana, kilka orzechów włoskich, ale wieczorem już nie. A o 18 miałam mega kryzys. Ależ jestem z siebie dumna, że wtedy nic do ust nie wziełam :D Normalnie mnie nosiło. Idę do kuchni a tam te pyszne klementynki, banan, orzechy włoskie (jakoś ostatnio mi posmakowały), pyszny chlebek, kotlet z kurczaka...noramlnie wszystko mnie kusiło. Otwieram szufladę a tam mikołajki z czekolady :twisted: Ale mówię sobie nie mogę im ulec bo znów dzień zmarnowany i tak pewnie do świąt by było. Dlatego zrobiłam sobie zieloną herbatę i zgasiłam wszelkie pokusy. A później aerobik, sauna i teraz nie chce mi się już jeść. Jesteście ze mnie dumne? :D Jutro będzie jeszcze lepiej. Zostały mi tylko dwie klementynki, więc pójdą na drugie śniadanie i koniec z nimi :)