-
Neszta i Wiolka- dziękuje wam za miłe słowa. Przynajmniej mnie nie dobijacie ;).
Z tym oddychaniem to też słyszałam, ale aż tak zaciekle nie próbowałam, tylko koleżanki mnie wachlowały ;).
Wiem, że z dietą b. ścisłą sobie poczekam, a dziś MM nie był, bo mi nie zostawili nic na obiad MMowego (smażone na mące mięso niewiadomego pochodzenia), które i tak mi nie smakowało, więc oddałam psu, więc wale się czołem o ścianę, czemu wcześniej nie pomyślałam, żeby coś innego zrobić. Z drugiej strony stres...:?
Wczoraj się popłakałam, przed wami nie będe udawać trwaldzielki, bo i tak pewnie nigdy się nie spotkamy. Więc popłakałam się z żalu nad własną osobą, bo głupia, nic nie wychodzi i nigdy żaden test większy (czy to matura czy gimnazjalny) nie wychodził. Dopiero coś lepszego mam za całokształt, pewnie nauczyciele z żalu nademną że się ucze i nic nie umiem mi dają coś lepszego :?.
Możecie mi powiedzieć: i tak mam szczęście, bo istnieja na świecie głupki, ja gdyby nie moja paro godzinna harówka bym do nich należała. Bo taka prawda, kumpela co zdolna dziewucha jest, ma takie same wyniki gdy się nie uczy a ja zarywam pare godzin dziennie :? i gdzie tu sprawiedliwość???
I musze przyznać szczerze, jstem jak ten Werter czy inny Gustaw (taaa....pali mi na głowę przez ten polski) bo chce być jedyna w swoim rodzaju, tak mądra że aż błyszczaca, by każdy doceniał moją wiedzę, do tego IQ, które też nie mam najwyższe :?
No i co mam ze sobą zrobić?? :?
I doszłam do jeszcze jednego wniosku. Bo czasami mnie dziwi, jak babki mogą gadać sobie afirnacje czy jak to się tam nazywa, że są dorosłe, że ciało dla nich to jak bariera...no rozumiecie nie? Nie chcą dorosnąć. No i zrozumialam, do tego zgodziłam się. Bo np. też uciekam od dorosłością chorobą, jak ja uwielbiam być chora, a jak już gorączkę mam to w ogóle bosko, wszyscy w około mnie skaczą i w ogóle, a że mam niedobory czegoś tam (jak my wszycy) to też zamiast ich eliminować, to się chwale tym. To samo z dietami, oj jaka biedna Martusia...nic nie je...biedactwo...
Więc musze dorosnąć.
-
no cóż nanuś -gratulacje że angieslki do przodu! co teraz w kolejce czeka?
a dieta...trzymaj się, co? żeby tylko nie tyć, a chudnąć będzie czas po maturze.
Ale wytłumacz mi - po co byc mądrym że aż błyszczącym? po co miec nieziemskie IQ? nie lepiej byc szczęśliwym, prostym zwykłym ale szczęśliwym? ja tam wole byc przeciętna w szkole, a tylko w dziedzinie która mnie interesuje na parwdę się staram zdobyc jak najwięcej informacji, i nauka idzie łatwiej, bo sie interesuję, bo chcę a nie muszę...
-
Moniu-5ego polski, 6ego angielski 23ego wok- wszystko na całe szczęście pisemne i w maju oczywiście ;) Głowa mi odpada od tych panów Tadków :? i dalej nie wiem o co chodzi :D.
No a co do mądrości i inteligencji :]- no nie popadam w przesadyzm, wiem że szczytem moich możliwości to np. 4 z historii i nie becze że chce 6 :P, no a np. moje zainteresowania z wiadomych powodów na razie zawieszone, ale założe się, że wszystko już pozapominałam. Mam jakiś kiepski zapał :?.
-
Nanosvelta,mam to samo,czuję,że nie jestem wystarczająco mądra,ładna,fajna,dobra......tez chciałabym byc idealnai mam jakis dziwny kompleks niższości.... :? i pewnie stąd tez moje prblemy z jedzeniem,poprostu ciągle zajadam smutki,no i nie umiem być asertywna :(
no,ale trzeba walczyc o soebe,w końcu jestesmy jedyne w swoim rodzaju :)
-
Pecora- co Ty gadasz, 60kg. to nie tragedia, chyba że masz 100cm :shock: Patologia to ze mną jest, jak mam zły dzień to potrafie wpieprzyć 4000kcal podejrzewam :?, 3000 jak się ograniczam, a 2500jak się mocno staram ale nie wychodzi :?.
I po co? Dziś jeszcze jakoś poszło, śniadanie co prawda mega giga, bo 4 kromki smażone na jaju w tym jedna z sosem (który i tak był obżydliwy) no i 3 małe wafelki :oops: ale to później, jeny...ale mam brzuch rozepchany :(.
I wiecie co? Przeczytałam w tej książce poleconą przez Nesztę, że organizm oczyszczony, czyli jadł same zdrowe rzeczy jak napcha się czegoś niezdrowego to się buntuje i tak było po moim pół rocznym poście...no i jak autorka napisała, z czasem się przyzwyczaja...mam zaśmiecony organizm :(.
-
Oj, ja mam takie uczucie jak chodzę za pracą - że jestem za głupia, za denna, nie znam kilku języków (ba, jeden znam słabo :oops: ), nie znam ustaw na pamięć i na wyrywki, a wogóle to studia kończyłam zaocznie i kosztowały mnie dużo nerwów, stresu i pracy i były rzeczy, które zdawałam cudem, a byli tacy, dla których to była pestka.
Monia ma chyba rację - nie dajmy się zwariować, tyle, że co ja mam zrobić, jak to inni chcą mnie zwariować :? Ja tylko chcę pracować w swoim zawodzie, a jak słyszę wymagania, to czuję się jak debil, który nic nie umie :(
Ech, coś się popieprzyło w tej Polsce :(
Przepraszam, powinnam Cię pocieszyć, a nie dołować...
Maturę zdasz - to pewne :)
I reszta też się poukłada :)
Buziole i trzymam kciuki
Ula
-
Nan,ja niestety tez ta potrafie żrec :? nie jem normalnie,to pewne,raz jest ładnie a raz az do bólu.....gdy tylko cos mi nie wyjdzie kupuje sobie słodycze :? mysle o jedzeniu praktycznie non stop,przeraza mnie az to czasem :? wiec nie matw się ,sama nie jesteś :wink:
-
My jesteśmy po prostu jak wahadełko - im bardziej odchyli się w lewo, tym bardziej również musi odchylić się w prawo. Od okresów absolutnego kontrolowania wszystkiego, co jemy i pijemy, przechodzimy do okresów obżarstwa. Ideałem byłoby znaleźć złoty środek - jeść umiarkowanie, od czasu do czasu pozwolić sobie na grzeszek, ale nazajutrz odkupić go jakimś wyrzeczeniem. Tak postępują osoby, które nie mają problemów z wagą. Teoria teorią, w praktyce właśnie strasznie trudno przestać myśleć o jedzeniu i potraktować je jak coś normalnego.
-
No narescie wzięłam się w garść. Neszto- wielkie dzięki Ci za linka do tej książki bo wyczytałam tam przepis, który stał się hiciorem :D Otóż prażone płatki owsiane, smakują wyśmienicie, a wystarczy je wrzucić na patelnię (bez oleju oczywiście) normalnie na śniadanie i drugie je zjadłam :D pyyycha ;P.
Kulko- ja właśnie też jestem wściekła na siebie za te języki, żeby chociaż perfekto znać angielski, ale z drugiej strony, żeby znać język trzeba go używać z ludźmi a nie pisać sprawdziany...więc jak wyjade to się naucze :>
Pecora- już mi przeszło użalanie się nad sobą (taka już jestem ;), to pewnie dlatego żem przed tymi dniami... :evil: ) i troche psychologi- po pierwsze ile masz lat, po drugie kiedy się obżerasz, po trzecie ja też myśle non stop o jedzeniu, więc trzeba sobie coś znaleść zeby nie myśleć o tym, ja nie myśle jak się wczuje w książkę, albo coś ciekawego się dzieje na lekcji (których już nie mam) i co najśmieszniejsze, tuż przed egzaminem :P i podczas oczywiście ;).
Neszto- wiem, że to śmiesznie zabrzmi, ale pocieszam się sarmatami,oni dużo żarli, pili i się życiem cieszyli, gdyby tak....ahh nie, ja już nie moge żyć bez diety :(.
Aha-moja mam wchodzi na neta, otwiera pasek z adresami i czyta: dieta, dieta, diety, schudnij, etc :shock: czy ja straciłam swoje zainteresowania??
No i najważniejsze: teraz jak spieprze tą pisemną, to mogę się pożegnać z UW :(. A mi koleżanka dała fajną radę, na kulturoznastwo albo inną etnografię a potem fakultet czy coś w tym stylu z dziennikarstwa, i bym mogła zająć się kulturalnymi sprawami pisząc w gazecie :P ale i tak marze o pracy jako recenzant książek (czytać książki żeby jeszcze za to dostać kasę :D)
-
polecam zarządzanie kulturą:)