-
Jeszcze dokładnie 2 tygodnie gipsu!....
a jutro mnie do pracy wzywają, i co to za chorobowe ja sie pytam????
Nawet nie można ze złamaną nogą w domu odpocząć...no nic wzywają, trzeba jechać, taki rynek mamy.
Ale nie ma tego złego, przynajmniej poskaczę po schodach o kulach...też sport, spocić się można jak przy skakaniu na skakance, a ten stres...przewrócę się na tym schodku, czy dopiero na następnym?
Dzień przyjemny, zjadłam dziś super lekki obiad, a pożywny...no bo o kości dbać teraz trzeba...punktów nie wyjadłam, a powinnam, może jutro nadrobię. Ponoć jak się nie wyjada punktów to niedobrze, bo się tłuszczyk odkłada mimo wszystko.
Do słodkiego nie ciągnie, zwłaszcza, że łyżkę miodu 3x dziennie mogę zjeść za free...wystarczy.
-
Stanowczo nadal nie mam ochoty wchodzić na wagę aż do zdjęcia gipsu, ale wydaje mi się...a sprawdziłam to na świeżo upranych jeansach...nie przytyłam!!
A to, z unieruchomioną nogą jest dla mnie wielkim sukcesem.
Siedzenie w domu wyprowadza mnie z równowagi i postanowiłam od poniedziałku wrócić do pracy i mieszkanka....poza rodziacmi)
Tak więc dostęp do żywności będzie ograniczony...duuży plus!!!
Biorę ze sobą zapas zdrowego jedzenia w postaci płatków, chudego mleka, suchego pieczywa wasa, pupernikla, i innych takich sałatek zielonych i pomidorków.
Od warzyw nie utyję, a jeśli chodzi o potrawy mięsne, to raczej nie zatęsknię..a jeśli już to w porze lunchu wyskoczy ktoś na naszą stołóweczkę po jakiegoś schabowego
Praca siedząca, więc mam nadzieję, że nóżka za bardzo nie ucierpi. A FIRMA też pewnie uszczęśliwiona będzie, bo porządek zapanuje wreszcie na "budowie"...
Tak więc do pracy rodacy!!!!
Punktowanie póki co idzie nieźle...
choć zawsze uważałam się za niejadka słodyczy ukazała się wielka prawda!!!
W ciągu tygodnia, zamiast dozwolonych 14 punktów słodkich zjadłam aż 20!!! o zgrozo.
Tak więc już znam słabe punkty swoje...minął dziś już pierwszy tydzień. Bilans całkowity wyszedł i tak na plus dla mnie...zaoszczędziłam chyba z 5 punktów a to w sam raz jest...jako,że nie można za wiele oszczędzać, bo robi się niezdrowo.
Nie głodzę się, jem co lubię, łączę wszystko jak chcę i jak lubię...jakie efekty???...zobaczymy ...17 listopada wchodzę na wagę!!!
Oby było mniej!!!,....choć po siedzeniu na czterech literach ponad 2 tygodnie nie liczę na spadki...oby tylko nie było wzlotów!!!
-
Praca, praca, praca……
Jak ludzie mają się zdrowo odżywiać, skoro nie mają na to czasu??
Ostatnie tygodnie spędzone w domu zaszczepiły we mnie ten styl zdrowej żywności, jedzenia o starych porach i w ogóle…
No ale, wszystko co dobre…..
Moje posiłki poniedziałkowe wyglądały następująco:
Śniadanie: płatki z mlekiem z dzwonkiem telefonu w tle (jeszcze w domu), a ja w biurze po południu obiecałam, że będę...ale dzień pracy to dzień pracy…nie ma zmiłuj. Tak więc w stresie zupka spożyta została.
Drugie śniadanie: kierowca się już spóźnia godzinę, więc nerwowo czekając zjadłam całe 3 kromki chleba z pomidorem. Kawy jak dotąd nie zdążyłam wypić. (Póki co z domu zdążyłam się przemieścić na miejsce „odbioru”).
Dotarłam do biura już na 14 i o z grozo…moje biurko wyglądało jak po nalocie niezidentyfikowanych nosicieli materiałów papierowych!!! Po wstępnym odkopaniu się, kochana sekretarka przyniosła lunchyk/obiadek. Filecik z kurczaka i sałatkę. Nie powiem było całkiem niezłe…ale smakowałoby znacznie lepiej, gdybym w międzyczasie nie odpowiadała na NiecierpiąceZwłokiPytania. A wiszący nad głową kolega nie wpływa najkorzystniej na trawienie!!! (efekty spożywania posiłku w miejscu pracy!)
Kolacja: Wisząc w Excelu posiliłam się przygotowaną rano razową bułeczką z Bieluchem (wiedziałam, że biura wcześnie nie opuszczę). Zapiłam na koniec dniówki o 20 tej wszystko kefirkiem Light i spokojnie obejrzałam Szymona Majewskiego-w sam raz zdążyłam (z laptopem na kolanach….no bo tabelki!!!)
I przepraszam, że spytam? Które z powyższych dań dobrze wpłynęło na mój układ gastryczny???...podejrzewam, że żaden!!
Suma summarum punktów zjadłam jakieś 16, więc 3 poniżej normy, ale jakoś mnie to nie cieszy.
Alee, to było wczoraj. Dziś kolejny piękny dzień.
Tym razem udało mi się na szybko wsunąć cały jeden krążek ryżówy z białym serkiem(nadrabiam braki wapna, no i wzmacniam kość!).
Profilaktycznie w biureczku kanapka z łososiem, jabłko i kefirek (i znów to wapno). A to wszystko profilaktycznie jakbym kolacje miała z szefem jeść , albo nasza kochana sekretarka się zbuntuje i obiadu nie będzie, albo stołówka nawali i poda odgrzewane kluchy….
Przezorny zawsze ubezpieczony….dniu…trwaj!!!
Kolejne spokojne dni: piątek-poniedziałek. Korzystam z wolnego póki mam (do Świąt mogę zapomnieć) i wracam do rodzinki już w czwartek wieczorem, żeby do biura we wtorek wrócić.
A potem…..od środy nóżka uwolniona, znów lekka i miejmy nadzieję –stabilna!!!
-
Witam;]
Poczytalam wszystko i powiem Ci kochana, ze jakos nie przekonuje mnie ta dieta punktowa. Moze dlatego, ze uwazam, ze lepsze jest ograniczanie kalorii. A tak na prawde to po prostu jesc zdrowo i niskokalorycznie. Na 1000-1200 kcal schudlam dosc szybko - bo w ciagu niecalych 3 miesiecy - 14 kg. No i oczywiscie codziennie cwiczylam ( czasem zdarzalo sie, ze nie, ale to bylo malo takich dni ).
Wiem jaka zmora jest jedzenie w pracy. Dla mnie bylo straszne. Pracowalam od 8-16 ( najczesciej do 18-19, rzadko udalo sie wyjsc normalnie z roboty ). Generalnie do tych godzin w miare lekko jadlam, ale pozniej sie obzeralam. Do tego mieszkalam z chlopakiem i mialam zbyt slaba wole by nie jesc tego co on. Dopiero jak zamieszkalam z kolezanka to wzielam sie za siebie.
Najwazniejsze ze niedlugo sciagna Ci gips i bedziesz mogla zaczac cwiczyc. Na poczatku bedzie ciezko ale dasz rade.
Mi jest teraz strasznie ciezko wrocic do diety. No ale musze sie wziac za siebie zeby nie odrobic tych 11 kg.
Obecnie nie pracuje tylko siedze w domu i koncze prace magisterska. Dobija mnie juz to siedzenie w domu. Niby mam sporo wolnego czasu, ale zrobie to i tamto i jakos dzien mija.
Damy rade
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
-
Heja !
Też byłam do niej sceptycznie nastawiona. Nie chcę jej ani chwalić ani ganić póki co…dam jej szansę myślę, że opinię wydam najwcześniej po 2 miesiącach. Pierwszy miesiąc z gipsem, drugi już bez. Jeśli nic się nie ruszy to przestanę się tym bawić.
Po tych dwóch tygodniach zauważyłam, że jak najbardziej ta dieta wpływa na to, że wybieram zdrowe i niskokaloryczne produkty. Właściwie to nigdy nie było dla mnie problemem. Liczę też kalorie jednocześnie z tą dietą i jeszcze ani razu nie przekroczyłam 1200 kalorii, częściej jest w okolicach 1000.
Moim problemem jest raczej brak motywacji do ćwiczeń, a to jest wydaje mi się kluczem do sukcesu. Dlatego też odwiedziłam Twój wątek, bo stwierdziłam, że z takim nastawieniem na pewno mi się uda!. Sam fakt, że zaczęłam brzuszki męczyć. W piątek dopiero będę mogła zerknąć na ćwiczonka, bo w biurze niestety nie mam jak…biuro małe, a ludzi dużo i monitor jest pod obstrzałem
Co do jedzenia w pracy. No nie jest najlepiej, a w domu już się nie objadam bo na prawdę nie potrafię jeść późno. Kurcze jak sobie pomyślę, że mając lat 17 miałam w pasie jakieś 60 cm, a teraz prawie 80!! Masakra!.
Rozumiem też Twój ból z obroną…ja się broniłam w styczniu, co prawda wtedy pracowałam, ale często brałam wolne i wtedy przyznaję dzień strasznie szybko leciał…a praca wcale nie posuwała się dalej
Trzymam kciuki i za pracę nad mgrką i utrzymywaniem wagi!
-
nie cierpię lekarzy!!!!!!!!!
Dzisiejsza diagnoza:
"no moja droga minimum 22 listopad, ani dnia wcześniej...nóżka się chce zrastać"...jestem obrzydliwie wściekła!!
Postaram się pozostać przy dobrym humorku...
a taaakie plany miałam!
Dół jak nic....tydzień dłużej zmagań niż myślałam (wstępnie) plus leki....
Tak więc znów wolnego więcej niż myślałam.
Chyba jeszcze skorzystam...
Pozdr.
-
Będzie lepiej
Cześć,
nie martw sie nogą napewno będzie lepiej...
Co do twojej wagi przy twoim wzroście nie jest taka zła Apropo pobytów za granica ja coprawda byłam w Grecji a nie Hoandii i byłam przekonana ze jedzienie tam jest bardzo zdrowe po czym sie rozczarowałam wszytko opływało tuszczem... dlatego przez 1,5 miesiaca pobytu w Grecji schudłam 7 kg nie mogłam patrzec na to ich jedzienie... niestety teraz mi sie troszke przybrało ponownie ale jestem optymistycznie nastawiona i licze na to ze uda mi sie zrzucic co nieco ....
Pozdrawiam
-
Dzięki!
Ja na wagę ajkoś bardzo nie narzekam....nie powiem chętnie bym schudła...ale największy ból to tłuszczyk,który się odłada i to z nim chcę walczyć...
Dam radę wiem, ale z tą nogą jest to trochę utrudnione...
Ale!...nie użalam się nad sobą.
Mam silną motywację...zaczynam ćwiczyć..póki co, ćwiczenia nie angażujące nogi..będzie ok!
-
Zmykam dziś do domu...jakoś wizja gipsu przez tydzień dłużej mnie zdemobilizowała...już mi się nie chce pracować.
Wracam do biura we wtorek, więc jutro i w poniedziałek mam czas dla siebie!
Dziś wieczorem przyjedzie po mnie coś co nazywam "przelotnym" facetem.
Czy Wy też trafiacie tak często na tak okropnie niezdecydowanych facetów....
Nawet nie mogę powiedzieć, że przyjeżdża po mnie mój mężczyzna, bo wiem, że nim nie jest i nigdy nie będzie...a mimo wszystko jakoś nie potrafię go "spuścić w kanał". Tak mi się marzy jakiś związek z zaangażowaniem z drugiej strony....
Może kiedyś...
Dziś jestem po mleczku z płatkami i kotlecikiem ze stołówki firmowej...chyba niezbyt niskokalorycznym
Brzuszki męczę codziennie i takie inne wygibasy nie meczące nóżki też.
Jest dobrze..tylko data ważenia została przełożona na 24.11....
papap....i uciekam do domku.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki