-
Myszko - do wtorku
Tussiu - cóż :oops:
Ania, wiem, wiem, pojedziemy po południu bo w dzień mała śpi. A spacer przedpołudniowy zaliczony, więc chyba możecie mnie rozgrzeszyć
Rolini, jak skończysz malowanie, to pokaż fotki, bo mi już tylko ciagle w głowie remont i remont, może będziesz moją muzą ;)
-
Zostało mi pół kubka kislu po Emilce... ale mi język do dupy ucieka. Taki pyszny, jabłkowy... Mała codziennie zjada cały słodki kubek, czasem kisiel, czasem budyń. Specjalnie kupuje kubki, żeby nie robić za dużo i nie zjadać, choć to nieopłacalne. A ta cholera mi dziś zostawiła pół kubeczka...
Jak ona tak, to chyba sobie rozpracuję zwykłe paczki kisielu - będę je dzielić, skoro i tak mam wyrzucać (znając życie, to wyrzucę do swojego brzucha)
-
asiu
a probowalas robic sama kisiel?
nie taki z papierka, tylko z owoców, soku i mąki ziemniaczanej?
wtedy mozesz taki kisiel wlaczyc do swojego menu przez caly dzien i kontrolowac cukier i dodatki :) i zdrowiej dla malej i smaczniej (to akurat pulapka)
-
Nie próbowałam, moze warto - już kilka osób mnie namawiało. Zobaczymy, jak mała jutro będzie spokojna, to spróbuję. A tamtego kisielu nie zjadłam, jeszcze stoi. I postoi, bo teraz idę sobie zrobić drugie śniadanie, wiec nie będę miała na niego ochoty.
I dzielnie siedzę nad magisterką
PS - Mam na imię Agnieszka, ale to tak tylko. Nie ma sprawy :D
Kurcze, nie umiem się przyzwyczaić do formy "kisielu", zawsze mówię "kiślu" Zna się ktoś na polskim i mi wytłumaczy??
-
Athshe ale te kisiele nie mają dużo kalorii :)
-
kubeczek ma ponad 100
Ale i tak zjadłam
Dzis dzień w normie. W sumie:
4 kanapki z polędwicą drobiową (mały chlebek sojowy - jeden kawałek ma około 20g)
1/2 pomidora
1 ogórek
pół kubka kisielu
talerz zupy pomidorowej z ryżem niezabielanej
gotowane żeberka ( kawałek z 3 kośćmi)
2 cukierki typu ferrero (jakieś takie podróbki)
moim zdaniem to dopiero około 1000kcal, więc jeszcze trochę mi zostało
-
Athshe to sobie wczoraj pojadłaś :) :)
Miłego dnia życzę :D
-
Witam serdecznie.
Milego dzionka zycze....
100kcal wiecej to nic wielkiego....Czym sie przejmujesz??. Rozumiem gdyby to byla blacha ciasta,ale pol kubeczek kislu????.
Buzka.
-
Kobiety, myślę i myślę od kilku dni i chyba wymyśliłam
Koniec z dietą
Ale dlatego, ze przeczytałam moje przemyślenia początkowe - te z listopada. Marzeniem było schudnąć 10kg, schudłam ciut ponad 15, czyli jest
marzeniem było BMI w normie - jest
Marzeniem były zwykłe ciuchy (kupione w zwykłym sklepie) - jest
czyli cele osiągnięte.
Waga stoi, ja nie mam siły sobie wszystkiego odmawiać, czeka mnie obrona, rozpoczęcie nowej pracy, prawo jazdy, oddanie Misi do żłobka, nowe mieszkanie=duuuży remont.
Postanowienie - utrzymać wagę nie wyższą niż 67kg - czyli nie żreć co popadnie, nadal mocno się ograniczać, nadal starać się o ruch.
A jeśli w moim życiu wszystko ułoży się tak jak powinni - czyli to co powyżej zacznie działać i pójdzie sprawnie - to tak jak rok temu od 1 listopada na diecie. Dziwne to, ale jakoś lepiej mi się odchudzało gdy było szaro buro i szybko ciemno.
Oczywiście od was nie odchodzę, będę się pojawiać, postaram się nawet codziennie, ale trudno mi latem trzymać dietę, gdy nie pracuję, ciągle wyjeżdżam, ciągle coś robię.
Trzymajcie kciuki, by udało mi się utrzymać wagę. Ja wierzę, że mi się uda. Bo twardym trzeba być, nie miętkim
Tussiu, masz rację - widzisz, u mnie takie myślenie stało sie powoli obsesją, a mimo to jadłam - a to znak, ze ze mną źle i powinnam przestać
A teraz się wam tak na 100% szczerze przyznam, co mnie uświadomiło: Dziś rano Emilka się zadławiła, zwymiotowała (nic jej nie było) i to przeszło bez łez czy strachu. I ja GłUPIA tak sobie pomyślałam, ze co ja się przejmuję, że jem słodycze. Mogę je zjeść i wyżygać!!! (przepraszam, ze tak brzydko to napisałam, ale taka prawda) No i to ostateczny znak, ze już mi na głowę padło i skończyło się racjonalne myślenie. Czyli koniec! Koniec aż zmądrzeję.
A piszę to żeby nie zapomnieć, jak mam ostatnio posrane w głowie
i żeby wam takie rzeczy do łba przypadkiem nie przyszły
no
jutro was poodwiedzam, dziś się muszę wyładować, bo źle mi z tym co sobie uświadomiłam (choć przyznanie sie do błędu to podobno pierwszy krok do wyleczenia :D )
Nie martwcie się o mnie za bardzo, bo skoro to piszę, to chyba całkiem głupia nie jestem, no nie??
-
Athshe :) twój cel juz osiągnięty, trzymam za Ciebie kciuki, że będzie poniżej 67kg :) :)
Zazdroszczę Ci, że schudłaś .... mi nawet tyle się nie udało.....
Buziaczki :D