Witam, witam ponownie! Byłam tu już kiedyś, w tym roku nawet, tyle że bliżej jego początku niż końca. Poprzednio nie odniosłam spektakularnego sukcesu, ale mimo wszystko trochę schudłam, jednak jak wiadomo efekt jo-jo nie pozwala o sobie zapomnieć i znowu muszę stanąć do walki z nadmiarem kilkogramów. Czasu pozostało niewiele (do czego nie będę mówić, powiem tylko, że do czegoś bardzo dla mnie ważnego). Wiem, że nie powinno się odchudzać "na ostatnią chwilę", że tak powiem, że lepiej zmieniać nawyki żywieniowe bla bla bla, ze wszystkim się zgadzam, ale łatwiej się zgodzić niż tak zrobić. Trudno, znowu będę działać na ostatnią chwilę. Może jakoś po nowym roku zacznę działać bardziej racjonalnie, teraz zależy mi tylko na tym, żeby do świąt schudnąć ile się da. Moje metody pewnie będą się wydawać niektórym z Was nieco drastyczne, ale naprawdę nie mam wyboru. Proszę jednak o wsparcie. Równocześnie trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny, które tak jak ja przez całe życie walczą z wagą. Trzymajcie się dziewczyny, pamiętajcie, że w kupie siła, razem damy radę! Ja zaczynam od jutra (od porannego ważenia - będzie wrzask i płacz, ale mam za swoje...). Przechodzę na dietę MŻ (Mniej Żreć), wracam do fitnessu, może wymyślę jeszcze jakieś ćwiczenia. Poza tym sauna w miarę możliwości, L-Karnityna i balsamy antycellulitowe. Byle tylko starczyło mi cierpliwości i wytrwałości. To jest właśnie mój słaby punkt, bardzo łatwo się zniechęcam i daję za wygraną. Pomożecie?