Ja nie czuję wiosny, absolutnie! U mnie dziś cudnie pada :D A poza tym zapowiadają w końcu śnieg i mróz! <jupi> Za jakiś tydzień lub dwa :D
Kupiłam SHAPE'a, zobaczymy czy się zastosuję do wskazówek :)
Wersja do druku
Ja nie czuję wiosny, absolutnie! U mnie dziś cudnie pada :D A poza tym zapowiadają w końcu śnieg i mróz! <jupi> Za jakiś tydzień lub dwa :D
Kupiłam SHAPE'a, zobaczymy czy się zastosuję do wskazówek :)
Czekoladoholiczko ja bym chciała tą matę do ćwiczeń i hantelki. Chociaż ze mnie taki leń, że wątpię w to, że się sama zmobilizuję i zacznę ćwiczyć. Choć sobie obiecałam, że będę. Ale ciężko mi to przychodzi. I słuchawki sportowe też mi się podobają. Ale to bardziej na wiosnę jak może znów zacznę biegać. Na razie ich nie potrzebuję.
Squalo a ja nie chce zimy :( Nie mam kozaków i nie lubię mrozów. Wolę zdecydowanie taką pogodę jaka jest teraz. Tylko, że bez deszczu :) Hehe ja to mam wymagania :wink:
Życze powodzenia we wprowadzaniu złotych rad Shape`a w życie :D
A ja po aerobiku. Oj ciężko dzisiaj było a to dlatego, że strasznie duszno było i słabo mi się robiło co chwilę. Myślałam, że padnę tam. I zamiast cieszyć się z ruchu to męczyłam się, żeby nie zwymiotować albo nie zemdleć. Grrr nie lubię takiej duchoty :x Ale poza tym fajnie było :D I czuję wszystkie mięśnie. Nóżki, brzuszek, ręce. To chyba po wczorajszej siłowni.
Dietka ok. Trochę musiałam się zmuszać do jedzenia, bo coś apetyt straciłam. Chyba naprawdę będę chora, bo rzadko mi się to zdarza. Na nic ochoty nie mam :? Kupiłam świeży chlebek i normalnie to zjadłabym go zaraz po przyjściu do domu a dzisiaj go nawet nie ruszyłam. Słodyczy też mi się nie chce. Dziwne zjawisko. Zobaczymy na jak długo.
Newa, miejmy nadzieję że się nie rozłożysz :> Mi chpróbsko pokrzyżowało wszystkie "odchudzające" plany :/
No cóż. Po rytualnym ważeniu i mierzeniu sprawa się przedstawia następująco: W stosunku do zeszłotygodniowego ważenia mam 0.9 kg mniej :>
Niestety w stosunku do ostatniego mierzenia z 16 grudnia mniej więcej 1,5 cm więcej w każdym miejscu, abuu...
No ale nic, jakoś przezyję :> Właśnie jestem po śniadaniu - jadłam m.in. kanapkę z pasztetem sojowym - ciekawa rzecz, a kacl ma 2 razy mniej niż zwykły pasztet. Chociaż ja chyba mimo wszystko wolę mięsko :]
Od rana przymierzam się do nauki - w następnym tygodniu jeszcze nie mam żadnych kół, ale od 15 st szykuje się niezły hardkor... Dlatego spadam w książki :P
Mam nadzieję że uda mi się pogodzić jakoś razem naukę, gotowanie, siłownię i aerobik:>
Ps. Ja też nie chcę zimy :p
zima ??? nieeeee :D
Witam po długiej przerwie :) wiem nalezy mi sie kopniak w pupe ;)
widze że u Was ładnie dietkowo, oby tak dalej :)
Newa a ty nam sie tam nie dawaj chorobie :)
Ja tez lubie gdy po ćwiczeniach czuje wszystkie miesnie , przynajmniej wiem ze zadziałalo :P
[color=green]Hej laski :wink:
Już mi lepiej, odpędziłam chorobę (mam nadzieję). Apetyt mi dzisiaj dopisywał...niestety :roll: Zjadłam trochę za dużo, ale nie było to rzeczy zakazane, więc nie jest tragicznie. Jutro będzie lepiej. Wypiłam dziś 3 kawy ale Ricore i dzięki temu spać mi się w dzień nie chciało. Na co dzień nie piję kawy, ale ta mi wyjątkowo posmakowała i piję ją dla smaczku :wink:
Cały dzień spędziłam przy biurku pisząc projekt i przepisując wykłady na zmianę. Może to nie jest typowa nauka, ale zawsze coś zrobiłam a nie tylko udawałam, że coś robię. Jutro będę niestety musiała zakuwać do kół :(
Pgosiu przypomniałaś mi o pasztecie sojowym. Zupełnie zapomniałam o jego istnieniu. A kiedyś jadłam namiętnie, bo byłam przez 4 lata wegetarianką :D Kupię sobie przy następnej okazji. A kotlety sojowe...mmm najlepsze z ogórkami kiszonymi :wink:
Mi też się kiedyś wydawało, że aerobik zabiera za dużo czasu, ale to bzdura. Słyszałaś pewnie o takim stwierdzeniu, że im więcej ma się zajęć, tym więcej ma się czasu. Tzn. można go lepiej rozplanowac i wszystko da się zrobić. Ja chodziłam na aerobik w klasie maturalnej i wszyscy mi się dziwili. Koleżanki mówiły, że chciałyby ale szkoda im czasu. A tym czasem to ja lepiej się ze wszystkim wyrabiałam, mimo że zabierał mi on 2,5 godziny 3 razy w tygodniu. Teraz tez nie mam zamiaru rezygnować z ruchu bo sesja się zbliża. Wręcz przeciwnie. Moja koleżanka, która chodzi ze mną na aerobik i siłownię już zaczyna się wykruszać. A chodzi ze mną od środy :wink: Miałyśmy iść dzisiaj na siłownię i co? Oczywiście szkoda było jej czasu. Na wtorek też się umówiłyśmy i też odwołała z tego samego powodu. Ale ja tam pójdę sobie sama i zdąrzę się nauczyć. A ona będzie później narzekała, że nie schudła tyle ile chciała. Jej strata. Pgosiu pogodzisz wszystko bez problemu, jeśli tego naprawdę chcesz. Potraktuj tą godzinę na siłowni jako odpoczynek od nauki, jakże skuteczny, pożyteczny i przyjemny prawda?:)
Reniu nie było Cię aż tak długo, ale lepiej nie opuszczaj nas już więcej. Dzisiaj mnie już nie bolą tak mięśnie, mają odpoczynek, ale w przyszłym tygodniu znów dostaną w kość. Od poniedziałku do piątku codziennie :D
Newa ładnie napisałas o tym czasie :) Masz całkowita racje tak jest jak piszesz . Często miałam tak ze po pracy przyszlam do domku i tracilam czas a póżniej narzekalam że nie mam na nic czasu ... Ja uczęszczanie na kurs tańca tez traktuje jako rozrywka a nawet powiem,że jako ucieczka od rzeczywistości ktora często bywa szara , nudna. Na kursie moge sie totalnie wyluzowac, odpocząc, uśmiac po pachy z mojej młodszej siostry i wogole jest super a świadomośc tego ze z kazdym spotkaniem moje nabyte umiejetności taneczne sie poszerzają, doprowadza mnie do zadowolenia :):):) zawsze chciałam tanczyc , podoba mi sie to ale nigdy nie wiedzialam jak a teraz :) rewelacjaaaa.....
Na studiach mam bardzo dobry przedmiot ZARZADZANIE CZASEM w sumie byłam tylko na ostatnim wykładzie i bardzo tego żałuje bo było super. Teraz przygotowuje sie do egz i czytam ksiązke mojego wykladowcy . I jedno co utkwiło mi w głowie to fakt,że planowanie organizacji czasu pozwala nam na zaoszczędzenie nawet 1 h :lol: :cry: :cry: świete słowa :) I wiesz co postanowilam ze w nowym roku kupuje kalendarz i organizyje swój czas , zobacze jak na tym wyjde :)
Ale sie rozpisaam ..... :oops:
Fajnie, ja też chciałabym mieć takie przedmioty :] Póki co wkuwam mniejszosi i organizacje międzynarodowe na geografię polityczną :/ Newa, masz rację z tym czasem, ale mnie naprawdę przeraża ten materiał co się go mam nauczyć :/ Chyba się na coś zapiszę dopiero jak się sesja zacznie, wtedy powinno trochę spokojniej. Najgorszy będzie przyszły tydzień :/
Dzisiaj miałam wpadkę: babcia wczoraj przniosła wór ciasteczek i całe to wczoraj trzymałam się dzielnie, ale dzisiaj zjadłam ich chyba z 7 i to jeszcze pod wieczór :/
I w ogóle mnie wieczorny głód dopadł, już sobie nawet wyciągnęłam 2 kromki chleba i masełko, ale w ostatniej chwili sie powstrzymałam i zjadłam za to pół pomidora :P
Witajcie :)
Reniu fajny przedmiot :wink: Mi czasem planowanie nie wychodzi, ale jak wiem, że muszę albo chcę to zrobić to już bardziej. Teraz mam motywację na naukę. Jak zdam sesję za pierwszym razem to pojadę na kilka dni do Krakowa. Kocham Krakow :D Przepiękne miasto.
Jeśli chodzi o Twoje tańce to doskonale Cię rozumiem...naprawdę. Ja na aerobiku też dużo tańcuję, bo to właściwie jest aero dance :) I też odrywam się od rzeczywistości, odprężam się, odstresowuję, rozwijam swoje ciało i duszę i naprawdę daje mi on 10000000% satysfakcji, dlatego ciągle piszę, że go kocham :D I nigdy dobrowolnie z niego nie zrezygnuję. Nawet jak będę na skraju nędzy to wydam te pieniądze na ten karnet. A dla studentów to jednak spora sumka.
Pgosiu nagana za ciasteczka i pochwała za chlebem z masłem :D Wyszłaś na zero :wink:
Ja też mam sporo nauki i do jednego egzaminu muszę nauczyć się kilku książek. Ale jakoś spróbuję zaplanować tak czas, żeby się udało wszystko zrobić. Po sesji jak się zapiszesz to też będzie dobrze :)
A mi dieta na weekend nie za bardzo wyszla :? Nie jadłam słodyczy, ani bardzo kalorycznych rzeczy czy zakazanych typu biały chleb itp. Chodzi o ilość. Zrobiłam sobie sałatkę. Pomijając majonez light (niewielkie ilości) była dietetyczna i zdrowa. I jakoś nie potrafiłam zjeść jej tylko trochę, bo ciągle sobie dokładałam. Chyba nie mogę jeść sałatek, bo nie wiem ile to jedna porcja. Do tego uczyłam się do późna 12-1 w nocy i jak zjadłam ostatni posiłek o 17 jak to mam w zwyczaju to już o 22 byłam głodna a wiedziałam, że przede mna jeszcze kilka godzin nauki, więc jadłam jeszcze coś :( Oj źle się z tym czuję. Mam dzisiaj duży brzuch i jakaś taka ciężka się czuję. Chodziła mi po głowie głupia myśl, żeby zrobić sobie jeden dzień głodówki, ale stwierdziłąm, że to żadne wyjście. Po pierwsze za często to by było i organizm mógłby mi się zbuntować. Po drugie muszę dalej wkuwać, więc mogłabym wieczorem nie wytrzymać i się rzucić na jedzenie a to byłoby jeszcze gorsze. Więc grzecznie zjadłam na śniadanie owsiankę :) A na drugie wciągnę chlebek pumpernikiel. Wieczorem opiszę Wam jakiego miałam dzisiaj pecha, ale to później, bo czas goni.
Haj Newa
doskonale Cie rozumiem... ja jak sie ucze, to drzwi do lodówki prawie sie nie zamykaja... bo to zawsze dobrze jak sie ma wynmówke i mozna sie oderwac od obowiazku, cos przygotowac i zjesc smacznego..gorzej jest jak co chwila latam do kuchni- to cos slodkiego, to potem ostrego to przekaska, to kanapeczki itd... nocne jedzenie to straszna sprawa!...a do tego podczas nauki to jeszcze sobie tlumacze-ze przeciez moj organizm potrzebuje, wiec to ok, ze nawpierdzielalam sie jak mały prosiaczek 8)
nie rób sobie głodówki, nie nie nie :D
A co do późnych pór podczas uczenia się i głodu, to na mnie działa wielki kubek herbaty z cytryną i słodzikiem. Ale nie przejmuj się, że coś zjadłaś, przecież musisz mieć czym myśleć :-)
życzę powodzenia jutro!