Ćwiczę, ćwiczę, a przynajmniej staram się zmobilozwać jakoś, żeby dupsko ruszyć. Najgorzej jest mi zawsze zacząć po przerwie

julix - jestem wolontariuszką w częstochowskim schronisku dla zwierząt, razem z koleżankami założyłyśmy też oddział fundacji pomagającej zwierzakom (oddział, bo Fundacja For Animals jest z Katowic )

11 kwietnia:
- 3 wafle ryżowe
- 2 plasterki wędliny
- 2 rzodkiewki, szczypiorek
- kawa z cukrem
- na II śniadanie 200 ml mleka z 3 łyżkami musli
- pierś kurczaka
- 5 łyżek ryżu
- surówka z kapustu, marchwii, jabłka
- lód Big Milk (91 kcal)
- jabłko

Ruch: 2h na rowerze

Dziś wyprawiane są imieniny babci (zimna Zośka ), ale obiecałam sobie, że spróbuję tylko szarlotki... Jest jeszcze sernik i makowiec ale nie kuszą mnie na szczęście

Ciągle walczę z nadmiernym aptetytem potabletkowym. Ale moze rzeczywiście coś w tym jest że nowsze tabletki nie zatrzymują wody i nie puchnie się - tak na oko wydaję się sobie bardziej "wklęsła" . A waga bez zmian 51,7.